To nie był dobry dzień dla Romana Giertycha. Wprawdzie sąd wstrzymał wykonalność wszystkich środków zapobiegawczych zastosowanych przez prokuraturę, w kontekście „afery Polnordu”, ale jego „bomba” okazała się jednodniowym hitem. Opozycja niemrawo reaguje na jego opowiastki, a przy boku został mu jedynie żołnierz z „Gazety Wyborczej”, który regularnie publikuje brednie różnych bandytów, oszustów i złodziei.
Roman Giertych ubolewał w programie Moniki Olejnik, że opozycja niezbyt ochoczo wspiera jego bombę z nagraniem Adama Hofmana. Liczył na kilkudniową epopeję, wniosek o powołanie komisji śledczej i serię wywiadów w mediach. Nic z tego. Rozmowa z Moniką Olejnik nie poszła zgodnie z planem. Dziennikarka, wprawdzie niezbyt agresywnie, ale dopytywała mecenasa o brakujące ogniwa w jego opowiastce. Doszło do tego, że Giertych musiał ukryć się za gardą pt. „opowiem wszystko komisji śledczej”. Szkopuł w tym, że nikt nie kwapi się, by taką komisję powoływać. Większość trzyma się od kapiszona Giertych z daleka.
Olejnik czyta oświadczenie
Prawdziwym ciosem musiało być dla niego, odczytanie przez red. Olejnik, oświadczenia właścicieli TVN, z którego jasno wynikało, że żadnych zabiegów kupna TVN nie było. No bo być nie mogło. Nikt przy zdrowych zmysłach, nie chciałby odkupić od Discovery Communications stacji, której przejęcie dopiero niedawno sfinalizowano. Brak logiki w wywodach Romana Giertycha uderza najbardziej. Już nawet dziennikarze portalu Oko.press zaczęli wątpić w narrację mecenasa, a dziennikarka portalu zadała wczoraj Giertychowi szereg pytań, na które adwokat raczej nie znajdzie sensownych odpowiedzi. Swoich wątpliwości nie kryli także niektórzy publicyści mediów, którym bardzo daleko do popierania rządu PiS.
O STRATEGII ROMANA GIERTYCHA ROZMAWIALIŚMY Z MARKIEM PYZĄ W TELEWIZJI WPOLSCE.PL:
Cisza w szeregach kolegów
Także w Koalicji Obywatelskiej nie widać było szczególnego poruszenia. W kuluarowych rozmowach wyczuwa się znużenie tonącym wizerunkowo prawnikiem, który poparcia nie przynosi, a może sprawić jeszcze sporo kłopotów. „Nikt za Romana umierać nie będzie” - słyszymy. Taka postawa nie może dziwić. Opozycja wie, że Giertych coraz bardziej zaczyna się kojarzyć z oligarchami, dla których pracuje i którzy mają też wiele wspólnego z rządami PO - PSL. Sprawa Leszka Czarneckiego i GetBack zatacza coraz szersze kręgi. Dobrze udokumentowana i doskonale przygotowana przez warszawskich śledczych, sprawia, że biznesmen reprezentowany przez Giertycha woli nie wracać do Polski. Sprawa może na długo przylgnąć do samego mecenasa i będzie mu przypominana. Ot, zwykły los prawnika, ale dla polityka, może mieć znaczenie „śmiertelne”.
Drogą Tuska z Czuchnowskim przy boku
Z historiami i „bombami” Romana Giertycha zaczyna być tak, jak z kolejnymi wpisami Donalda Tuska na twitterze. Na początku budzą dyskusję, potem zaciekawienie, by na końcu kwitować je tylko machnięciem ręki. Oczywiście, wciąż znajdą się pasjonaci, którzy pójdą za opowieściami Romana Giertycha pójdą jak w dym. To jego gwardia przyboczna. Niewielu już w niej pozostało, nie licząc Wojciecha Czuchnowskiego z „Gazety Wyborczej”, który „kupi” każdą brednię i konfabulację, by tylko móc uderzyć w rząd Zjednoczonej Prawicy. Tak samo wierzył bandycie Stonodze, czy jego koledze gangsterowi oraz złodziejom reprywatyzacyjnym. Osamotniony, pozbawiony realnej władzy i wsparcia medialnego, Roman Giertych, zaczyna więc słabnąć, by z każdym dniem, coraz bardziej przypominać karykaturę samego siebie. Jeszcze dwie, trzy takie „bomby” i stanie się on jedynie krótką informacją na przedostatniej stronie brukowca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526928-co-tak-cicho-wokol-bomby-giertycha-pupil-sie-znudzil