To, co w tej chwili robi Leszek Czarnecki, jak zdradza kulisy pracy i swoich kontrahentów, jest jakimś szaleństwem. To biznesowe samobójstwo, którego nie wytłumaczy nikomu nawet tym, że namówił go na nie Roman Giertych.
CZYTAJ TAKŻE: „Kasta” pobłażliwa dla Giertycha. „Sąd wstrzymał wykonalność wszystkich środków zapobiegawczych zastosowanych wobec mnie”
Wszyscy rozumieją, że Roman Giertych marzy o tym, by stać się więźniem politycznym. Prokuratura jednak się na niego uwzięła i nie chce stawiać zarzutów innych, niż kryminalne. Największy z mecenasów III RP musi więc działać niestandartowo. I tak robi, wciągając w orbitę swojego wariactwa także swoich klientów.
Wiele już widziałem w polskich sądach, nie mam wątpliwości, że Leszek Czarnecki przeszedłby suchą stopą przez wiele stawianych mu zarzutów. On nie jest wrogiem politycznym, choć podobno tak chce o sobie myśleć. Polityczny kontekst jego działaniom nadaje obecność Giertycha, który będąc adwokatem nigdy tak naprawdę nie przestał być politykiem.
Czarneckiemu nie jest to potrzebne. Nie jest mu niezbędny mecenas celebryta. Giertych, nadając rozgłos każdemu najmniejszemu szczegółowi, mu nie pomaga. Być może bankier jeszcze tego nie widzi, ale jego adwokat gra tutaj tylko swoją grę i wciąga swojego klienta w niebezpieczne balansowanie na krawędzi biznesowej powagi. W zasadzie, upubliczniając fragment rozmowy z Adamem Hofmanem i Robertem Pietryszynem, wystawił go poza grono osób, którym chce się ufać. A w biznesie zaufania kupić się nie da.
Czarnecki jeszcze nie wie, jak wysoką cenę będzie musiał zapłacić za kapiszon wymierzony w „byłego rzecznika PiS”, czyli w efekcie w Prawo i Sprawiedliwość. Nie dlatego, że spowoduje jakieś trzęsienie ziemi, właśnie nie. To dęta sprawa, której nie podjęły nawet zaprzyjaźnione media poza jednym parodystą, który zasłynął z tego, że za czasów dobrej zmiany przychodził do programów telewizyjnych i na konferencje prasowe tylko po to, by z nich demonstracyjnie wyjść. Szkoda nawet wspominać jego nazwisko.
Nawet przy niejasnej przeszłości Leszka Czarneckiego i jego powiązaniu ze służbami, które zapewne sporo mu umożliwiły, trzeba docenić jego biznesową drogę. Takich jak on było wielu, ale to on zarobił fortunę. Dotykając się takich person, jak Giertych, rozmienia ją na drobne w tempie imponującym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526931-zasada-biznesowa-numer-jeden-nie-dotykac-sie-giertycha