Walka o polską suwerenność, i tak mocno ograniczoną obecną konstrukcją Unii Europejskiej i globalizmem, wkracza w szczególnie dramatyczną fazę. Z jednej strony potężna presja Berlina, Brukseli i innych stolic ma nas skłonić do zaakceptowania mechanizmu politycznego zniewolenia, który sprawi, że w dowolnym momencie i pod dowolnym pretekstem będzie można destabilizować sytuację w Polsce. Z drugiej, właśnie w tym gardłowym momencie, ponowny skok napięcia wywołany demonstracjami, coraz bardziej agresywnymi. I jednocześnie coraz silniej sprzężonymi z działaniami opozycji, która liczy, że jednak zadusi rząd ulicą i zagranicą**.
Fakt, że kadrówka tzw. Strajku Kobiet ponownie uderzyła właśnie teraz, daje wiele do myślenia. Czy sprzężenie tego ataku z batalią w Brukseli jest przypadkowe? Kto chce, niech wierzy. Ja nie wierzę.
Swoją drogą, tzw. Strajk Kobiet coraz bardziej otwarcie pokazuje swoją prawdziwą twarz. To ludzie, którzy zdają się być wręcz szkoleni w działaniu wulgarnym, brutalnym, agresywnym. To w istocie coś w rodzaju Antify - organizacji, która np. w Stanach Zjednoczonych po prostu zastrasza zwykłych obywateli.
Do tego dochodzą parlamentarzyści, którzy pozorując wykonywanie obowiązków poselskich, w rzeczywistości dążą do sparaliżowania działań policji. Świadomie rozszczelniają kordony, świadomie wprowadzają chaos. Państwo polskie ma zostać rozbrojone, ma być bezbronne wobec motłochu. Ma oddać swoje uprawnienia ulicy. Rewolucyjnej ulicy.
Moment jest trudny. Moment jest krytyczny. Ale wyjdziemy z tego, choć pod jednym warunkiem: jeśli wszyscy zrozumiemy powagę sytuacji, i będziemy w stanie rozdzielić sprawy nieważne od spraw zasadniczych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527262-kadrowka-tzw-strajku-kobiet-nie-przypadkiem-uderzyla-teraz