Janusz Kowalski z Solidarnej Polski zorganizował w Opolu konferencję prasową. Zakłócili ją zwolennicy opozycji, w tym jeden z posłów.

Podczas konferencji prasowej na placu Wolności w Opolu wiceminister Janusz Kowalski odniósł się do stanowiska polskiego rządu wobec możliwości zawetowania unijnego budżetu przez Polskę w sprzeciwie wobec propozycji powiązania przyznawania środków z UE z praworządnością w państwach członkowskich.

Mamy sytuację nadzwyczajną, gdy prezydencja niemiecka chce odebrać Polsce część niepodległości, chce odebrać część suwerenności w dziedzinie kultury, czy praworządności. (…) W sytuacji, gdy Polska jest szantażowana, trzeba stanąć po stronie rządu, czego opozycja Lewicy, Koalicji Obywatelskiej i PSL nie rozumie. (…) Prezydencja niemiecka chce złamać traktaty unijne. Na to nie ma zgody. Dopóki Prawo i Sprawiedliwość rządzi, dopóki Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry rządzi, nie ma zgody na to, by Polska była pozbawiona suwerenności

— zapewnił Kowalski.

Polityk zarzucił partiom opozycyjnym, że realizują politykę niemiecką, zakładającą m.in. ściągnięcie do Polski emigrantów z państw muzułmańskich i promujących ideologię LGBT. Jako przykład nieracjonalnej polityki unijnej wobec Polski podał elektrownię w Opolu, która według Kowalskiego, w wyniku uregulowań unijnych będzie musiała zostać zamknięta w ciągu najbliższych 20 lat, chociaż budowę dwóch nowych bloków PGE wydało ponad 11 mld zł.

Konferencję starali się zakłócić zwolennicy Strajku Kobiet, KOD-u i partii opozycyjnych. Krzyczeli: „Opole nie chce Kowalskiego”, „Zdradził Platformę, zdradzi Polskę” oraz wznosili wulgarne okrzyki pod adresem PiS. Wiceprzewodniczący Nowoczesnej, poseł na Sejm Witold Zembaczyński, chciał wręczyć Kowalskiemu „rachunek za zdradę narodową”, który miał opisywać potencjalne straty dla Polski wynikające z polityki rządów Zjednoczonej Prawicy, jednak wiceminister odmówił przyjęcia pisma tłumacząc się przepisami sanitarnymi obowiązującymi w czasie pandemii.

mly/PAP