„Pamiętajmy, że najpierw są emocje, a później zaczyna się racjonalna ocena całej sceny politycznej. Przede wszystkim ocena tego, jaka jest alternatywa wobec PiS-u. Kiedy ludzie uświadamiają sobie tę alternatywę – np. sposób reagowania Borysa Budki na różne sytuacje kryzysowe albo całej opozycji – szczególnie Lewicy i Platformy, to przychodzi otrzeźwienie” - mówi w wywiadzie dla wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II o ostatnim wzroście sondażowym dla Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Przez ostatnie kilka tygodni Prawo i Sprawiedliwość traciło w sondażach. We wczorajszym badaniu odzyskało 4 pkt. proc. Czy możemy wyciągać z tego wzrostu dalekosiężne wnioski?
Prof. Mieczysław Ryba: To jest za wcześnie, tak jak za wcześnie było wyciągać wnioski z tych spadków. One były pochodną kilku czynników. Jednym z nich jest Covid-19 – obostrzenia, które jednak odbijają się na psychice całego społeczeństwa. Drugi to te wszystkie marsze. Ale pamiętajmy, że najpierw są emocje, a później zaczyna się racjonalna ocena całej sceny politycznej. Przede wszystkim ocena tego, jaka jest alternatywa wobec PiS-u. Kiedy ludzie uświadamiają sobie tę alternatywę – np. sposób reagowania Borysa Budki na różne sytuacje kryzysowej albo całej opozycji – szczególnie Lewicy i Platformy, to przychodzi otrzeźwienie. Kogo wybrać? Może rząd popełnia jakieś błędy, ale zachowuje się racjonalnie, natomiast po drugiej stronie widzimy działania w stylu totalnej opozycji i KOD-u. Moim zdaniem jest to reflektowane przez społeczeństwo. Dlatego te spadki są chwilowe i to wszystko się waha. Sytuacja jest obiektywnie trudna. Społeczeństwo oczywiście emocjonalnie odreagowuje tę trudną dla siebie sytuację – mówię przede wszystkim o tej związanej z koronawirusem – a z drugiej strony, po pierwszych emocjach przychodzi refleksja i stąd te ruchy w drugą stronę.
Jakie działania obozu rządzącego mogą pozwolić na trwały wzrost poparcia?
Oczywiście sprawa covidowa jest podstawowa i w sensie gospodarczym, i w sensie bezpieczeństwa. Druga to moim zdaniem pewna jednolitość ideowa. Pamiętajmy, że PiS wygrywał zawsze wtedy, kiedy był ideowo czytelny. Jeśli przychodzi wojna kulturowa, a teraz się nasila z perspektywy Unii i nie będzie czytelny, to moim zdaniem nie ma szans. Próby jakiegoś kluczenia w tych kwestiach zawsze dla prawicy były niekorzystne. Myślę, że czytelność ideowa i oczywiście pewna sprawność, zwłaszcza teraz w tych sprawach covidowych i gospodarczych, to są te dwie rzeczy.
W sprawach ideowych ma pan na myśli jakieś konkretne kwestie?
Myślę, że „Piątka dla zwierząt” raczej powinna zostać odsunięta, bo trudno ją procedować w sytuacji tak silnych napięć na wsi i kryzysu czy nawet nad tym dyskutować. Natomiast jeśli mówimy o naciskach z Unii, to trzeba robić, to co mówił Jarosław Kaczyński, czyli Polska nie może być jakimś pariasem w Europie, nie może być terenem kolonizacji ideologicznej. Trzeba bronić tradycji, religii, zasad.
Mamy chyba też do czynienia z pewnym politologicznym fenomenem. Główna partia opozycyjna, mimo angażowania się we wszystkie możliwe protesty i krytykowania władzy za wszystko, nie jest w stanie zdobywać nowych wyborców, nawet kiedy PiS traci w sondażach. Dlaczego tak się dzieje?
