„Prezydencja niemiecka tak się zapętliła i tak zabrnęła, dążąc do rozwiązania siłowego, że nie ma wręcz sensu siadać z nią do stołu.” - mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski.
wPolityce.pl: W mediach społecznościowych pisze pan o tym, że druga strona negocjacji budżetowych szuka sposobu, w jaki mogłaby obejść polskie i węgierskie weto czy też oszukać nasze kraje. Jakie to pomysły?
Jacek Saryusz-Wolski: To są bardzo różne pomysły. Poczynając od tego, żeby ogłosić jakąś deklarację polityczną, która będzie mówiła, że to, co niepraworządne jest legalne – krótko mówiąc zapewnienie polityczne, które nie ma żadnego znaczenia. Jest pomysł, o którym mówiła wczoraj w Parlamencie Europejskim pani von der Leyen, żeby rzecz odesłać do TSUE, co jest też niemożliwe i sprzeczne z traktatem, bo TSUE nie jest organem, który ma prawo w tej materii się wypowiadać. Są więc różne pomysły, jak zmiękczyć czy oszukać, obejść polskie weto. Sądzę, że z małą wiarą, bo takie są też komentarze, że to propozycje dla naiwnych i łatwowiernych, jak aneksy, deklaracje, zapewnienia, odwołania do TSUE itd. Chcą też „ofiarować Niderlandy” – tzn. odstąpić od art. 7, który i tak jest w zasadzie zawieszony w zamian za odejście od weta. Jest zatem cały katalog tych „poronionych” pomysłów.
Czy nie jest tak, że te propozycje – widać z góry, że nie do przyjęcia – mają jedynie stanowić zasłonę dymną, żeby później pokazać, że były próby negocjowania z Polską i Węgrami?
Na pewno tak jest. Nawet wczorajsza debata w Parlamencie Europejskim pokazała, że odwraca się porządek rzeczy. Przecież budżet i Fundusz Odbudowy są zablokowane przez to bezprawne rozporządzenia, a nie przez Polskę i Węgry. Natomiast wskazuje się na winnego nie tego, który jest naprawdę winny. Tworzy się różnego rodzaju osłony medialne, ponieważ ich głos jest przepotężny w porównaniu z naszym głosem, więc on się w tej narracji zachnioeuropejsko-brukselskiej bardziej przebija. Reakcje wskazują na pogubienie drugiej strony, na niemożność stawienia czoła temu faktowi, że z punktu widzenia prawa, traktatu Polska ma rację i ma prawo zatrzymać to rozporządzenie, a oni nie mają na to sposobu i że tutaj nie ma rozwiązań kompromisowych, bo sytuacja jest zerojedynkowa – albo nielegalne powiązanie budżetu z praworządnością będzie, na co nie ma zgody, albo go nie będzie. Jedynym rozwiązaniem jest – jak to mówią zgodnie Polska i Węgry – po pierwsze rozstrzygnięcie tego w zgodzie z traktatem, czyli z art. 7, który stanowi, że tylko Rada Europejska jednomyślnie może w tej sprawie orzekać i że nie można tworzyć mechanizmów obchodzących czy zastępujących – expressis verbis mówi o tym opinia służb prawnych tejże Rady – i nie można obchodzić punktu 23 konkluzji z lipca, który mówi o tym, że ma być ochrona budżetu przed korupcją i defraudacją, a nie ochrona praworządności. Powrót do tych dwóch punktów oparcia – traktat i konkluzje lipcowe wskazują na to, że jedynym rozwiązaniem jest napisanie tego rozporządzenia na nowo. I na pewno nie z prezydencją niemiecką, która oszukała. Sam ambasador niemiecki Klaus, główny rozgrywający w tej sprawie, przyznał w liście do Parlamentu Europejskiego, że nie można sankcjonować krajów za brak czy domniemany brak praworządności, omijając art. 7. To jest napisane w jego liście do szefa komisji budżetowej Parlamentu, a jednocześnie to robią. Niemiecka prezydencja oszukiwała i działała w złej wierze. Z tą stroną nie ma już o czym rozmawiać. Rozmawiać trzeba z prezydencją portugalską, które obejmie przewodniczenie 1 stycznia.
Widzi pan szansę w zmianie prezydencji czy jeszcze ta obecna, niemiecka, może się wycofać, żeby uniknąć wizerunkowego fiaska?
Nie sądzę. Prezydencja niemiecka tak się zapętliła i tak zabrnęła, dążąc do rozwiązania siłowego, że nie ma wręcz sensu siadać z nią do stołu. Natomiast prezydencja portugalska zamierza podejść do tego pragmatycznie. Już dużo wcześniej premier Portugalii Antonio Costa mówił, że to kontrowersyjne rozporządzenie trzeba porzucić i zająć się tym, co ważne dla obywateli, czyli budżetem i korona funduszem. Sądzę, że na flance południowej – Hiszpania, Włochy, Grecja, Słowenia – tego typu głosy, które staną po stronie Europy Środkowo-Wschodniej, będą coraz silniejsze. Szala przechyla się na drugą stronę. Mogą tupać i głośno protestować, co robili, i uprawiać dalej dyfamację Polski i Węgier, natomiast z mocy prawa i traktatów karty rozdają Polska i Węgry.
Wspomniał pan o propozycji Ursuli von der Leyen. Jak w tym sporze, pana zdaniem, odnalazła się szefowa Komisji Europejskiej?
Pani von der Leyen okazała się nie być politykiem samodzielnym – jest po prostu pasem transmisyjnym głosu Berlina i Paryża. Nie ma nic do zaproponowania, bo ta propozycja z TSUE, która padła wczoraj w Parlamencie Europejskim, świadczy o tym, że po prostu nie zna traktatów. Nie można zaskarżyć do TSUE aktu, który jeszcze nie wszedł w życie. To jest po prostu niemożliwe. A poza tym nie zna art. 269 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który wyklucza działania TSUE, jeśli chodzi o materię praworządności. Albo ignorancja, albo zła wola. Być może jedno i drugie.
Czy nie uważa pan, że jest to ryzykowna gra ze strony prezydencji niemieckiej, bo w ramach UE na razie odpowiedzialność za ewentualny brak budżetu zrzuca się na Polskę i Węgry, ale czy ostatecznie nie odwróci się to przeciwko Niemcom i nie zwiększy nastrojów antyniemieckich w Unii?
Sądzę, że państwa Południa – mentalnie, jeszcze nie mówiąc o tym – przechodzą na naszą stronę. Zresztą było spotkanie Orbana i Morawieckiego, przy okazji październikowej Rady Europejskiej, ze wszystkimi państwami Południa. Oni obiektywnie są zainteresowani odblokowaniem tych środków i relatywnie bardzo mało wagi przywiązują do tego rozporządzenia. Są naturalnymi sojusznikami. Sądzę, że prezydencje portugalska i słoweńska – sami są przecież południowcami – za nami staną, rozkład sił się zmieni i będzie łączny nacisk ze strony Europy Środkowo-Wschodniej i Południa na Północ – tzn. klub skąpców i tę dwójkę głównych sprawców zamieszania, czyli Niemcy i Francję, żeby coś w tej materii zmienić. Przewiduję taką dynamikę sytuacji.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528289-wywiad-saryusz-wolski-niemcy-dzialali-w-zlej-wierze