Polecam Państwu tekst Marka Pyzy i Marcina Wikły w najnowszym tygodniku „Sieci” o tym jak naprawdę wyglądają protesty tak zwanego Strajku Kobiet. Z jednej strony pluci, lżeni, atakowani policjanci, z drugiej prące do zwarcia bojówki zasłaniające się legitymacjami radykalnych parlamentarzystów. Legitymacjami wyciąganymi zwykle w takim momencie, w środku zadymy, by nie można policję oskarżyć o złamanie immunitetu.
CZYTAJ CAŁOŚĆ: UJAWNIAMY. Strajk zadymiarzy. „Na każdym kroku wyzywanie, plucie, popychanie, próby prowokacji”
W tekście zwrócił moją szczególną uwagę ten fragment:
Tuż po wyroku TK manifestującym rzeczywiście chodziło o dopuszczalność aborcji, potem szybko akcja przeistoczyła się w rytualną nawalankę w rząd PiS i w policjantów, którzy z oczywistych względów kojarzeni są z władzą. Na początku można było dostrzec, że czasem funkcjonariusze nawet z życzliwością machali „spacerowiczom” (chwalili się tym na filmach w internecie), a charakterystyczną czerwoną błyskawicę na zdjęciach profilowych w mediach społecznościowych miały ustawione także niektóre policjantki. Gdy jednak sprawa stała się banalnie polityczna, te emblematy zaczęły znikać, a serdeczność musiała się zmienić w chłodną ocenę stosunku do prawa.
To proces autorefleksji, który przeszło wiele osób, także uczestników. Wybuchło w czasie protestów chyba więcej niż tylko chęć wyrażenia sprzeciwu wobec wyroku TK - także frustracja związana z ograniczeniami w czasie epidemii, także odreagowanie opozycyjnego żalu za przegrane wybory parlamentarne i prezydenckie. I wiele innych spraw, pewnie także błędów i zaniechań (w tym dotyczących epidemii i mediów) Zjednoczonej Prawicy.
Większości protestujących straszliwa wulgarność tych zgromadzeń niestety na początku nie przeszkadzała. Ale to, co pokazała pani Lempart, na dłuższą metę okazało się nie do zaakceptowania dla dużej części opinii publicznej. Ostatni wybryk, scena gdzie Lempart opluła policjanta i obrażała mundurowych na stałe obciąża tych, którzy widzą w niej „wybitną liderkę”.
CZYTAJ O TYM: Siemoniak zachwycony Lempart: „Jest wybitną liderką. Ma poparcie, ma zaplecze”. Oplucie policjanta również uważa za „wybitne”?
Mamy zatem do czynienia z dwoma równoczesnymi zjawiskami. Protesty tracą swoją masowość, spada zainteresowanie nimi w mediach społecznościowych. Żeby to zrównoważyć bojówkarki marzące o zdobyciu władzy siłą zwiększają radykalizm. A media je popierające, coraz bezczelniej zafałszowują rzeczywistość, nie podają niewygodnych dla Strajku Kobiet informacji i wypowiedzi, pudrują obraz protestów organizowanych wciąż przez kadrówkę tej rewolucji w Warszawie.
To niesie poważne konsekwencje. Narasta ryzyko prowokacji. Powiedzmy wprost - będą szukali krwi. Wzrasta też presja na zapewnienie bezkarności autorom napaści na policjantów, księży, demolowania świątyń, łamania zakazów zgromadzeń w czasie stanu epidemicznego.
Za wszelką cenę trzeba zachować zimną krew.
Nie zmienia to jednak podstawowego faktu: ta bolszewicka rewolucja się nie powiodła. Warszawa 2020 roku to jednak nie Petersburg 1917.
PS. Sami Państwo widzicie, jak niewiele mediów ma odwagę mówić dzisiaj prawdę, jak silna jest presja ze strony III RP. Ale też widzicie, jak wiele mediów traci rozum i powagę. Jeżeli cenicie nasz portal i tygodnik, proszę o rozważenie zakupu elektronicznej prenumeraty tygodnika „Sieci”. To dla nas naprawdę duża pomoc, zwłaszcza w czasie, gdy tak spadła ruchliwość społeczna, przez co wiele osób nie może kupić gazety.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528839-agresja-bojowek-narasta-bo-protest-sie-kompromituje