Dużo ostatnio mówi się o przyspieszonych wyborach. Szymon Hołownia nie dość, że wskazał nawet termin, w którym mogłyby się one odbyć, to nawet zadeklarował, że jest gotów pełnić funkcję Prezesa Rady Ministrów. Reszta partii opozycyjnych o przyspieszonych wyborach mówi mniej chętnie, ale zgodnie przekonuje, że Zjednoczona Prawica już niedługo się rozpadnie. Poseł Marcin Kierwiński zawyrokował nawet, że rozkład koalicji rządzącej potrwa jeszcze do 1,5 roku. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że opozycja do władzy po prostu się nie garnie.
Nerwy Tomczyka
Gdy w połowie listopada tygodnik „Wprost” opublikował niewygodny dla Platformy Obywatelskiej artykuł, z którego wynikało, że w największej partii opozycyjnej panuje przekonanie, że władza sama wpadnie w ich ręce, gdy tylko PiS się wykrwawi w walce z pandemią, w PO zawrzało. Cezary Tomczyk oskarżył autorów artykułu o rozsiewanie „fejkniusów” i stwierdził, że choć do tej pory „był miłośnikiem”, to teraz „zdecydowanie odradza” sięganie po tygodnik. Reakcję Tomczyka można o tyle zrozumieć, że jest szefem klubu Koalicji Obywatelskiej, więc musi bronić jego dobrego imienia.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Wprost” publikuje niewygodny dla PO tekst. Tomczyk zareagował wściekłym atakiem na tygodnik: „Zdecydowanie odradzam”
Czy jednak rzeczywiście nie jest tak, że opozycja jest dziś biernym widzem i tylko przygląda się kolejnym wstrząsom w Zjednoczonej Prawicy, licząc, że Polacy stwierdzą, że „każdy lepszy, byle nie PiS”?
Kto oprócz Lisa wierzy w opozycję?
Zdaje się, że dostrzegają to nawet wyborcy partii opozycyjnych. Wynika to z badania przeprowadzonego przez Ipsos dla OKO.press. W sondażu zapytano: „Czy Pana/Pani zdaniem partie opozycyjne są przygotowane do dobrego rządzenia, gdyby miały już teraz przejąć władzę z rąk PiS?”. Odpowiedź jest zaskakująca.
62 proc. badanych uważa, że w razie przejęcia władzy od PiS, opozycja nie jest gotowa, by dobrze rządzić. Co więcej, łącznie aż połowa wyborców KO, ruchu Hołowni, Lewicy i PSL nie wierzy w możliwości partii opozycyjnych
—czytamy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ten SONDAŻ zaboli opozycję! Ipsos dla OKO.press: Aż 62 proc. badanych uważa, że nie jest gotowa, by dobrze rządzić
Co więcej, uważają tak zarówno wyborcy opozycji mieszkający na wsi, jak i ci z największych miast. Dziennikarz Michał Danielewski analizujący badanie stwierdza, że gdyby takie przekonanie wśród wyborców opozycji utrzymało się do dnia wyborów, to „mobilizacja elektoratu sprzeciwiającego się Kaczyńskiemu i spółce byłaby daleka od optymalnej”.
Brak konkretnej, alternatywnej do rządów Zjednoczonej Prawicy propozycji, trzeba jednak czymś zastąpić. I w tym przypadku jest to konsekwentnie realizowana strategia „totalnej opozycji”, od której przecież odejście obiecywał swojego czasu Rafał Trzaskowski. Wiele jednak z tego nie wyszło. Podobnie jak z ruchu społecznego, na którego czele miał stanąć. Opozycja nie mając realnej propozycji, którą mogłaby przekonać Polaków do odsunięcia PiS od władzy, próbuje rząd w jak największym stopniu zohydzić i przy każdej możliwej okazji wsadzać mu kij w szprychy. I trzeba zaznaczyć, że jest to wilcze prawo opozycji, ale niestety z wielką szkodą dla państwa, bo w żaden sposób nie wymusza na rządzących merytorycznej pracy. O wiele łatwiej jest tłumaczyć swoje decyzje często wręcz histeryczną postawą politycznych przeciwników.
Danielewski podkreśla również, że takie nastawienie opozycyjnego elektoratu może przełożyć się na niższą frekwencję wyborczą, a „w takiej sytuacji wygra obóz, który jak najmniej zniechęci sympatyzujących z nim wyborców.”. Z tym obóz Zjednoczonej Prawicy, co pokazały wybory prezydenckie, ma spory problem. Zebranie przez Trzaskowskiego ponad 10 mln głosów, z których większość stanowiły głosy de facto przeciwko kandydaturze Andrzeja Dudy i partii rządzącej, a nie „za” Trzaskowskim, powinno kierownictwu na Nowogrodzkiej dać sporo do myślenia.
Ale co z wyborami?
A czy do przyspieszonych wyborów może w ogóle dojść? Zauważmy, że media najczęściej o takim scenariuszu informowały, gdy łodzią Zjednoczonej Prawicy zaczynało faktycznie mocno bujać. Do tej pory było jednak tak, że gdy łodzią zaczynało bujać, to z powodu tych, którzy w niej siedzieli. I dziś jest podobnie, ale jeszcze dodatkowo wody wzburzyła pandemia koronawirusa. Trudno więc się dziwić, że media piszą o takim scenariuszu. Niewątpliwie dużo w tym jednak wishful thinking. Politycy opozycji wykorzystują zaś medialne spekulacje do budowania narracji o zbliżającym się upadku Zjednoczonej Prawicy.
Szybka reakcja na groźby Lecha Kołakowskiego o odejściu z Prawa i Sprawiedliwości i przywrócenie w prawach partii zawieszonych wcześniej posłów pokazuje, że ostatnie o czym dzisiaj myśli wicepremier Jarosław Kaczyński, to właśnie przyspieszone wybory i możliwa utrata większość parlamentarnej. Ale i część partii opozycyjnych z pewnością patrzy na to niechętnie, zwłaszcza że być może straciłaby część mandatów na rzecz ruchu Hołowni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528889-przyspieszone-wybory-nie-chce-ich-ani-opozycja-ani-pis
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.