Równo miesiąc temu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ustawa o aborcji z 1993 roku jest niezgodna z Konstytucją, że de facto trzeba nieco zaostrzyć prawo aborcyjne. Organizacje LGBT i skrajny odłam feministek ruszyły najpierw na Nowogrodzką, a potem na Żoliborz, przez następne 7-10 dni dołączały do nich dziesiątki tysięcy młodych ludzi. Rozpętała się osobliwa rewolucja, która dla całego pokolenia nastolatków stała się pierwszym doświadczeniem wspólnotowym, ale niestety - doświadczeniem patologicznym.
Problemem nie jest przedmiot protestów - jak wiemy wolno być zwolennikiem zabijania dzieci nienarodzonych. Forma strajku - wulgarna, chamska i prostacka jest już pewnym skrzywieniem, przesuwającym granicę w naszym życiu publicznym, ale niestosowność wydarzenia poszła jeszcze dalej.
Upokarzającą groteską stało się robienie z bandytów bohaterów, a z policji - funkcjonariuszy totalitarnego reżimu. Furda już policjanci czy strona konserwatywna - ale żebyście państwo widzieli na marszach tę ekscytację, to poczucie heroizmu u ludzi, którzy najpierw atakują policję, a potem dziwią się, że ta odpowiada gazem lub pałką. Porównania do OMON-u czy milicji nie krzywdzą współczesnych mundurowych - niejeden menel wyzywa policjantów, więc zazwyczaj spływa to po nich bez śladu, ale akurat polskie doświadczenia powinny wyważyć porównania. Białorusini są za naszą wschodnią granicą torturowani, zmuszani do wyjazdów z kraju, z ulic porywani są ludzie, którzy przepadają na zawsze. Protestujący sprzeciwiają się ewidentnym fałszerstwom wyborczym i chcą tylko powtórzenia wyborów - Lemparciątka chcą niewiadomo czego - bo przecież z ulic nie zmieni się konstytucji a z okrzyków na Żoliborzu nie zrodzi się nowa ustawa aborcyjna.
Nigdy tak się nie stresowałam
-powiedziała do swoich koleżanek jakaś dziewczynka, gdy przechodziła obok policjantek stojących przed Trybunałem Konstytucyjnym. Arcyspokojna i niegroźna scena urasta w mitologii lewicowo-liberalnych mediów do wyczynów Małego Sabotażu, Marta Lempart jest jakimś nowym Grotem-Roweckim a oskarżana o przemoc seksualną Klementyna Suchanow Fieldorfem „Nilem”. Ja wiem, że te porównania zgrzytają w wyobraźni przyzwoitych ludzi, ale taką właśnie papkę tożsamościową sprzedaje się po drugiej stronie sporu - antykościelni wandale są niczym egzekutorzy Państwa Podziemnego, a dzieciaki zachęcające do burd są w „Faktach TVN” przedstawiani jak męczennicy systemu.
Udało się więc wychować całe pokolenie, które ma dzisiaj swoją premierę - nagrywając instastory (krótkie filmiki w internecie) z kordonem policji opowiada potem o swoich „akcjach” z emfazą równą opowieściom Mieczysława Moczara w „Barwach walki”. Arcyłagodna policja jest dla nich synonimem dyktatury, a brak zgody na nocne burdy uliczne - odbieraniem im praw.
Jakie Państwo mieliście pierwsze doświadczenia wspólnotowe? Pielgrzymki Jana Pawła II? Zryw Solidarności? Śmierć polskiego Papieża? Tragedia Smoleńska? Marsz Niepodległości? Między tymi ogniwami znajdziemy wspólne mianowniki i język porozumienia. Marsze spod znaku „Wyp…dalaj” to jednak opowieść z innej bajki.
Uliczne strajki zaangażowały więc młodych psychicznie, że trudno będzie się z tego wykaraskać - raz uwierzywszy w swoją pseudoodwagę jak potem przyznać się, że akcje były jedynie teatrzykiem dla zagranicznych mediów?
W tę pułapkę zaangażowania udało złapać się bardzo wielu młodych ludzi, może wyjdzie z tego definicja całego pokolenia? Za Romanem Bratnym (zostawiając na chwilę jego biografię) o pokoleniu urodzonym około 1920 roku mówiliśmy jako o Kolumbach - odważnych, skłonnych do poświęceń patriotach. Jak zdefiniujemy urodzonych około 2000 roku Antykolumbów?
ZOBACZ TAKŻE NAJWIĘKSZE ABSURDY MARTY LEMPART:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527649-miesiac-od-wyroku-trybunalu-co-wyszlo-ze-strajku-kobiet
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.