Wczoraj w Parlamencie Europejskim odbyła się debata dotycząca oceny wyborów do Parlamentu Europejskiego z maja 2019 roku na podstawie sprawozdania europosła z liberalnej frakcji Renew Pascala Duranda.
Sprawozdanie nie ogranicza się tylko do podsumowania wyborów do PE ale także zawiera propozycje harmonizacji zmian w ordynacji wyborczej, a więc ustalenia jednakowej procedury wyborczej w każdym państwie członkowskim, co więcej do obniżenia biernego prawa wyborczego do 18 lat, w dyskusji był nawet zgłoszony postulat, żeby ten wiek obniżyć nawet do lat 16.
W dokumencie znalazła się nawet propozycja powołania Europejskiego organu wyborczego, który miałby kompetencje do monitorowania i wdrażania wytycznych i przepisów wynikających z europejskiego prawa wyborczego.
Wyraźnie widać, że lewicowo-liberalna większość w PE będzie próbowała tworzyć europejskie prawo wyborcze już na wybory w 2024 roku i nawet w ten sposób dążyć do federalizacji Unii Europejskiej.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tworzenia list transnarodowych
Zabierałem głos w tej debacie i na początku podkreśliłem ważne ustalenia tego raportu, zgłosiłem także propozycje zmian w ordynacjach wyborczych krajów członkowskich bazujące na polskich doświadczeniach, zdecydowanie jednak sprzeciwiłem się federalizacji prawa wyborczego w przyszłości.
Stwierdziłem, że z zadowoleniem należy przyjąć wskazane w raporcie pozytywne tendencje, takie jak najwyższa frekwencja w wyborach 2019 roku od 20 lat, zwiększenie udziału ludzi młodych, a także wzrost udziału kobiet w instytucjach i organach Unii Europejskiej.
Podkreśliłem, że powinniśmy rozmawiać na temat europejskiego prawa wyborczego ale we właściwym czasie, jestem przekonany, że wiele rozwiązań stosowanych w moim kraju, w Polsce takich jak: 5 proc. próg wyborczy, system kwotowy na listach wyborczych, czy ułatwienia w głosowaniu dla osób niepełnosprawnych, mogą stanowić inspirację dla rozwiązań na szczeblu europejskim.
Zaznaczyłem, że jestem jednak zdecydowanym przeciwnikiem tworzenia list transnarodowych i przyznawaniu wyborcom drugiego głosu do glosowania na taką listę, bo zaprzecza to zasadzie równości wyborów (1 obywatel = 1 głos), a także systemu czołowych kandydatów (tzw. Spitzenkandidaten), bo narusza kompetencje Rady określone w art. 15 ust. TUE do swobodnego wyboru przewodniczącego Komisji.
Na koniec mocno podkreśliłem, że obydwie te propozycje są próbą ograniczania roli państw narodowych i nie było na nie zgody podczas ostatniej próby reformowania prawa wyborczego, a brak ratyfikacji Decyzji Rady z 2018 roku przez 3 państwa członkowskie (Niemcy, Hiszpanię i Cypr), mimo że zawierała ona zapisy mało kontrowersyjne, potwierdza, że nie ma woli ograniczania roli państw narodowych i zmiany Traktatów w aspekcie równowagi międzyinstytucjonalnej.
Na pomysły federalistyczne na pewno nie będzie zgody przynajmniej kilku rządów państw członkowskich
Sprawozdanie zapewne zostanie przyjęte w glosowaniu, opowiedziały się za jego treścią wszystkie frakcje lewicowe i liberalne (także niestety europejska chadecja) ale na szczęście ewentualna własna procedura wyborcza opracowana przez PE wymaga jednomyślnej zgody Rady Europejskiej (art. 223 TFUE).
Pomysły Parlamentu muszą więc ostatecznie zaakceptować jednomyślnie szefowie państw członkowskich, a na pomysły federalistyczne na pewno nie będzie zgody przynajmniej kilku rządów państw członkowskich.
Nawet wprowadzona w wyborach 2019 instytucja tzw. Spitzenkandidaten poniosła porażkę, ponieważ takim kandydatem był Manfred Weber z niemieckiej chadecji, a w momencie wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej, kandydatura ta została porzucona przez kanclerz Merkel, a poparta została kandydatura Ursuli von der Leyen, która w ogóle nie startowała w wyborach do PE.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528029-poprzez-organizacje-wyborow-daza-do-federalizacji-ue