Już nie tylko jad nienawiści i złośliwości, jaki nieustannie sączy się z tweetów Donalda Tuska, a który jest objawem jego frustracji, sprawia, że nie tylko jako polityk, ale także jako człowiek staje się coraz bardziej mizerną figurą. O jego kompletnej degrengoladzie świadczy to, że narusza granice dobrego wychowania.
Nie ma potrzeby przekonywania, że postęp technologiczny, jakim jest informatyzacja stwarza niesamowite możliwości komunikowania się ludzi na co dzień. Nie muszę też przedstawiać dowodów, jak ogromne perspektywy wzajemnego poznania naszych poglądów, smaków estetycznych, gustów, charakterów, cech osobowości, otwiera przed nami internet i media społecznościowe.
Jednym z niezwykle popularnych dziś „gatunków”, królujących w sferze komunikacji informatycznej, jest Twitter. Sądzę, że nie będzie przesadą, jeśli powiem iż - najogólniej to określenie rozumiejąc - w debacie publicznej, nastała obecnie „epoka Twittera”. Posługują się nim wszyscy, którzy mają coś ważnego do przekazania bądź są przekonani, że tak właśnie jest. Prezydenci państw, premierzy, ministrowie, politycy, literaci, artyści, dziennikarze i wielu, wielu innych, którzy chcą zaistnieć w świadomości opinii publicznej.
Nie wszystkim upodobanie do tego gatunku, jak się wydaje, dobrze służy. Spodziewam się, a nawet jestem pewien, że dzieje się tak wbrew intencjom autorów twittów. Trzeba przecież założyć, że zamierzeniem każdego twórcy jest to, aby jego wpis cieszył się szerokim uznaniem odbiorców. Zdobywał wśród nich poklask dla autora za jego finezję, wnikliwość obserwacji, celność oceny, poczucie humoru, dowcip oraz umiejętność zawarcia w krótkiej formie informacji, komentarza, tezy bądź opinii, trafiających w samo sedno.
Do znanych polityków, dla których Twitter stał się polem ich aktywności i demonstrowanym oficjalnie wyrazem żywotności umysłowej, należy Donald Tusk. Z nieukrywanym smutkiem muszę jednak powiedzieć, że ta działalność byłego premiera zamiast przysparzać mu blasku, przedłużać okres jego politycznej świetności, co raz częściej przyczynia się do jego degradacji.
Przykładem kompletnego upadku jest dzisiejszy twitt Donalda Tuska, komentujący zapowiedź posła PiS Lecha Kołakowskiego o jego odejściu z tej partii. Muszę, przytoczyć ten twitt:
Z Kołakowskich to jednak Leszek wydaje mi się ciekawszy niż Lech. Ten pierwszy powiedział kiedyś, że trzeba być gotowym do twardej walki, będąc równocześnie wolnym od nienawiści i pogardy.
Jak nisko trzeba upaść, żeby w jakikolwiek sposób dworować sobie z nazwiska lub wykorzystywać podobieństwo nazwiska do prawienia złośliwości, do drwiny. Donald Tusk dla zaspokojenia swojej potrzeby kolejnego zabłyśnięcia intelektem i wiedzą (życzliwie zakładam, że zetknął się kiedyś z jedną z książek Leszka Kołakowskiego) podeptał tradycję, istniejącą od wieków w kulturze europejskiej, mówiącą, że nazwiska nie mogą stać się podstawą kpin, paraboli ani analogii.
Niestety, często bywa, że zatruty umysł wydaje brzydkie owoce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526924-donald-tusk-krol-twittera-dla-podobnych-jemu-troglodytow