Konfederacja - najbardziej wolnorynkowa, patriotyczna, narodowa i suwerennościowa partia. Tyle w słowach. W praktyce zawsze w cudowny sposób znajduje się powód, by Polskę, naród i suwerenność osłabić. Oczywiście w imię prawdy i sprawiedliwości.
Konfederacja za Brukselą
Zwyczajnego obserwatora polityki poparcie Konfederacji dla unijnej presji na Polskę na pewno nie zdziwi. Głosowanie nad projektem uchwały z 19 listopada 2020 roku miało tak naprawdę tylko jeden cel: wzmocnienie lub osłabienie pozycji polskiego rządu w negocjacjach z Unią Europejską. Konfederacja zagłosowała za odrzuceniem uchwały osłabiając stronę polską w rozmowach z UE. Dokument występuje przeciwko łamaniu przez Unię Europejską pewności prawa, stosowaniu podwójnych standardów, nieprecyzyjnemu formułowaniu zapisów przez Brukselę - uchwała nie tworzy nowego stanu prawnego w Polsce, a jedynie jest typowym dla sztuki negocjacyjnej wzmocnieniem pozycji jednej strony (Polski) poprzez „odwołanie do osób trzecich” (sejmu, narodu).
CZYTAJ WIĘCEJ:
Burzliwa debata w sejmie ws. zawetowania budżetu UE. Konfederacja twardo za Brukselą!
Co by szkodziło Konfederacji za tym zagłosować? Są podobno eurosceptyczni, sam Winnicki na Marszu Niepodległości krzyczał, że nie wolno klękać przed Brukselą, a gdy oto ta sama Bruksela każe Polsce i Węgrom klękać, ten Winnicki głosuje przeciw wzmocnieniu pozycji Polski w rozmowach na szczycie.
CZYTAJ TAKŻE:
Konfederaci słabo tłumaczą się ze swojego poparcia dla Brukseli
Walka o polskość tylko z wyimaginowanym wrogiem
Jakież to banalne! Zawsze tak robią. Janusz Korwin-Mikke zapytany kiedyś podczas wideoczatu, czy jest prorosyjski, odpowiedział, że nie i ma na to dowody. Jakie? Ano bo on jako jedyny domaga się zwrotu skradzionych w wojnie polsko-bolszewickiej dóbr, na mocy traktatu ryskiego. Zatem można iść ręka w rękę z Rosjanami w sprawie podziwu dla Putina, aneksji Krymu, oceny polskiej historii (Korwin ostatnio w rosyjskim Sputniku opowiadał, że jest przeciwnikiem celebrowania 11 listopada), można być antyamerykańskim i w rosyjskiej telewizji pełniąc rolę „polskiego idioty” ku uciesze telewidzowskiej gawiedzi, ale nieeee, oto mamy tu taki nierealny i nieistotny postulacik, że przecież w 1921 roku obiecali. Szkoda że Korwinowcy nie upomną się jeszcze o niedochowanie traktatów rozejmu w Andruszowie (1667 rok), bo tam Moskwa też obiecała (zwrot Kijowa po dwóch latach), a niech oddadzą Federacji Rosyjskiej inne usługi, bo to nieważne, bo Ryga 1921, bo Andruszów 1667, bo inny fikcyjny problemik.
Tak też jest i z Unią Europejską - tacy są przecież antyunijni, tacy prężni, narodowi, wojsko amerykańskie to okupant jak się patrzy, maseczki to reżim gorszy niż druty obozów koncentracyjnych, problemy z którymi Konfederacja walczy są zawsze daleko (Bill Gates, Mossad, upadek Polski w 2090 roku), a jak pojawia się niepodległościowe zagadnienie tu i teraz - wodę w usta, Polska nieważna, dowalić Morawieckiemu, PiSowi, ot konfederacka racja stanu.
Czarno na białym widać o co w działalności Korwinowco-Braunowców chodzi. Zaangażować patriotów, ludzi utożsamiających się z Polską, do walki z fikcyjnym wrogiem, po to by tychże patriotów zabrakło do walki z wrogiem faktycznym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527868-konfederacja-zawsze-znajdzie-sposob-by-zaszkodzic-polsce