Polskie weto wobec budżetu UE nazwano już skandalem, zdradą stanu, pełzającym polexitem i na tysiąc innych niemądrych sposobów. Opozycja straszy Trybunałem Stanu, Europą dwóch prędkości, Białorusią nad Wisłą itd. Po co ci wszyscy europejscy liderzy, profesorowie, mężowie stanu parę dekad temu wymyślili mechanizm weta? Najwyraźniej po to, by z niego przypadkiem nie korzystać.
Takie można odnieść wrażenie słuchając polskich opozycyjnych mędrców. Że wetowanie to najgorsza ze zbrodni. Kto się jej dopuści, zasługuje na wieczne potępienie.
Otóż nie, mili państwo. To jeden z licznych instrumentów, a wręcz bezpieczników, którymi dysponuje każde państwo Wspólnoty w celu ochrony SWOICH INTERESÓW. I właśnie teraz, gdy interesy Polski i Węgier (a w dalszej perspektywie również innych państw, niekwalifikujących się do roli rozgrywających w Unii) są zagrożone, Warszawa i Budapeszt z tego bezpiecznika korzystają.
Co więcej, to mechanizm fundamentalny w UE. Traktatowy. Praworządny (tak, tak!). W przeciwieństwie do tego, co eurokraci pichcą właśnie dla Warszawy, Budapesztu, a w przyszłości i innych państw, które zechcą bronić swojej autonomii w zgodzie z dokumentami, które podpisywały wstępując do Unii.
Brońmy zatem Unii Europejskiej, bo jest rzeczywistą, niepodważalną wartością o znaczeniu historycznym. My w Europie Środkowej wiemy to dużo lepiej od państw Zachodu. Brońmy jej, mimo że nasi wspólnotowi przyjaciele chcą wartości (takie jak traktaty) deptać. Brońmy jej sięgając po instrumenty, na które wszyscy się zgodzili. Po to są.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527582-czy-weto-wymyslono-po-to-by-z-niego-nie-korzystac