„Gdyby chodziło o kompromis z Parlamentem Europejskim, to byłbym bardzo sceptyczny. . Z Parlamentem nie możemy porozumieć się od dłuższego czasu, nawet jeżeli chodzi o proste fakty. (…) Jest to bardzo upolityczniona izba, która ma teraz wyraźnego przeciwnika – czy nawet więcej – dla niektórych posłów Polska jest wrogiem w walce, z którym mają się wykazać swoją odwagą polityczną, wyprofilować przed swoimi wyborcami” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Czy po wczorajszej debacie w Parlamencie Europejskim dotyczącej grudniowego szczytu ws. budżetu unijnego jest pan optymistą, jeśli chodzi o negocjacje, czy trudno spodziewać się porozumienia?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Szukamy teraz kompromisu z prezydencją, z Radą i z państwami członkowskimi, nie z Parlamentem. Gdyby chodziło o kompromis z Parlamentem Europejskim, to byłbym bardzo sceptyczny. Z Parlamentem nie możemy porozumieć się od dłuższego czasu, nawet jeżeli chodzi o proste fakty. Już w poprzedniej kadencji było trudno, a w tej jest bardzo trudno, ponieważ po ostatnich wyborach europejskich układ sił zmienił się jeszcze bardziej na niekorzyść. Jest to bardzo upolityczniona izba, która ma teraz wyraźnego przeciwnika – czy nawet więcej – dla niektórych posłów Polska jest wrogiem w walce, z którym mają się wykazać swoją odwagą polityczną, wyprofilować przed swoimi wyborcami. Kto głośniej krzyczy, ten w swoim radykalnym elektoracie zdobywa większą popularność. Natomiast jeżeli chodzi o kompromis z państwami, to albo zostanie on osiągnięty, albo nie będzie wieloletnich ram finansowych i Funduszu Odbudowy. To jest zupełnie oczywiste i jest tylko pytanie o to, jak ten kompromis będzie wyglądał i na co się zgodzimy.
Czy jest możliwość, że dojdzie do porozumienia na poziomie państw, a Parlament Europejski nie zaakceptuje budżetu, jeśli mechanizm praworządności zostanie odrzucony bądź osłabiony?
Tak, ponieważ te wieloletnie ramy muszą być zatwierdzone w głosowaniu w Parlamencie. Większość jest taka, jaka jest, więc Parlament jest pewną stroną w tym sporze, w całym swoim radykalizmie. To parlament wymusił w negocjacjach na prezydencji niemieckiej wprowadzenie tych zapisów, które dla nas są zupełnie nie do przyjęcia. Początkowe stanowisko prezydencji było w miarę umiarkowane i stanowiło dobrą podstawę do kompromisu. Natomiast w negocjacjach między instytucjami dodano wiele radykalnych zapisów do tego rozporządzenia. Na dodatek jest tak, że Parlament Europejski nie ma prawa wnoszenia poprawek do wieloletnich ram finansowych, a mimo to takie negocjacje się toczyły. Mamy pewien pakiet: mechanizm uwarunkowania – bo to nie jest oddzielny mechanizm praworządności jako całość, tylko warunkowanie wydatkowania funduszy – który jest ustalany wedle jednej procedury; wieloletnie ramy finansowe i jeszcze Fundusz Odbudowy, który będzie musiał być ratyfikowany przez Sejm RP, bo to jest przecież zupełnie nowy fundusz, dający Komisji możliwość zadłużania się. To pokazuje jaki jest bałagan prawny w Unii. Trzy sprawy, które są ze sobą ściśle związane, są uchwalane według innych procedur. Ten tzw. mechanizm praworządności, czyli warunkowość, w zasadzie powinna być traktowana na równi jako część wieloletnich ram finansowych, a jest uchwalana wedle zupełnie innej procedury. Tu Parlament miał duży głos i wymusił swoje stanowisko. Rada reprezentowana przez prezydencję znajduje się więc w dosyć trudnej sytuacji. Z jednej strony jest pod naciskiem politycznym Parlamentu, ale też pobudzonej pięcioletnią narracją części opinii publicznej, części swoich polityków krajowych, którzy sfrustrowani są tym, że procedury z art. 7 czy kolejne sprawy wytaczane przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości nie prowadzą do potępienia, ukarania Polski, zmiany władzy i wycofania się ze wszystkich reform itd. – bo oni tego wszystkiego by chcieli. Ale chcieliby też wprowadzenia tych fundamentalnych, dla nich, zasad demokracji liberalnej, jak: eutanazja czy homo adopcja dzieci itd. – tego pięknego zestawu, który proponują. Dla radykalnie liberalnych, libertyńskich polityków to są właśnie wartości europejskie. Są sfrustrowani i będą naciskać, żeby do porozumienia nie doszło. Z drugiej strony prezydencja niemiecka musi dążyć do kompromisu, bo inaczej zakończy się ona jedną wielką klapą. Zobaczymy, jak z tego wyjdzie. Angela Merkel jest pragmatycznym, dobrym politykiem i jest w stanie wypracować taki kompromis i ostatecznie zdyscyplinować swoich posłów.
A jak europosłowie frakcji liberalnych odnoszą się do argumentów, że tak naprawdę jest to próba obejścia traktatów i zastąpienia art. 7 nowym mechanizmem? Bagatelizują te zarzuty czy przyznają między wierszami, że o to właśnie chodzi?
Myślę, że ci, którzy – w wielu krajach – nie są zadowoleni z sytuacji z różnych powodów, zdają sobie sprawę, że jest chodzi głębokie naruszenie pewnych zasad przyjętych na poziomie unijnych. Praworządność na poziomie unijnym coraz bardziej staje się fikcją, bo zasady traktatowe są łamane. Dziś mamy sytuację wielkiego starcia politycznego w całej Europie i większość polityków, zwłaszcza z frakcji lewicowych, liberalnych, obsługuje swoją klientelę w tym sporze politycznym. Niestety tzw. chadecy, konserwatyści już dawno przestali być konserwatywni. Od czasu do czasu rzeczywiście są tacy posłowie, np. w CDU, którzy widzą, że te tendencje są bardzo niebezpieczne i niezgodne z ich przekonaniami. Publicznie rzadko mają jednak odwagę wyrażania swoich poglądów, ponieważ przez pięć ostatnich lat budowano konsekwentnie skrajnie negatywny wizerunek Polski, narosła cała sterta różnych dokumentów, do których można się odwołać. Dziś zostanie pewnie przyjęta rezolucja dotycząca praw aborcyjnych w Polsce. Będzie to kolejny dokument, na który będzie się można powołać w odnośnikach do kolejnej rezolucji. Wielka siła perswazji skierowanej przeciw Polsce sprawia, że oni boją się bronić naszych demokratycznych praw. Szukałbym więc raczej sojuszników wśród tych, którzy są zaniepokojeni o prawo europejskie – raczej w Komisji, Radzie niż w Parlamencie Europejskim lub na poziomie parlamentów poszczególnych krajów, pomijając oczywiście pewne ugrupowania, które są spychane na margines jako skrajne.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528332-prof-krasnodebski-praworzadnosc-w-ue-staje-sie-fikcja