“W Brukseli myśli się, jak wyjść z tego impasu” - nawet w Newsweeku przyznaje Guy Verhofstadt, szef frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim. Żadnego polexitu również nie przewiduje. Warto pamiętać, że ani Bruksela, ani Berlin nie chcą fiaska porozumienia budżetowego, a weto przy negocjacjach to wcale nie novum.
Niemiecka prezydencja nie może pozwolić sobie na fiasko negocjacji. Nie chce, by to za jej panowania w Radzie Unii Europejskiej nie doszło do porozumienia w sprawie budżetu. Na tę chwilę proponuje różne rozwiązania, by przekonać Polskę i Węgry do zgody. Proponuje aneksy do rozporządzenia, by w nowym kształcie było zaakceptowane także przez premierów zbuntowanych krajów.
Polska i Węgry nie negują samego kształtu budżetu. Premier Mateusz Morawiecki wynegocjował przecież solidne wsparcie dla Polski, także na odbudowę gospodarki w dobie pandemii. To właśnie ten budżet jest oczkiem w głowie Brukseli. Chce go przyjąć i wypłacać jak najszybciej. My też. Tyle, że nie przy okazji negocjacji w lipcu, a potem w rozporządzeniu prezydencji niemieckiej uzębiono mechanizm uzależnienia przestrzegania zasad praworządności od wydatkowania unijnych pieniędzy.
Obecnie, przede wszystkim, szuka się sposobu, by przekonać Polskę i Węgry, że to nie jest tak, jak myśli. Nie sposobu na to, jak wypchnąć Polskę ze wspólnoty. I jasne, że żaden polityk o zdrowych zmysłach nie przyzna, że kraj, w którym rządzi nie jest praworządny. I że należy się tego mechanizmu obawiać. Trzeba jednak powiedzieć, że wybiórcze stosowanie tego terminu w uzasadnieniu do poszczególnych reform rządu PiS odbiera krajom członkowskim prawo nadane w unijnych traktatach do suwerennego stanowienia o wymiarze sprawiedliwości.
Tak, jednym z powodów brexitu było stopniowe odbieranie krajom członkowskim suwerennych decyzji, co do prawa tworzonego w Wielkiej Brytanii. To był także rosnący apetyt unijnych liderów co do wchodzenia w kompetencje rządów państw członkowskich. To nie oznacza, że Polska musi pójść tą samą drogą. To nas z Unii nie wypycha. Możemy się kłócić, nie zgadzać, możemy używać prawa weta, które zresztą przy takich negocjacjach niejednokrotnie było już przez inne kraje używane.
Raban jest o to, że teraz to Polska ośmieliła się sprzeciwić wielkiej Brukseli. Ma prawo. Szum jest większy w Polsce, niż w samej Brukseli. Można się nie zgadzać i pozostać we wspólnocie. Nawet Guy Verhofstadt nas z niej nie wyrzuca. Potwierdza jednak, że chciałby Polakom pomóc zmienić rząd na taki, który będzie działał zgodnie z tym, co założyli sobie unijni liberałowie. I to jest ten problem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527734-bruksela-nie-chce-pozwolic-na-budzetowe-fiasko