„W Platformie Obywatelskiej panuje przekonanie, że partia ma lidera malowanego, coraz bardziej groteskowego, którego w każdej chwili można usunąć – pisze Stanisław Janecki na łamach tygodnika „Sieci”.
Dziennikarz tygodnika „Sieci” analizuje sytuację Borysa Budki – lidera Platformy Obywatelskiej. Zwraca uwagę na niewykorzystane przez niego szanse.
Nie wykorzystał kłopotów, jakie rządzącym sprawia pandemia koronawirusa, a jego „dobre rady” w tej sprawie i wydrukowane projekty ustaw, którymi machał w Sejmie, uznano za gadżet, a nie rozwiązanie. Nie skorzystał na wewnętrznych problemach obozu władzy w związku z piątką dla zwierząt oraz orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. aborcji eugenicznej
– czytamy.
Niczego nie zrobił z największą od lat mobilizacją elektoratu antypisu w drugiej turze wyborów prezydenckich. Próbował się podczepić pod uliczne protesty organizowane głównie przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, ale został potraktowany jak intruz, mimo deklarowanego zaangażowania i chęci służenia pomocą
– pisze Janecki.
Porównuje obecnego szefa PO do jego poprzednika. Choć Budka pracuje nad sobą, zwolennicy Grzegorza Schetyny twierdzą, że ludzie PO z nowego lidera „się śmieją”.
Zwolennicy Grzegorza Schetyny, poprzedniego przewodniczącego PO, krótko tłumaczą różnicę między ich liderem a Borysem Budką: „Grzegorza się bali, z Borysa się śmieją”. A przecież Borys robi wszystko, żeby być poważnie traktowany, choćby we własnej partii: bierze lekcje u logopedy (żeby zmienić piskliwy głos), uczy się publicznych wystąpień, zainteresował się nawet neurolingwistycznym programowaniem (w 2007 r. pozwoliło się mocno zmienić Donaldowi Tuskowi), szlifuje angielski, odbywa ćwiczenia relaksacyjne (mające chronić przed wpadaniem w ekscytację). I wszystko to „jak krew w piach” – cytując Adama Miauczyńskiego z „Dnia świra” Marka Koterskiego. Budka bardzo się stara być nowoczesny
– czytamy.
Na razie żaden z konkurentów do władzy w partii otwarcie nie występuje przeciwko przewodniczącemu – chcą, żeby Budka sam się zużywał i kompromitował. Poza tym przejmowanie partii trzy lata przed wyborami (mimo że politycy PO twierdzą, iż doprowadzą do wcześniejszych wyborów i są na nie gotowi) jest zwyczajnie nieopłacalne. Tym bardziej gdy spojrzeć na czas, w jakim wypalił się Budka. Uważają, że opłaca się czekać – przede wszystkim na osłabienie obozu rządzącego z powodu gospodarczych i społecznych skutków pandemii. I opłaca się czekać na jeszcze większe osłabienie samego Borysa Budki, żeby zastąpienie go było wezwaniem partyjnego ludu, a nie aparatu czy konkurentów do przywództwa
– pisze Janecki.
Tomczyk jak Brutus?
Zdaniem dziennikarza, kandydatem do zastąpienia Borysa Budki jest nowy szef klubu KO, Cezary Tomczyk.
Co paradoksalne, najbardziej prawdopodobne jest odebranie Budce władzy w partii przez jego najbliższego współpracownika Cezarego Tomczyka. Całkiem umiejętnie tworzy on wizerunek polityka od Budki sprawniejszego, lepiej wypadającego w publicznych wystąpieniach, twardszego i bardziej zdeterminowanego, a przede wszystkim bardziej i szczerzej nienawidzącego PiS. Tomczyk jest więc obstawiany w roli Brutusa, choć nikt mu nie życzy takiego końca, jaki spotkał tego rzymskiego wodza po klęsce w ostatecznej bitwie z Antoniuszem (w 42 r. p.n.e.)
– czytamy.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 16 listopada br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527450-janecki-w-sieci-niedobry-wojak-budka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.