„Gazeta Wyborcza” uderza w prof. Przemysława Czarnka. Redakcja z Czerskiej już z pierwsze strony domaga się odwołania ministra edukacji, powołując się na petycję w tej sprawie, pod którą miało się podpisać 90 tys. studentów, pracowników naukowych i nauczycieli akademickich. Wszystko przez konsekwentne działania prof. Czarnka ws. stanowiska rektorów uczelni dotyczących Strajku Kobiet. Petycja ws. szefa MEN we wtorek została złożona w Sejmie.
Uczelnie wspierają Strajk Kobiet
Przypomnijmy, że po orzeczeniu przez Trybunał Konstytucyjny, iż aborcja eugeniczna jest niezgodna z Konstytucją, feministki i zwolennicy zabijania nienarodzonych dzieci wyszli na ulice. Nielegalny w świetle prawa i niebezpieczny w czasie pandemii koronawirusa strajk wsparło wiele uczelni w Polsce – zarządzano godziny rektorskie, zwalniano studentów, a nawet zamieszczano poradniki dla protestujących studentów.
Według przedstawicieli inicjatywy obywatelskiej „STOP deMENtażowi edukacji”, jeśli ich postulaty zostaną zignorowane, nie wykluczony jest strajk i „zajmowanie budynków”.
Szowinistyczne, mizoginistyczne i nienawistne wypowiedzi ministra Czarnka „naruszają godność dużej liczby mieszkańców Polski i zagrażają etosowi akademickiemu”
– podkreśla „Wyborcza”
CZYTAJ TAKŻE:
„Naciski” na uczelnie i szkoły
Jak stwierdzono na łamach „GW”, po protestach minister edukacji wywiera na uczelnie „naciski”, a nauczyciele „muszą się tłumaczyć z udziału w strajkach kobiet”. „Wyborcza” dodaje, że donosy wpływały też do kuratoriów na nauczycieli.
Kuratorzy przepytywali więc pedagogów, sprawdzali wpisy w mediach społecznościowych i pisali obszerne wyjaśnienia na żądanie ministerstwa. Jak dotąd wszystkie działania wobec nauczycieli zatrzymują się na postępowaniu wyjaśniającym
– stwierdza „GW”.
Nowy kanon lektur
Redakcji z Czerskiej nie podobają się także zapowiadane przez ministra Czarnka zmiany w kanonie lektur szkolnych oraz zmiany w podstawie nauczania, przede wszystkim historii.
Jedno jest pewne: minister ma zastrzeżenia do aktualnego kanonu lektur, wprowadzonego przez jego poprzedniczkę z PiS Annę Zalewską. Zresztą nie tylko on. Poloniści biją na alarm już od trzech lat bezskutecznie
– czytamy w „Wyborczej”.
Redakcja przytacza argumenty podnoszone przez literaturoznawcę z UJ, prof. Krzysztofa Biedrzyckiego. W jego ocenie kanon lektur jest zbyt rozbudowany, omawia się je zdawkowo i sprowadza do „paru stereotypowych spostrzeżeń”. Dodatkowo uczniowie mają za dużo książek do przeczytania w całości, a dzisiejsza młodzież bez przypisów nie jest w stanie zrozumieć takich książek jak „Chłopcy z placu broni” czy „W pustyni i w puszczy”.
W literaturze polskiej w ciągu ostatnich 20 lat pojawiło się rewelacyjne zjawisko bardzo ambitnej i bardzo dobrej literatury dla dzieci i młodzieży. (…) Mamy do dyspozycji całą plejadę autorów nowej fali literatury młodzieżowej, omawiającej tematy dorastania, tożsamości, uchodźców
– stwierdza prof. Biedrzycki.
ZOBACZ TEŻ:
Nie ulega wątpliwości, że szkolnictwo wyższe potrzebuje reformy, co minister edukacji wielokrotnie podkreślał. Z kolei działania uczelni związane z protestami kobiet nie mają nic wspólnego z wolnością akademicką. To raczej próba upolityczniania środowiska akademickiego.
wkt/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527011-minister-edukacji-na-celowniku-gw-odwolac-czarnka