Roman Giertych ma wiele różnych planów na walkę z rządem PiS. Jak odnajdzie się w sytuacji, gdy atakują do ci, których chyba jednak uważał za sojuszników?
Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam
— chciałoby się powiedzieć za kardynałem Richelieu.
W marcu 2020 roku pisaliśmy wraz z Markiem Pyzą w tygodniku „Sieci” o kulisach brudnych gier wyborczych sztabu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Tak, to prawda, była kiedyś taka kandydatka. Ale nie ona jest tu istotna, a Roman Giertych, który, według naszych ustaleń, sponsorował twórców „Soku z buraka” - hejterskiego profilu, który na celu ma atakowanie PiS. Ten wspólny wróg połączył ścisłym węzłem finansowym mecenasa i Mariusza Kozaka-Zagozdę (pracownika ratusza Rafała Trzaskowskiego, ale i partii PO oraz sztabów Platformy i KO w kolejnych wyborach).
Mecenas bardzo się wówczas obruszył, że wiążemy go z tym obrzydliwym internetowym ściekiem. Perorował tubalnym głosem, ale zapowiadanego pozwu nam ostatecznie nie przysłał. Dzisiaj ten profil (ciekawe czy wciąż dotowany przez Giertycha?) staje dzielnie w obronie jego i jego rodziny. Ujawnia dane policjantów, którzy w rezydencji Giertychów prowadzili czynności (to skandal!) i ubolewa nad krzywdą Marysi! Marysia - jak to miło brzmi, wręcz rodzinnie. Nadal będziecie utrzymywać, że nic was nie łączy?
Zarzuty wobec Romana Giertych muszą być mocne i dobrze udokumentowane, tak wskazuje zachowanie mecenasa, który od jakiegoś czasu odgrywa spektakl, by tylko odwrócić uwagę od sedna sprawy. Jest w tym naprawdę niezły. Rozmawiamy o przeszukaniu domu, zasłabnięciu, rzekomym molestowaniu jego córki (Marysi :)) przez agentów CBA, tylko nie o istocie sprawy, która zawarta jest w 110 tomach akt.
Tę szopkę trzeba przetrwać, kurz w końcu opadnie. Swoją drogą, ciekawe, na co jeszcze Giertycha stać.
Gdy wyczerpywała się formuła „one man show”, mecenas postanowił zagrać zespołowo i zaprosił na scenę jednego z najbogatszych Polaków, Leszka Czarneckiego. Bankier to dobry kompan, szybko dał się przekonać, że i dla niego będzie lepiej, gdy zrobi z siebie ofiarę „reżimu” PiS. Panowie zagrali wysoko, wiążąc Adama Hofmana (kiedyś posła i rzecznika partii obecnie rządzącej, a ostatnio PR-owca pracującego także dla Czarneckiego) z historyjką o próbie przejęcia znienawidzonego TVN przez spółki skarbu państwa. Tajne spotkania w Monte Carlo, nagrania z ukrycia i gotowa bajeczka dla frajerów. Krwiożercze państwo czyha na medialnego potentata i nie zawaha się użyć biznesmena, z którym mu nie po drodze, by stępić TVN-owskie kły. Z taką propozycją do Czarneckiego miał przyjść Adam Hofman.
I oto na scenę wchodzi - ta dam! - redakcja Newsweeka, którą trudno podejrzewać o sympatię dla PiS. I zdradza historię, po której robi nam się głupio, bo nie doceniamy siły uczucia. I męstwa, którym mąż chce zaimponować żonie.
Były bliski współpracownik Czarneckiego przyznaje, że „Leszek od dawna interesował się możliwością przejęcia TVN”. – Bardzo chciał to zrobić, ale nie po to, by komuś odsprzedać. Chciał zaimponować żonie, która jest dziennikarką telewizyjną – mówi.
Proste, a piękne, prawda? To nic, że przez to sypie się cała narracja mecenasa o spisku PiS. I nie przewracają jej wraże siły, cios zadają przecież swoi.
Samo państwo rozumiecie, że Roman Giertych, w obecnej sytuacji, nie może zaprzestać coraz bardziej samotnej walki. Chodzi przecież o życie. W luksusie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527917-roman-giertych-walczy-o-zycie-spokojne-i-w-luksusie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.