„Jeżeli chodzi o wzrastające poparcie dla PiS-u, to jest to zgodne z przewidywaniami. Dwoma głównymi czynnikami, które obniżyły to poparcie w ciągu ostatnich kilku tygodni do ok. 30 proc., to była „piątka dla zwierząt” i manifestacje zwolenników aborcji. Teraz mamy do czynienia z tym, że intensywność wspomnianych manifestacji zdecydowanie osłabła. One już prawie nie docierają do opinii publicznej. Nie mają już takiego efektu, a teraz raczej wszyscy znowu jesteśmy poddani kwestii pandemii koronawirusa – to jest główna kwestia, która przyciąga uwagę” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Według niedawno przeprowadzonych sondaży pracowni Estymator i IBRIS, rośnie poparcie dla PiS – w przypadku tego pierwszego z 33,4 proc. do 36.8 proc., a drugiego z 29 proc. do 33 proc. W przypadku obu tych sondaży widać też inną prawidłowość – chodzi o spodek poparcia dla Konfederacji. W sondażu Estymatora z 8,7 proc. do 6,6 proc. a IBRIS-u z 5,3 proc. do 2,3 proc. Dostrzega pan jakieś zdarzenia, z powodu których te wyniki właśnie tak się kształtują?
Prof. Henryk Domański: Bardzo interesujące wyniki, które wskazują, że istnieją prawidłowości opierające się na zbieżności między wydarzeniami, które oddziałują na opinię publiczną, a deklarowanym poparciem dla partii. Spadek dla Konfederacji wynika najprawdopodobniej stąd, że to ta partia jest w gruncie rzeczy obciążona najbardziej winą za wydarzenia z Marszu Niepodległości. Konfederacja jest kojarzona w odbiorze społecznym prawdopodobnie najbardziej z ONR-em i jest czynnikiem traktowanym jako główne podłoże tego, że Marsz Niepodległości nie przebiegał tak, jak powinien, zwłaszcza jeśli chodzi o ataki na policję. To jest dokumentowane przez media, ludzie to widzą i na tej podstawie wyciągają wnioski. Wydaje się, że takie wydarzenia nie powinny rzutować na ocenę partii politycznej, bo trudno obarczać różne frakcje Konfederacji za to, co się działo na Marszu Niepodległości, tym bardziej, że MN był organizowany przez zupełnie niezależny podmiot.
Ale jednak ze sceny przemawiał m.in. poseł Konfederacji Robert Winnicki.
Tak i ludzie to wiedzą. To są takie skojarzenia pośrednie, z tego jeszcze nie wynika, że Robert Winnicki namawiał do tego, żeby chuligani rzucali w okna i wzniecali pożary. Natomiast Marsz Niepodległości od kilku lat jest kojarzony z tym, że ma przebieg pokojowy. Teraz odbiegnięcie od tej normy przełożyło się na obwinienie o to przez opinię publiczną Konfederacji.
A jak jest pana zdaniem w przypadku wzrostu poparcia dla PiS?
Jeżeli chodzi o wzrastające poparcie dla PiS-u, to jest to zgodne z przewidywaniami. Dwoma głównymi czynnikami, które obniżyły to poparcie w ciągu ostatnich kilku tygodni do ok. 30 proc., to była „piątka dla zwierząt” i manifestacje zwolenników aborcji. Teraz mamy do czynienia z tym, że intensywność wspomnianych manifestacji zdecydowanie osłabła. One już prawie nie docierają do opinii publicznej. Nie mają już takiego efektu, a teraz raczej wszyscy znowu jesteśmy poddani kwestii pandemii koronawirusa – to jest główna kwestia, która przyciąga uwagę.
Mówi pan, że teraz znów opinia publiczna najbardziej zainteresowana jest sytuacją związaną z pandemią. Czy to, iż w ciągu ostatniego tygodnia wyniki zakażeń nie rosną już tak dynamicznie jak wcześniej, może pana zdaniem jakoś wpływać na poparcie dla PiS?
Myślę, że to jest odbierane jako sukces obozu rządzącego. Premier i minister zdrowia codziennie informują opinię publiczną o tym, w jaki sposób starają się walczyć z pandemią, jakie środki zaradcze są stosowane, jeżeli chodzi np. o wspieranie przedsiębiorców i że rząd robi, co może, jeżeli chodzi o m.in. sprowadzanie respiratorów, tworzenie szpitali tymczasowych. W świadomości społecznej dominuje to przekonanie, że rząd robi wszystko, co się da i wcale nie ustępuje w tych działaniach rządom w Niemczech czy w innych krajach Zachodnich, a nawet sytuuje się lepiej pod wieloma względami. Niewątpliwie to jest traktowane jako pewien sukces.
W ostatnich dniach pojawiła się jeszcze kwestia kolejnego sporu rządu polskiego z UE – tym razem chodzi o kwestię budżetu UE, który miałby być powiązany z przestrzeganiem praworządności. To sprawa pana zdaniem jakoś wpływa na notowania PiS?
PiS dosyć dobrze to definiuje dla opinii publicznej – że to w gruncie rzeczy nie ma żadnego uzasadnienia, jest niezgodne z traktatami i wcale nie wynika z chęci obrony tzw. praworządności, tylko z powodów ekonomicznych. W związku z tym w interesie Polaków jest wspieranie rządu, który robi wszystko, aby obronić interesy polski w UE – ta narracja się przebija.
I pana zdaniem to sprawa wpływa in plus dla PiS w sondażach?
Wydaje mi się, że tak. UE jest w tej chwili postrzegana o wiele inaczej niż w 2004 roku. Ludzie zdają sobie sprawę, jak ona funkcjonuje i że ma różne mankamenty, niezależnie od zalet. Wiedzą, że Brexit to nie był jakiś przypadek, tylko że to wynikał z gry interesów, a poza tym, że chyba znowu UE, a właściwie Niemcy, Francja i kraje Beneluksu, które najbardziej opowiadają się za uzależnieniem tych dopłat od praworządności, dążą w gruncie rzeczy do upodobnienia UE do państwa europejskiego. To w świadomości Polaków się źle kojarzy. Zatem sądzę, że to jest raczej czynnik, który podnosi notowania PiS niż je osłabia.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526586-rosnie-poparcie-dla-pis-u-prof-domanski-wyjasnia-dlaczego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.