Coś takiego! Joanna Senyszyn usprawiedliwiając skandaliczne zachowanie Marty Lempart wobec policjantów podczas Strajku Kobiet w Warszawie, powołała się na… bohaterskie zrywy opozycji antykomunistycznej z 1970 i 1980 roku. Na ziemię szybko sprowadził ją dziennikarz Polsat News Grzegorz Jankowski.

Senyszyn powołuje się na… „Solidarność”

Przypomniałam sobie rok 1970, rok 1980, kiedy sama byłam w „Solidarności” i kiedy protestowaliśmy przeciwko władzy, która naruszała nasze prawa, przypominam sobie, jak były palone komitety. No to przecież też nie ulice były wtedy ogrzewane, kiedy palono komitety! Tak, obywatele mają prawo protestować przeciwko złej władzy, przeciwko władzy, która narusza ich prawa

— dywagowała Senyszyn.

I nie wiem, czy pan redaktor zadając takie pytanie, to zapytałby bohaterów „Solidarności” i czy mieli do tego prawo. My też mamy do tego prawo, ponieważ ta władza narusza nasze prawa, ta władza łamie konstytucję

— stwierdziła.

Niewygodny fakt z przeszłości

Szanowna pani poseł, przypomniała pani rok ‘70, rok ‘80, czyli wydarzenia gdańskie, a czytam w Wikipedii o pani: „W latach 1975-1990 należała do PZPR”. Czy to jest prawda?

— zapytał Grzegorz Jankowski.

Tak, oczywiście i równocześnie..

— przyznała Joanna Senyszyn.

To co pani robiła w partii, która wysłała ZOMO, która wysłała wojsko na robotników?

— dociekał dziennikarz.

No, byłam przeciwna i dyskutowałam

— odpowiedziała posłanka Lewicy.

A jak pani była przeciwna będąc członkiem PZPR, partii, która była dyktaturą wtedy?

— zapytał Jankowski.

Szach-mat. Joanna Senyszyn najwyraźniej zapomniała, że milczenie jest złotem. Powoływanie się przez osobę z jej politycznym CV na opozycję antykomunistyczną jest co najmniej niestosowne.

gah/Polsat News