Nie jestem wyznawczynią teorii spiskowych, ale kilka faktów skłania do zastanowienia się, czy aby Platforma Obywatelska nie zobaczyła szansy w Strajku Kobiet, by wykorzystać jego potencjalną siłę (choć wszystko wskazuje, że pomału ona się wypala).
KOD i Obywatele RP nie spełnili pokładanych przez opozycję nadziei w mocy „ulicy”, która by pozwoliła wrócić do władzy Platformie Obywatelskiej, a początki ulicznych demonstracji Strajku Kobiet po ogłoszeniu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej wyglądały nader obiecująco. Nic więc dziwnego, że posłowie PO ochoczo włączyli się w kolejne uliczne protesty, wyrażając solidarność i publikując w mediach społecznościowych swoje selfie z demonstracji.
Lans polityków
Jednak Marta Lempart strzegła zazdrośnie swego przywództwa, wytykając, że na protestach jest spora część polityków opozycji, którzy przychodzą tylko po to, żeby się „lansować”. „Dziemianowicz-Bąk i pani Nowacka się lansują” stwierdziła ponad miesiąc temu w radiu ZET. Również fakt, że do Rady Konsultacyjnej Strajku Kobiet nie powołano żadnego z polityków opozycji, a w jej składzie znalazł się jedynie przebywający na politycznej emeryturze były minister w rządzie Donalda Tuska, Michał Boni, świadczy o tym, że Strajk Kobiet na polityczny Olimp miał wynieść jedynie jego przywódczynie i dopuszczone do łask nieliczne grono jak na razie anonimowych aktywistek.
W trakcie licznych demonstracji Strajku Kobiet, w Parlamencie Europejskim dyskutowano projekt kolejnej rezolucji przeciw Polsce, tym razem poświęcony tzw. praworządności w jej wymiarze aborcyjnym. Projekt rezolucji był pilotowany przez Roberta Biedronia, z poparciem nie tylko socjalistów i Zielonych, ale także największej frakcji w PE, Europejskiej Partii Ludowej, do której należą eurodeputowani Koalicji Obywatelskiej. I choć zwykle polscy członkowie frakcji EPP karnie głosują razem z innymi kolegami, tym razem eurodeputowani PO głęboko zastanawiali się, bo jak wynika z przecieków z Brukseli, woleli, aby rezolucja dotyczyła ogólnie praworządności w Polsce, ponieważ zapisy popierające aborcję na życzenie mogą zostać źle odebrane przez ich konserwatywnych wyborców. Lewica nie kryła rozgoryczenia taką postawą kolegów z opozycji, a poseł Andrzej Szejna, wiceprzewodniczący SLD, wytykał im hipokryzję:
„Kwestie poruszane przez Strajk Kobiet są absolutnie zrozumiałe i uzasadnione (…) Bardzo przykro mi przez zachowanie PO, bo są politycy Platformy, którzy potrafią stanąć na konferencji prasowej, zapłakać nad losem kobiet, a potem w Parlamencie Europejskim nie możemy na nich liczyć. Tak nie powinno być”.
Polityczny rachunek – jednak za
Ostatecznie jednak eurodeputowani PO i PSL poparli rezolucję i jej zapisy o tym, że zabijanie dzieci poprzez aborcję należy do zestawu wartości europejskich i praw człowieka, a kobiet szczególnie. Czy uznano, że ten zdecydowany, kolejny krok na lewo Platformy Obywatelskiej jest bardziej opłacalny niż liczenie się z nie wiadomo jak liczną, konserwatywną grupą jej zwolenników? Niewątpliwie jednak - a może przede wszystkim - początkowy rozmiar i odtrąbiony przez media sukces Strajku Kobiet miał na tę decyzję wpływ. Wyłamując się z głosowania popierającego wspomnianą rezolucję PE, Platforma Obywatelska automatycznie rezygnowałaby z roli potencjalnego gracza, wykorzystującego energię kobiecych protestów i firmującego żądania aborcji na życzenie aktywistek strajku kobiet
Wulgarna „charyzma”
Jednak wulgarny charakter protestów, rynsztokowy język ich przywódczyń, coraz bardziej nasilająca się agresja sprawiają, że nawet jeżeli istnieje autentyczne poparcie dla postulatu aborcji na życzenie, wyrażane przez dużą grupę obywateli, to poparcie dla takiej formy walki o jej zalegalizowanie spada, co wyraźnie widać po malejącej liczbie uczestniczek . Marta Lempart okazała się przywódczynią, której „charyzma” bliższa jest tej prezentowanej werbalnie przez kobiety mafii z filmów Vegi, niż osobę, która może być poważnie traktowana w politycznych układankach opozycji. Nagły wzrost aktywności posłanki Barbary Nowackiej, która postanowiła w pierwszym szeregu bojowniczek o prawa kobiet zmierzyć się z opresyjnym państwem w postaci policji rodzić może, jeśli już chcemy bawić się w spiskowe teorie, że gdzieś tam pomyślano sobie, że być może uda się zastąpić Martę Lempart jej antytezą – filigranową blondynką z dobrego domu, hiperpoprawnie wymawiającą końcówki „ą” i „ę”, której wizerunek w mediach nie wymaga tytanicznej pracy grafików i nadmiernego eksploatowania fotoshopu.
Marta Lempart bardzo się stara o wizerunek męczenniczki „za sprawę”, ale to Barbara Nowacka została potraktowana przez policję gazem i to ona ma swoje pięć minut w mediach, stając się symbolem (choć pewnie tylko na krótko) represjonowanych uczestniczek strajku kobiet. Jak bardzo musi ta sytuacja stresować Martę Lempart świadczy to, że ani ona osobiście, ani Ogólnopolski Strajk Kobiet nie wyrazili w jakimś publicznym oświadczeniu solidarności z poszkodowaną i potępienia dla tego incydentu z udziałem policji.
PO- krok do przodu, dwa do tyłu
Marta Lempart jeszcze jest zapraszana na najważniejsze medialne salony, ale wszystko wskazuje na to, że impet protestów pod jej przywództwem maleje i będzie malał, choć niewątpliwie sprawa aborcji nie zejdzie z politycznej agendy. A Platforma, jak to Platforma – krok do przodu, dwa do tyłu. Już zapowiada, ustami Grzegorza Schetyny, że ”stanowisko w sprawie rozwiązań prawnych dotyczących aborcji partia zajmie na początku 2021”. Bo nie wiadomo, jak sytuacja się rozwinie? Bo nie warto jednoznacznie wyrażać swojego poparcia dla strajkujących kobiet? Bo kolejna próba zaangażowania „ulicy” w walkę o powrót do władzy może okazać się następnym niewypałem? Były przewodniczący PO uważa także, że trzeba zbudować nową umowę społeczną, na następnych kilkadziesiąt lat. Nie wiem, czy perspektywa kilkudziesięciu lat jest w przypadku tej partii właściwą, bowiem jej deklaracja ideowa sprzed lat dziewiętnastu, w której czytamy między innymi:
„(…)zadaniem Państwa jest roztropne wspieranie rodziny i tradycyjnych norm obyczajowych, służących jej trwałości i rozwojowi. Dlatego prawo winno ochraniać życie ludzkie, tak jak czyni to obowiązujące dziś w Polsce ustawodawstwo, zakazując również eutanazji i ograniczając badania genetyczne”
nie wytrzymała próby czasu i już dość dawno wylądowała na półce przeznaczonej na dokumenty, które wyszły z obiegu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528958-czy-koalicja-obywatelska-chciala-ukrasc-strajk-kobiet