Niemcy chcą uczyć Polskę praworządności. Najbardziej bezwzględne państwo w UE i mające najwięcej na sumieniu.
Zawziął się i pouczył Polskę oraz Węgry Jacques Schuster, czołowy komentator niemieckiego dziennika „DieWelt”. 13 listopada 2020 r. się zawziął. Pouczył rządy i społeczeństwa Polski i Węgier, że nie może być tak, iż „jedni dają pieniądze, a inni mają korzyści z bycia we wspólnocie”. Bo to niesolidarne jest. Solidarne jest natomiast to, że silniejsi pomagają słabszym, oczekując w zamian przestrzegania zasad owej wspólnoty, w tym przede wszystkim praworządności. A jak się bierze forsę, to trzeba dać się kontrolować, a nie wierzgać i grozić wetem unijnego budżetu.
Niemcy, największy płatnik netto, sąbardzo solidarne, zaś Polska i Węgry wręcz przeciwnie. Bo Polska wpłaca 4 mld euro do budżetu UE, a otrzymuje 12 mld, zaś Węgry mają jeszcze lepsze proporcje: wpłacając 1 mld euro, otrzymują 5 mld. Oczywiście Jacques Schuster nie zawraca sobie głowy takimi drobiazgami, jak to, ile z tego, co Polska i Węgry dostają, trafia z powrotem do Niemiec i innych płatników netto. A wedle różnych szacunków trafia nawet 80 proc.
Łaskawy „główny komentator” Schuster nie zawraca sobie głowy tym, ile zyskały Niemcy i inne państwa „starej” UE na otwarciu dla nich rynków Polski i Węgier (oraz innych państw przyjmowanych do UE), i to na kilkanaście lat przed przyjęciem do wspaniałej, solidarnej wspólnoty. Już w latach 90., czyli na długo przed okazaniem wspaniałomyślnej solidarności, Niemcy mogły sobie z państw regionu robić kolonie własnej gospodarki, wykańczać lokalną konkurencję, monopolizować rynki, a potem korzystać z premii za monopol. To są tak grube miliardy euro, że mogą przekraczać wyobraźnię.
Wspaniałomyślna solidarność jest tylko częściową rekompensatą za tamte „kokosy” (istniejące zresztą do dziś), a nie żadną łaską, którą wielkoduszni okazują małodusznym i podskakującym. I nie żadne wielkie idee „wspólnej Europy” za tym stały, tylko przede wszystkim zwykła pazerność i bezwzględność bogatszych. Jak się jednak okazuje, co Jacques Schuster wprost napisał, wspaniali altruiści, głównie Niemcy, mogą stracić cierpliwość i zrezygnować z misji oraz poczucia solidarności. I co wtedy poczną ci, którzy grożą wetem budżetu? W domyśle: mają tak przechlapane, jak tylko można mieć.
Warchoły z Polski i Węgier
Oczywiście wspaniali altruiści dają jeszcze szansę warchołom z Polski i Węgier, wszak nie muszą od razu „pokazywać, gdzie wisi młotek”. Wystarczy, że wisi. A to oznacza, że solidarność można wypowiedzieć. Są ponoć jakieś żelazne zasady praworządności w unijnym klubie, i jak się je „wydrąża”, to musi być kara i to powinno być dla rządów Polski oraz Węgier oczywiste. Aż dziw, że dopiero od następnego budżetu UE można będzie to wydrążanie karać. Ale dobre i to.
Teraz już nic nie ujdzie warchołom płazem. Mogą sobie blokować budżet, co jest zresztą dowodem, że są świadomi zbrodni popełnianych na unijnej demokracji. Tylko wtedy „nie dostaną ani grosza”, a potrzebują mnóstwo grosza – na walkę ze skutkami pandemii. Można by powiedzieć „nie strasz, nie strasz, bo się pos…”, bo z tym „ani grosza” sprawa nie jest taka prosta, jak się komentatorowi Schusterowi wydaje.
W konkluzji swego pouczenia Jacques Schuster zauważa, że „jedność nie może być w UE najwyższą wartością”. A to dlatego, że gdyby była, losy tego wspaniałego projektu „zależałyby od jej najbardziej bezwzględnego członka”. To rewelacja, skoro od dawna losy UE zależą od jej najbardziej bezwzględnego członka, a są nim Niemcy. I wcale tego nie ukrywają, więc komentator Schuster mógłby łaskawie „nie rżnąć głupa”.
Najpierw była niemiecka bezwzględność finansowa, czego największą ofiarą stała się Grecja. A teraz to przecież niemiecka prezydencja w negocjacjach z przedstawicielami europarlamentu uzgodniła nowy kanon praworządności. Z kanonizacją środowisk LGBT oraz powszechnym obowiązkiem uznania za małżeństwa związków jednopłciowych bądź we wszystkich innych wariantach genderowych. Ten sam komentator Schuster pisał zresztą kilka lat temu, że za wielką miłością Niemiec do solidarnej wspólnoty europejskiej kryje się najzwyklejszy nacjonalizm. Coś się zmieniło? Owszem, na gorsze.
Gdyby starać się być poważnym, w przeciwieństwie do komentatora Schustera, można by się zastanowić, jakim to praworządnym państwem są współczesne Niemcy. To przecież niemiecki historyk Götz Aly w książce „Państwo Hitlera” udokumentował, że właściwie każda współczesna niemiecka rodzina korzysta z tego, co zagrabiono bądź zgromadzono niewolniczą pracą, m.in. Polaków w czasie II wojny światowej i okupacji. Czy praworządne niemieckie państwo zrekompensowało Polakom, Grekom bądź obywatelom dawnej Jugosławii tamtą wielką kradzież i wyzysk?
A może niemieckie państwo zrekompensowało zabicie milionów obywateli Polski? A może zapłaciło za zniszczenie wielkiej części gospodarki, infrastruktury, kultury? I mimo że nic z tego nie zrobiło, uważa się za praworządne? A może praworządna jestnigdy nie zrekompensowana kradzież majątku należącego do Związku Polaków w Niemczech, a zrabowanego na mocy rozporządzenia niemieckiego rządu z 27 lutego 1940 r. (tzw. dekret Göringa). To samo rozporządzenie rozwiązywało wszystkie organizacje polskiej mniejszości i do dziś Polacy żyjący w Niemczech nie odzyskali statusu mniejszości. To jest praworządne państwo?
Antysemityzm w Niemczech
A może jest praworządnym państwo, w którym wszelkie żydowskie instytucje i organizacje muszą być chronione przez policję i tajne służby? A mimo to powszechne są ataki i poczucie zagrożenia, otwarcie wyrażane przez niemieckich Żydów. Podobnie jest zresztą we Francji, a nawet tam jest gorzej niż w Niemczech. Może więc praworządne jest państwo, w którym tajne służby zakładają albo w pełni kontrolują ekstremistyczne organizacje, w tym jawnie nawiązujące do nazizmu? To jest to praworządne niemieckie państwo?
Jeśli Niemcy chcą nas uczyć praworządności i solidarności, to niech zaczną od siebie. Bo kierowane pod adresem Polski i Węgier oskarżenia oraz szantaż bazują na kwestiach, poza tym, że wydumanych, to będących niczym w porównaniu z tym, co pozwala kwestionować status współczesnych Niemiec jako praworządnego państwa. Naprawdę rząd w Berlinie chce wejść na ścieżkę licytowania się praworządnością? Ma czelność pouczać Polaków? Te czasy się skończyły. Definitywnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526588-rzad-w-berlinie-chce-sie-licytowac-praworzadnoscia