Właśnie dlatego. To, co wydaje się jej, że będzie jej siłą, jest jej słabością. Jeśli opozycja popiera wszystkie protesty, nawet najbardziej absurdalne – z jednej strony opozycja nie tak dawno mówiła o śmiercionośnych kopertach, a z drugiej strony popiera marsze aborcyjne, które już nie są śmiercionośne. Przecież to jest nielogiczne. Jeśli opozycja krytykuje rząd za to, że sobie nie radzi w polityce zagranicznej, a z drugiej strony popiera skrajnie antypolskie działania niemieckie – mówimy chociażby o powiązaniu budżetu z tzw. praworządnością. Każdy, kto racjonalnie myśli, to wie, że tu nie o praworządność chodzi, ale o to, żeby bezwzględnie podporządkować się Niemcom. Jeśli opozycja popiera naciski z Brukseli związane z tzw. ideologią LGBT czy ideologią gender, bo wiemy, że takie są zakusy, ażeby rozporządzeniami wprowadzać skrajnie rewolucyjne rozwiązania, to nie jest w stanie się wybić, oprócz tego sztywnego elektoratu – mówię o Platformie – bo ludzie nawet jeśli są zmęczeni dotychczasową władzą, każda władza po pewnym czasie się zużywa, to oczekują racjonalności po drugiej stronie. A tutaj nic się nie zmieniło od czasu Komitetu Obrony Demokracji, od czasu okupacji Sejmu. Zamiast okupacji Sejmu są marsze aborcyjne – wulgarne do nieprzyzwoitości, łamiące prawo poprzez profanację miejsc świętych, łamiące prawo poprzez nieprzestrzeganie rygorów sanitarnych. Jeśli to wszystko zbierzemy, to są stare metody – bijemy głową w mur, w końcu ten mur pęknie, ale najczęściej głowa.
Trzecie miejsce utrzymuje „Polska 2050” Szymona Hołowni. Jaką przyszłość widzi pan przed tym ugrupowaniem?
To jest trochę nowy elektorat w tym sensie, że działa na niego świeżość Hołowni - świeżość oparta nie na racjonalności, ale na emocjonalności. Hołownia to czyste emocje polityczne. Treściowo nie wiem, co tam jest. Jest to też ta część elektoratu, która nie chce głosować na PiS, ale nie jest w stanie zagłosować na Platformę, widząc jej absurdalne posunięcia. To jest coś w rodzaju „Ryszard Petru bis”. I wydaje się, że takie miejsce się pojawia. Pytanie, czy Hołownia przez trzy lata będzie w stanie tę przestrzeń wypełniać, czy pojawi się jeszcze ktoś inny, kto skanalizuje ten elektorat. Trzaskowskiemu się nie udało. Trzaskowski chciał ten elektorat przejąć, skanalizować i potem wpuścić w jeden obieg z Platformą, żeby się zsumował. PO robiła takie ruchy, żeby pozbawić Hołownię elektoratu, udawać spontaniczny oddolny ruch, po czym związać go z Platformą. Jak widzimy, to się nie udało, dlatego Hołownia jeszcze żyje.
Hołownia podzieli los Petru i Nowoczesnej?
Platforma wchłonęła Nowoczesną przy ogromnych błędach Petru. Petru zaczął z Platformą grać w jednej drużynie, mówić tym samym tonem, a zwłaszcza Lubnauer po Petru. Jeśli więc Nowoczesna nie była jakąkolwiek alternatywą dla Platformy, to straciła rację bytu. Zawsze głosuje się na większe ugrupowanie. Czy Hołownia będzie popełniał te same błędy? Tego nie wiem, to się okaże. Ale Platforma ma jeszcze trochę czasu, żeby generować jakieś pomysły, które by ten elektorat pacyfikowały lub kanalizowały.
A skąd sondażowy spadek Konfederacji? To efekt awantur podczas niedawnego Marszu Niepodległości?
Być może jest to też emocjonalne odreagowanie po marszu, bo pojawił się zamęt informacyjny. Natomiast również nie wydaje mi się, żeby można było po tym jednym sondażu twierdzić, że Konfederacja będzie notować trwały spadek, bo jest dla niej pewna przestrzeń w elektoracie. Wybory prezydenckie to pokazały, w związku z czym nie wyciągałbym pochopnych wniosków po jednym badaniu.
Not. kb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526759-wywiad-prof-ryba-pis-wygrywa-kiedy-jest-czytelny-ideowo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.