Sędzia Igor Tuleya doskonale zdaje sobie sprawę dlaczego Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła mu immunitet sędziowski, a co za tym idzie, odsunęła od prowadzonych spraw. Dlaczego więc opowiada w zaprzyjaźnionych mediach o polityce i rzekomym spisku, który miał pozbawić go rozpatrywania jednego z odprysków sprawy Romana Giertycha?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Ależ frustracja! Tuleya odsunięty od sprawy Giertycha: „Myślę, że orzeczenie Izby Dyscyplinarnej nie zapadło przypadkowo”
Sędzia sugeruje więc, że decyzja Izby Dyscyplinarnej miała na celu odsunięcie go od sprawy Romana Giertycha. Rzeczywiście, system wylosował sędziego ws. rozpoznania sprawy, czy materiały zabezpieczone przez prokuraturę w jego domu są objęte tajemnicą adwokacką. To odprysk większej sprawy dotyczącej tzw. afery Polnordu.
Myślę, że orzeczenie tak zwanej Izby Dyscyplinarnej nie zapadło przypadkowo
– stwierdził w rozmowie z TVN 24.
Groteskowe stwierdzenie aż boli brakiem logiki. Sprawa sędziego Igora Tulei trafiła do Sądu Najwyższego na początku tego roku (17 lutego). Akta do sprawy Giertycha sędzia otrzymał dopiero w listopadzie tego roku. Jak sam przyznał, nie zdążył się z nimi nawet zapoznać. Czy już na początku roku „wiedziano”, że Roman Giertych będzie mdlał po tym, jak do jego domu (zaledwie kilka tygodni temu) wejdą funkcjonariusze CBA oraz prokurator? To zwykły nonsens, ale Tuleya przekonuje, że sprawę przesuwano tak, by „zbiegły” się terminy.
18 listopada to był szósty termin wyznaczony w tym postępowaniu. Może rzeczywiście ktoś postanowił, żeby w taki sposób odsunąć mnie choćby od tej sprawy
– opowiadał bez choćby jednego trudnego pytania ze strony dziennikarki TVN24.
To kolejny absurd, jeśli nie ordynarna mnanipulacja. Wystarczy sprawdzić wokandy sprawy Tulei w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, by zobaczyć, że ustalono nie sześć, a trzy terminy rozpraw:
Ilu sędziów orzekało?
Tuleya oraz jego obrońcy biją też na alarm w sprawie składu sędziowskiego w Izbie Dyscyplinarnej. Twierdził, że jeden z terminów został przesunięty dlatego, że skład orzekający został poszerzony z jednej do trzech osób,
Dwie osoby musiały zapoznać się z aktami. Mówiło się, że Izba Dyscyplinarna orzeka w trzyosobowym składzie, ponieważ jedna z tych osób potrafi czytać, druga pisać, a trzecia odbiera telefony z Nowogrodzkiej. Może rzeczywiście jest coś na rzeczy?
– Tuleya silił się na złośliwości w TVN24.
Czyżby sędzia Tuleya nie znał stosownych przepisów prawa? Przecież skład sędziowski w Izbie Dyscyplinarnej, przy orzekaniu o uchyleniu immunitetu, określa art. 110 ustawy Prawo o Ustroju Sądów Powszechnych.
W sprawach, o których mowa w art. 80 (uchylenie immunitetu - red.) i art. 106zd, orzeka w pierwszej instancji Sąd Najwyższy w składzie jednego sędziego Izby Dyscyplinarnej, a w drugiej instancji – Sąd Najwyższy w składzie trzech sędziów Izby Dyscyplinarnej
– czytamy w art. 110 § 2a ustawy.
W którym momencie „poszerzono” skład sędziowski i co jest dziwnego w owych składach? Ten nie zmieniał się przez wszystkie instancje. Zmieniali się tylko sędziowie i to z powodów zdrowotnych lub epidemicznych.
Sąd Najwyższy wyjaśnia
Przy okazji analizy słów sędziego i chórku jego obrońców warto też zwrócić uwagę na komunikat Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wydanego po decyzji o uchyleniu mu immunitetu. Informacje zawarte w komunikacie bezlitośnie rozprawiają się z medialną publicystyką celebryty w todze, który twierdzi, że ujawnienie informacji pochodzących z postępowania przy publiczności i mediach, to „śmieszny” zarzut.
Sędzia Igor T. powinien był uwzględnić istniejące ograniczenia prawne przy przedstawianiu motywów wydanego orzeczenia w obecności przedstawicieli mediów, zaś szczegółowej analizy dowodów z zeznań świadków dokonać w uzasadnieniu pisemnym wydanego postanowienia, unikając w ten sposób bezprawnego publicznego ujawnienia materiałów z akt prokuratury. Sąd Najwyższy nie kwestionuje bowiem uprawnienia sądu do zarządzenia jawności na podstawie art. 95b § 1 k.p.k. ani do zezwolenia przedstawicielom środków masowego przekazu na utrwalanie jego przebiegu (art. 357 § 1 w zw. z art. 95b § 3 k.p.k.). Jednak uprawnienia te są ograniczone innymi przepisami prawa bezwzględnie obowiązującymi, jak art. 241 § 1 k.k.
– czytamy w komunikacie SN.
Jak wyjaśnił Sąd Najwyższy, uprawnienia przysługujące sędziemu nie są równoznaczne ze zwolnieniem go z odpowiedzialności za przestępstwo powszechne, to jest takie, które może popełnić każdy obywatel, w tym funkcjonariusz publiczny – sędzia. W związku z tym brak jest możliwości dowolnego wyboru formy posiedzenia w trybie art. 95b § 1 k.p.k. ani pełnej swobody co do ujawnianych tam treści. Nie jest bowiem tak, że „sędziemu na sali rozpraw wolno wszystko”.
– informuje Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego.
Sędzia Igor Tuleya uwielbia kreować się na męczennika. Szkoda tylko, że nagina do tej absurdalnej koncepcji rzeczywistość, a nawet przepisy prawa, które bezwzględnie go obowiązują. Tak, sędzia nie jest zawieszony w próżni. Jest elementem, ważnym, ale tylko elementem wymiaru sprawiedliwości. Prawo ma być dla niego tlenem, a nie jedynie pretekstem i narzędziem do walki politycznej lub korporacyjnej. To społeczeństwu winny jest lojalność, a nie „kaście”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527436-tak-mija-sie-z-prawda-sedzia-igor-tuleya