Niedawno kawiarnia Starbucks w stanie New Jersey wyrzuciła z pracy kobietę, która odmówiła noszenia koszulki z napisem „Pride” promującej ruch LGBT. Betsy Fresse została zwolniona, jak napisano w uzasadnieniu, za „naruszenie podstawowych wartości firmy”.
Bywały już przypadki, gdy zwalniano ludzi z pracy za noszenie symboli religijnych, np. krzyżyków lub medalików, teraz jednak wchodzimy w nową fazę, gdy pracę można stracić nie za noszenie, ale nienoszenie ubioru z określonym przekazem. To ostrzeżenie dla pracowników wielu korporacji, których władze propagują „różnorodność”, „tolerancję” i „integrację”.
Czerwień przechodzi w tęczę
Dziś nagminną praktyką w międzynarodowych koncernach stało się urządzanie „warsztatów antydyskryminacyjnych”. Obecność na nich jest dobrowolna, ale większość pracowników woli nie narazić się dyrekcji, więc bierze w nich udział. Uczestnicy tych wydarzeń są zazwyczaj zbyt młodzi, by pamiętać czasy komunistyczne, gdy w szkołach i zakładach pracy organizowano „dobrowolne” kursy i pogadanki na temat marksizmu naukowego, materializmu dialektycznego i wyższości ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym. Schemat myślenia opiera się na podobnym paradygmacie, wystarczy tylko pojęcie „klasy” zamienić na „płeć”.
W wielu krajach zachodnich całe ekipy pracownicze zapraszane są przez swoje dyrekcje do wzięcia udziału w paradach dumy gejowskiej, maszerowania ulicami i machania tęczowymi flagami i balonikami. Oczywiście udział jest dobrowolny, ale pracownicy wiedzą, jak kierownictwo potraktuje ich nieobecność, więc bez szemrania biorą udział w paradzie. Do złudzenia przypomina to sytuację w byłych krajach komunistycznych, gdzie udział w pochodzie był również „dobrowolny”, lecz absencja oznaczała kłopoty w pracy.
Co roku gdy zaczyna się miesiąc dumy gejowskiej, w wielu korporacjach pracownicy otrzymują różne gadżety w tęczowych kolorach: długopisy, kubki, torebki, koszulki etc. Powinni je wziąć i eksponować. Większość tak właśnie czyni, zdając sobie sprawę z nieprzyjemności, które mogłyby ich spotkać, gdyby odmówili. Tak jak spotkało to Betsy Fresse, wyrzuconą z pracy w Starbucksie.
„Dyktat rytuału” i „ludzie frazesu”
Na to zjawisko zwraca uwagę jeden z najpopularniejszych blogerów chrześcijańskich w Stanach Zjednoczonych – Rod Dreher, który uważa, że strategia oporu wobec dominującej ideologii w społeczeństwach zachodnich powinna dziś czerpać z doświadczenia byłych krajów komunistycznych. Jego zdaniem inspiracją do działania może być zwłaszcza słynny esej Václava Havla „Siła bezsilnych” z 1978 roku. Według amerykańskiego autora, tekst czeskiego dysydenta „powinien dziś stanowić przedmiot starannej analizy i refleksji ortodoksyjnych chrześcijan na Zachodzie”.
W swym tekście Havel opisuje kierownika sklepu warzywnego w komunistycznej Czechosłowacji, które umieszcza na wystawie, gdzieś między cebulą a marchewką, napis: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”. Nie robi on tego bynajmniej z powodu swego entuzjazmu dla idei łączenia się proletariuszy czy z nieodpartej chęci oznajmienia tego społeczeństwu. Robi to mechanicznie, ponieważ wszyscy wokół tak robią i tak już musi być. Nie chce przez taki drobiazg narażać się na kłopoty, bo przecież trzeba jakoś żyć.
Jak pisze Havel, hasło o proletariuszach pełni funkcję znaku, stanowiąc zaszyfrowane, ale konkretne powiadomienie o następującej treści:
Ja, XY, kierownik sklepu warzywnego, czuwam i wiem, co powinienem zrobić; zachowuję się tak, jak się tego ode mnie oczekuje; można na mnie polegać i nic mi nie można zarzucić; jestem posłuszny, toteż mam prawo żyć w spokoju.
Jak pisał czeski dysydent, ten komunikat przeznaczony jest dla przełożonych kierownika, a zarazem ma chronić go przed donosicielami. To deklaracja lojalności wobec systemu, jednak ubrana w tekst „odwołujący się do jakichś wyższych sfer bezinteresownych przekonań”. Wzniosła ideologia ma przykryć mechanizm konformizmu, uległości i podporządkowania. To mechanizm
dający człowiekowi złudzenie, że jest jednostką autentyczną, godną, moralną, i ułatwiający mu tym samym niebycie nią, jako atrapa czegoś «ponadjednostkowego« i niekoniunkturalnego, ułatwiająca człowiekowi oszukanie własnego sumienia oraz zamaskowanie przed światem i przed sobą samą swego rzeczywistego położenia i niechlubnego modus vivendi.
Tak powstaje – używając dalej terminologii Havla – „dyktat rytuału” promujący „ludzi frazesu”, którzy gwarantują „samoruch” systemu opartego na kłamstwie.
