„Amerykanie i Europejczycy powinni zdać sobie sprawę, jak podobne są ich eksperymenty w zakresie jedności politycznej. Jeśli spory w Kongresie wokół pułapów zadłużenia oraz lockdownów wydają się Europejczykom znajome, to dlatego, że nasi przywódcy również nie potrafią uzgodnić drogi naprzód, chyba że kryzys zmusi ich do tego, ale nawet w nagłych wypadkach nie ominą żadnej okazji by zyskać polityczną przewagę. Unia Europejska próbuje obecnie wykorzystać funduszu odbudowy do tego, by wymusić na konserwatywnych rządach w Polsce i na Węgrzech ustępstwo, zagrażając tym samym stabilności finansowej całego kontynentu” – pisze na łamach amerykańskiego „Newsweeka” hiszpański politolog Jorge González-Gallarza z Fundación Civismo.
Według niego porozumienie, które UE osiągnęła w lipcu w sprawie budżetu na lata 2021-2027 i odpowiedź na recesję związaną z COVID-19 było kolejnym przykładem impasu politycznego w Europie.
Dopiero po pięciu miesiącach na tle braku oznak słabnięcia epidemii i w obliczu zbliżającego się terminu wygaśnięcia obecnego budżetu szefowie państw UE zgodzili się na redystrybucję 1,1 bln euro ze składek państw członkowskich w ciągu następnych siedmiu lat z dodatkowymi 750 mld euro przeznaczonymi na zaradzenie ekonomicznym skutkom COVID-19. […] W momencie zawarcia porozumienia zniesiono kontrowersyjne warunkowanie środków przestrzeganiem zasad praworządności. A przynajmniej tak nam powiedziano
—czytamy na łamach „Neesweeka”. Jak podkreśla hiszpański politolog traktaty UE wymagają od krajów członkowskich przestrzegania państwa prawa, ale co to dokładnie oznacza, pozostaje niejasne, poza zwykłymi wzmiankami o niezależnym sądownictwie i możliwości kwestionowania arbitralnych decyzji.
Ku rozczarowaniu eurofederalistów, którzy chcą połączyć nasze bardzo różne systemy w jeden unijny wymiar sprawiedliwości, traktaty nie narzucają sposobu powoływania sędziów Trybunału Konstytucyjnego czy długości ich mandatu. Stąd trudność w ustanowieniu konkretnego punktu odniesienia dla „rządów prawa” dla krajów, które są akurat, w porównaniu z resztą świata, ich dobrym przykładem. Ta niejasność, jak się okazuje, została wykorzystana, aby zmienić „rządy prawa” w pałkę przeciwko krajom, których główna wina nie wynika z prawa, ale z polityki
-uważa Jorge González-Gallarza. Według niego Polska jest jednym z tych krajów.
W grudniu 2019 r. polski Sejm przegłosował „mechanizm dyscyplinarny” wobec sędziów, którzy krytykowali skład Trybunału Konstytucyjnego, dyskredytując Polskę w oczach świata. Wszystko to jest wynikiem partyjnej wojny, a nie neutralnej definicji „rządów prawa”. Skład Trybunału, który potępiają ci postępowi sędziowie, był wynikiem okresu podzielonego rządu, kiedy liberalna Platforma Obywatelska, po utracie prezydentury w 2015 r., ale zachowując krótkotrwałą większość w Sejmie, usiłowała wpakować do Trybunału pięciu nowych sędziów. Andrzej Duda, który zdobył prezydenturę w 2015 r., zawetował ten marny manewr po objęciu urzędu, a parlamentarna większość konserwatywnej partii PiS, wybrała własnych sędziów - stąd zgorzknienie opozycji i mechanizm dyscyplinarny mający na celu nie dopuścić do tego, aby zaszkodziło to reputacji Polski
—podkreśla hiszpański politolog. Jak przekonuje to smutne, że polska opozycja nie wierzy, iż Polacy potrafią sami poradzić sobie z ingerencją w wymiar sprawiedliwości, i wciągnęła w spór mnóstwo zewnętrznych organizacji pozarządowych oraz brukselskich biurokratów, aby potępili rzekome „odstępstwo” od norm demokratycznych.
To bębenek, w który polska lewica, tak zmęczona Polakami głosującymi przy urnach w niewłaściwy sposób, biła tak głośno, że w kwietniu 2019 roku Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce „postępowanie o naruszenie” w związku z mechanizmem dyscyplinarnym dla sędziów
—czytamy na łamach „Newsweeka”. Zdaniem hiszpańskiego politologa postępowanie to jest naznaczone przekonaniem o własnej nieomylności, i stanowi swoiste sygnalizowanie o własnej cnocie (virtue signalling), zakorzenione w niechęci do konserwatywnych rządów.
Jeszcze lepszym przykładem są Węgry. Viktor Orbán jest prawdziwym bête noire brukselskiego konsensusu liberalno-federalistycznego, a śledztwo Komisji Europejskiej w sprawie polityki jego rządu ma jeszcze mniejsze szanse na sukces niż w przypadku Polski. Pod lupą jest zaostrzenie przez Węgry wymogów przejrzystości wobec organizacji pozarządowych finansowanych z zagranicy, które pod pozorem pomocy prawnej zwiększały napływ migrantów przez granicę serbską latem 2015 r., w samym szczycie kryzysu migracyjnego
—wyjaśnia Jorge González-Gallarza. Jego zdaniem można wysunąć argument za dobrze zorganizowanym, niezależnym sądownictwem, ale UE zagroziła wstrzymaniem niezbędnych środków – wstawiając na szwank lipcowe porozumienie - opierając się na wymogach, które nie są określone w traktatach UE.
Jeśli to wszystko przypomina wam szantaż, to dlatego, że jest to szantaż. Tym razem UE pokazała wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej, jak daleko jest gotowa się posunąć, aby zmusić państwa odchodzące od jej protofederalistycznego, hiperliberalnego kierunku, by zaakceptowały jej dyktat. Dano Polsce i Węgrom tylko jeden wybór: umrzeć finansowo z głodu lub zawetować budżet UE. Wystawienie lipcowego porozumienia na szwank nie było wypadkiem, taka była strategia UE. Było to dla niej ryzyko warte podjęcia, jeśli pozwoliłoby to złamać Polskę i Węgry raz na zawsze
—czytamy na łamach „Newsweeka”. Według politologa jest przerażające, że UE jest gotowa wypełnić puste pojęcie „rządów prawa” najnowszymi postępowymi bzdurami i użyć go jako pałki przeciwko rządom, które sprzeciwiają się liberalno-federalistycznemu konsensusowi w Brukseli.
Co powstrzyma ją w przyszłości od znalezienia jeszcze większej liczby oskarżeń? Co ma ją powstrzymać, powiedzmy, od odebrania funduszy krajom, które ograniczają aborcję lub odmawiają budowy łazienek dla osób transpłciowych?
—pyta politolog. Według niego na dobre czy na złe, przyszłość Europy to związek suwerennych państw narodowych - a nie mechanizm represji wobec konserwatystów. Ta przyszłość jest obecnie w rękach dwóch przywódców. Miejmy nadzieję, że wytrzymają.
JJW, newsweek.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527978-newsweek-praworzadnosc-to-narzedzie-represji