Kolejna próba narzucenia narracji o rzekomo nadchodzącym Polexicie nie powiodła się. Temat zdechł równie szybko jak poprzednio, i trudno się dziwić: nie ma żadnych podstaw, by na serio stawiać takie tezy. Rząd nie chce wyprowadzać Polski z Unii Europejskiej. Przeciwnie, rząd broni takiego kształtu wspólnoty, który zabezpiecza nas przed tego typu niebezpieczeństwem; Polexit będzie nam groził wówczas, gdy członkostwo stanie się nie wyborem, a niewolą.
Tak naprawdę grozi nam nie Polexit, ale PolEND - koniec suwerennej Polski. I to nie tylko za sprawą działań niektórych krajów i niektórych sił w Unii, ale także w wyniku działań krajowej opozycji. Proponuje ona bowiem politykę kuriozalną, a w istocie właściwie brak polityki. A przecież nawet jeśli ktoś uważa Unię za najwspanialszy wynalazek instytucjonalny w dziejach ludzkości, nawet jeśli widzi w niej wyłącznie pozytywy, i chce by rosła w siłę i znaczenie, to powinien również widzieć rzeczywistość: towarzyszące wielkim ideom twarde boje o interesy, przemoc stosowaną przez silnych wobec słabszych, proceduralnej sztuczki, często już nieskrywaną pogardę wobec państw ze wschodu wspólnoty. Unia nie jest przecież impregnowana na normalne życie, toczące się w każdej instytucji!
Gdyby na poważnie przyjąć wezwania do rezygnacji z samego myślenia o polskiej polityce w Unii - a do tego coraz bardziej sprowadza się stanowisko opozycji - oznaczałoby to mniej więcej to samo co postawa części szlachty w XVIII wieku, która uważała, że im kraj słabszy, tym bezpieczniejszy. To równie niemądra, równie infantylna, absurdalna i bardzo niebezpieczna postawa. Postawa, której finałem musi być właśnie PolEND - koniec polskiej podmiotowości, sprowadzenie kraju do roli biernego potakiwacza, stale oszukiwanego i w finale budzącego jedynie śmiech i pogardę. Także w kręgach euroentuzjastów w innych państwach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528875-grozi-nam-nie-jakis-polexit-ale-polend-koniec-suwerennosci