„Polskie Stronnictwo Ludowe uznało, że korzystniejsze jest dla niego wypchnięcie Kukiz’15 z Koalicji Polskiej, co oznacza rozpad tego projektu politycznego” – obwieścił w internecie poseł i były już wiceprzewodniczący klubu KP Paweł Szramka. Było, ale się skończyło, sztandar wyprowadzić! Aa, prawda, Koalicja Polska nie ma sztandaru, ale fakt, się skończyło. Ludowcy pójdą własną drogą, kukizowcy też.
Umawialiśmy się na demokratyzację, a nie autorytaryzm. Gdy Wy ganialiście za PiS-em w sprawie podwyżek dla parlamentarzystów, to nie postulowaliśmy o wydalenie Was z Koalicji Polskiej - chociaż było nam za Was wstyd
– wrzucił na odchodne również do internetu (pisownia zgodna z oryginałem) rozgoryczony lider ruchu swojego imienia. Paweł Kukiz jest rozczarowany. Nie bierze tylko pod uwagę, czy to nie on sam jest tym największym rozczarowaniem dla partyjnych partyjnych kolegów, a przede wszystkim jego wyborców?
Paweł Kukiz to przykład wiecznie naiwnego chłopca-rockandrollowca, który nie wydoroślał i zapewne nigdy nie wydorośleje. Przykład polityka-amatora, który zdołał porwać przede wszystkim młodych ludzi, znanego im, rzucającego „dziewczynkami” estradowca, który z czasem stał się obciążeniem dla własnej formacji - żywy dowód na to, że w wyborach należy kierować się rozumem, a nie emocjami. Ale po kolei.
Gdy pojawił się na politycznej scenie, nastąpił wśród młodszych wyborców wręcz wybuch entuzjazmu - to nasz człowiek - myśleli, który nie bał się wypalić do postkomunistów z SLD: „Jak ja was ku… nienawidzę i jak ja wami ku… gardzę, jak ja się za was ku… wstydzę, gdy za granicę czasem zajrzę…”, bo mu „ojczyznę rozkradają” i, że by do nich „z kałacha bił”… W 2015 roku rockandrollowiec Kukiz zdobył w prezydenckich wyborach ponad 3 mln głosów i zajął trzecie miejsce na jedenastu kandydatów na głowę państwa polskiego. W wyborach parlamentarnych jego „ruch”, który de facto był zapomnianym już skrótem nazwy „Koniec Układu Korupcji i Złodziejstwa”, zdobył aż 42 mandaty poselskie. I odtąd zaczął się wręcz koncertowy… zjazd Kukiza po równi pochyłej. Ostatnim akordem była jego przyśpiewka dla PSL i imiennie „Władka” Kosiniaka-Kamysza na konwencji wyborczej ludowców. Żałosne to było widowisko, gdy Kukiz chwycił za mikrofon i osobiście zaśpiewał na cześć tych, których wcześniej nazwał „zorganizowaną grupą przestępczą, podobną do mafii”, dla tych, którzy współtworzyli „państwo z dykty” i są współodpowiedzialni za skandale i afery z kadencji rządu PO-PSL. Na znak protestu przeciw temu sojuszowi ruch Kukiz‘15 porzucili kolejni posłowie.
Tylko sześć mandatów
W efekcie, z 90 kandydatów Kukiz‘15, którzy w ostatnich wyborach parlamentarnych wystartowali z list PSL, do Sejmu weszło słownie sześcioro. Co więcej, przyklejone do PSL ugrupowanie Kukiza poparło także Kosiniaka-Kamysza w wyborach prezydenckich. W lipcu tego roku, ten sam „antysystemowiec” Paweł Kukiz, który jak dziecko kłócił się ze wszystkimi i upierał, że jego ruch nie będzie partią, zarejestrował swe ugrupowanie już w stanie szczątkowym jako… partię pod nazwą K‘15 – tyle zostało z ruchu popieranego pięć lat temu przez kilka milionów wyborców. „K” i nic więcej.
Kim jest dziś Paweł Kukiz? Ni to, ni sio, ani muzyk, ani polityk. Pozostaje pytanie, co dalej z kanapową K‘15? Klub nazwany szumnie Koalicją Polską (co samo w sobie było komiczne, powinien raczej nazywać się koalicją progu wyborczego) liczył zaledwie 30 posłów - teraz jeszcze bardziej się skurczy. PSL jakoś przetrwa, kukizowcy mają problem. Pokazać plecy K‘15 i zostać przy PSL, czy utworzyć własne kółko parlamentarne? Kolejna możliwość i pytanie: która z kukizowych sierot dołączy do PiS lub innego ugrupowania? PiS-owi raczej bym ich przyjęcia nie doradzał, byłoby to niczym zaprogramowanie dodatkowych problemów z dyscypliną wewnętrzną, których prezes i wicepremier Jarosław Kaczyński ma wystarczająco dużo. Następna ewentualność, to stworzenie przez sieroty z K‘15 koła z pisowskimi buntownikami, jak Lech Kołakowski - to jednak wyglądałoby jak podpieranie się kulawego na okulałym… - żadna solidna podstawa na polityczną przyszłość.
Poseł Jarosław Sachajko zgłosił na koniec pretensje, że przy zawarciu wyborczego przymierza Kukiz‘15 z PSL ustalono, iż po roku miała nastąpić zmiana wicemarszałka Sejmu, a nie nastąpiła, oraz podzielenie się przez PSL dotacją z K‘15, tymczasem ludowcy zagarnęli pieniądze dla siebie. Wszystko to dowodzi jedynie, że wart Pac pałaca, a pałac Paca. Był ruch, nie ma ruchu, była koalicja, nie ma koalicji!
W tle wyłania się wszakże o wiele ważniejsze pytanie: jak długo jeszcze młodzi i starzy wyborcy nabierać się będą na różne „ruchy” nowych Niewiadomskich, jak przykładowo płaksiwego showmana Szymona Hołowni, albo - strach pomyśleć - Marty „piorun” Lempart…?
Samemu rockandrollowcowi Pawłowi Kukizowi, liderowi ruchu swego imienia, pozostało tylko odśpiewanie własnego utworu z czasu, gdy jeszcze coś tworzył, pt. „Ratujcie nasze dusze”, cytuję:
Ratujcie nasze dusze, z głębiny wyjść pomóżcie, ratujcie nasze dusze, ocalcie nas, nie mamy czym oddychać, a s.o.s. nie słychać…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528433-kukiz-przyklad-wiecznie-naiwnego-chlopca-rockandrollowca