„Gdyby okazało się, że epidemia się skończyła i nie brakuje miejsc w regularnych placówkach, to zamkniemy ten szpital i będziemy szczęśliwi, że nie musimy już go prowadzić” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Jacek Nasiłowski, który pracuje w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym.
wPolityce.pl: Czy to prawda, że przyjmujecie tylko „zdrowych pacjentów”?
Dr Jacek Nasiłowski: To oczywista nieprawda. Sama definicja pacjenta mówi o tym, że jest to osoba chora. Nie przyjmujemy jednak pacjentów w ciężkim stanie oraz osób z chorobami współistniejącymi, które wymagają takiego leczenia, z którym nie moglibyśmy dać sobie rady, bo nie jesteśmy szpitalem wieloprofilowym.
Pojawiają się głosy, że „drenujecie” warszawskie szpitale z lekarzy.
Znów mamy do czynienia z nieprawdą. Lekarze zgłaszają się dobrowolnie i pochodzą z całej Polski. Nie są to tylko lekarze ze szpitali warszawskich. Skoro padają takie zarzuty, to niech ktoś powie, z którego szpitala i ilu lekarzy przeszło. Nie dzwonimy do szpitali i nie namawiamy nikogo do przejścia, nie przekupujemy wyższymi stawkami. Sam przyszedłem dobrowolnie. Byłem przekonany, że jest taka potrzeba i powinienem tutaj być. I tak podchodzi do tego zdecydowana większość pracujących w tym szpitalu tymczasowym. Po prostu czuli chęć wsparcia tego miejsca. Ten zarzut jest kompletnie nietrafiony.
Pracujecie po godzinach pracy w swoich macierzystych placówkach?
Jest to praca dodatkowa. Wiele osób wzięło bezpłatny urlop i przyjechało tutaj na dwa lub trzy miesiące, niektórzy na krócej. Nie brakuje też takich, którzy mieszkają blisko i biorą dodatkowo dyżury tutaj.
Jak wygląda tryb Waszej pracy?
Większość lekarzy pracuje biorąc dyżury dwunastogodzinne lub dwudziestoczterogodzinne. Wtedy, gdy mogą, to są na miejscu, by zapewnić pełną obsadę.
Kolejny zarzut, to rzekome korzystanie przez Was ze starego sprzętu. To prawda?
Pracujemy na nowym sprzęcie, który dopiero został kupiony. Chodzi o respiratory, aparaty do podawania tlenu. Słowa o tym, że używamy starego sprzętu jest nieprawdziwa. Monitory, z których korzystamy, przyjechały prosto w fabryki czy magazynu.
Podobno na Narodowym macie za dużo nieużywanych respiratorów, które potrzebne są w innych szpitalach.
Mamy zapas ok. czterdziestu respiratorów. Na razie nie są używane, stoją w pogotowiu. Nie dostaliśmy jednak sygnału z żadnego szpitala, że jest chęć pożyczenia tego typu sprzętu. Współpracujemy głównie ze szpitalem przy ul. Wołoskiej. Często jest tak, że od nas, razem z pacjentem, jedzie respirator lub sprzęt do tlenoterapii, właśnie do tego szpitala. To właśnie my zasilamy swoim sprzętem tamtą placówkę. Pozostałe respiratory czekają, bo możliwe, że koniecznym będzie otwarcie OIOM-u. Wszystko zależy od sytuacji epidemiologicznej.
Kolejny zarzut jest taki, że w Waszym szpitalu jest mnóstwo wolnych i niepotrzebnych łóżek.
Proszę znaleźć osobę, która z pełną odpowiedzialnością powie, ile łóżek jest potrzebnych. Wtedy zlikwidujemy resztę. Może znajdzie się ktoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność i powie, że musimy pozbyć się części łóżek, bo potrzebne będzie mniej. Ale nikogo takiego nie ma. Te łóżka, które mamy, to zapas niezbędny w sytuacji, w której nasiliłaby się epidemia. Wtedy musimy być gotowi. Planujemy liczbę zespołów lekarsko-pielęgniarskich, ale nawet my nie wiemy, ilu chorych będziemy leczyć. To jest nieprzewidywalne. Nie mamy planowanych przyjęć. Dlatego mamy tak dużo łóżek. Jest ich ok. trzystu, zajętych pięćdziesiąt, reszta czeka w pogotowiu.
Jaką rolę pełnią szpitale tymczasowe?
Szpital tymczasowe pełnią rolę rezerwową. Gdy zabraknie miejsc w szpitalach stałych, to przyjmujemy pacjentów do nas. Gdyby okazało się, że epidemia się skończyła i nie brakuje miejsc w regularnych placówkach, to zamkniemy ten szpital i będziemy szczęśliwi, że nie musimy już go prowadzić. To rola wspomagająca system opieki zdrowotnej. Szpital tymczasowy nie jest w stanie w pełni zastąpić prawdziwego szpitala.
Not. TK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527908-dr-nasilowski-szpitale-tymczasowe-pelnia-role-rezerwowa