Mechanizm „samototalizmu” społeczeństwa
Dlaczego dla systemu jest tak ważne, aby kierownik warzywniaka musiał eksponować swoje wyznanie lojalności na wystawie? Przecież większość ludzi przechodzi obok sklepu, nie zwracając uwagi na umieszczoną tam tabliczkę z wypisanym hasłem. Ten znak ma jednak – jak zwraca uwagę autor „Siły bezsilnych” – swoje znaczenie ukryte:
przypomina człowiekowi, gdzie żyje i czego się od niego oczekuje; informuje go, co robią wszyscy inni, i wskazuje, co również on ma robić, jeżeli nie zechce wypaść z szeregu, znaleźć się w izolacji, „wyobcować się ze społeczeństwa”, naruszyć reguł gry, a tym samym narazić się na ryzyko utraty „spokoju” i „bezpieczeństwa”.
Na napis „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!” mało kto zwraca uwagę, kiedy jest on na wystawie. Natomiast przykułby uwagę fakt, gdyby go tam nie było, a te same hasła znajdowałyby się na wszystkich innych witrynach dookoła. Ów napis legitymizuje bowiem system w przestrzeni społecznej i symbolicznej.
W naturze układu leży wciąganie każdego w swoją strukturę. Wywieszając napis, kioskarz nie tylko ulega systemowi, lecz także go współtworzy i wywiera nacisk na innych. Staje się elementem „samototalizmu” społeczeństwa.
Na tej samej zasadzie w latach trzydziestych w Niemczech ludzie wywieszali na swych domach flagi ze swastykami. Kto tego nie robił, stawał się automatycznie podejrzany o nielojalność. Dziś pewnie wstawialiby oni wszędzie emotikony w nieco innych barwach.
Król jest nagi
Havel pyta, co się stanie, gdy kierownik warzywniaka nie będzie chciał dalej żyć w kłamstwie, odrzuci rytuał i naruszy reguły gry. Wówczas z pewnością zostanie przez system ukarany, pozbawiony stanowiska i dotknięty różnymi szykanami. Dlaczego? Autor eseju odpowiada:
Kierownik bowiem nie tylko dopuścił się wykroczenia indywidualnego, ograniczonego w swej jednostkowości, ale zrobił coś nieporównywalnie poważniejszego: naruszając reguły gry, przerwał grę jako taką. Ujawnił, że jest ona jedynie grą. Rozbił świat pozorów, tę główną oporę systemu. Naruszył strukturę władzy, zrywając jej wiązadła. Pokazał, że życie w kłamstwie jest życiem w kłamstwie. Rozbił fasadę «wzniosłości« i odsłonił prawdziwe, mianowicie «niskie« fundamenty władzy. Powiedział, że król jest nagi. A ponieważ król rzeczywiście jest nagi, stało się coś niezmiernie niebezpiecznego: swym postępkiem kierownik sklepu warzywnego zwrócił się do świata: umożliwił każdemu zajrzenie za kurtynę; pokazał każdemu, że można żyć w prawdzie. Życie w kłamstwie może funkcjonować jako konstytutywna opora systemu jedynie pod warunkiem własnej uniwersalności; musi ogarniać wszystko oraz wszystko przenikać; nie zniesie żadnego współistnienia z życiem w prawdzie; każde wydobycie się z niego neguje system jako zasadę i zagraża mu jako całości”.
To właśnie dlatego ideologia gender neguje i zaprzecza całej dotychczasowej antropologii, jaką znała ludzkość; to właśnie dlatego wkracza ona do polityki, prawodawstwa czy edukacji, narzucając swoją agendę; to właśnie dlatego stawia się poza jakąkolwiek krytyką, domagając się kar za każdego, kto ją podważa; to właśnie dlatego w końcu Betsy Fresse straciła pracę w Starbucksie.
Stracić pracę, ocalić sumienie
Havel zachęca jednak do odrzucenia systemu, ponieważ ten, kto to zrobi, odzyska swe człowieczeństwo, ukaże rzeczywistość, taką jaka jest, oraz da moralny przykład innym.
Red Dreher pisze, że dziś chrześcijanie w społeczeństwach zachodnich znajdują się w podobnej sytuacji jak dysydenci w byłych krajach realnego socjalizmu. Jeśli nie chcą podporządkować się dominującej ideologii, narażają się na kłopoty. Nie grożą im co prawda prześladowania fizyczne, ale problemy w pracy, fałszywe oskarżenia, ostracyzm społeczny i towarzyski, publiczne ośmieszanie itd.
Podobnie uważa inny amerykański autor – filozof polityki Flagg Taylor, według którego czescy dysydenci z Karty 77 (tacy jak np. Václav Benda), dają nam dziś ważną lekcję, jak zachowywać się w podobnych okolicznościach. Ich przykład jest zachętą, by żyć w prawdzie i budować „równoległą polis”, nawet kosztem szykan i represji.
Niezależnie od tego, czy zgadzamy się z tezami Roda Drehera i Flagga Taylora, musimy przyznać, że sytuacja na Zachodzie jest dziś rzeczywiście poważna, skoro wpływowi myśliciele chrześcijańscy porównują ją do sytuacji w byłych krajach realnego socjalizmu. Przesada? Zapytajcie Betsy Fresse, czy przesada.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528815-esej-vaclava-havla-jako-inspiracja-do-oporu-przeciw-gender