Kiedy ulicami szły masowe i gwałtowne protesty skierowane przeciw rządowi, w mediach – tych które kierują opozycją – „ośmiogwiazdkowi inteligenci” piali z zachwytu i krzyczeli: to jest koniec PiS, za chwilę dojdzie do rewolucyjnych zmian politycznych!
Rewolucyjnego zapału wystarczyło na kilka dni. Demonstranci maszerowali ulicami, bez określonego celu (w Olsztynie było to szczególnie widoczne), palili znicze pod siedzibą PiS, skandowali proaborcyjne i antyrządowe hasła, licytowali się kto ułoży najbardziej ohydne przekleństwo. W pierwszych dniach celem ataku stały się kościoły.
Sejmowa opozycja próbowała, jak zawsze niezdarnie, stanąć na czele fali protestów, ale została stanowczo wyproszona z szeregu, bo panie spod błyskawicy nie życzyły sobie ich obecności. Przecież nie po to robią rewolucję, żeby niedojdy z PO, co nic nie zrobiły, mogły się na ich akcji pożywić.
No i co dalej? Naturalnie nasuwające się pytanie, każe na chwilę wyłączyć emocje i włączyć rozum.
1. Protestujące błyskawice niewątpliwie osiągnęły jedno: pokazały, że w jest w Polsce potencjał do masowych protestów antyrządowych, jeżeli znajdzie się odpowiednio emocjonalny pretekst. Seksualność człowieka zawężona do hasła LGBT okazała się zbyt słaba, aby doprowadzić do masowych zgromadzeń pod pseudo tęczowymi flagami. Kolejna próba wywołania chaosu, pod pretekstem prawa wyboru aborcji była znacznie bardziej udana, gdyż posłużyła się emocjami uruchamiającymi nieporównywalnie większy potencjał społeczny.
2. Zagrożenie COVID-19 i wywołane nim nakazy i zakazy ograniczające ludzka aktywność, budują frustracje zachęcającą do spektakularnych protestów. Jednocześnie świadomość, że nad zgromadzeniami unosi się wirusowa chmura w połączeniu z informacjami, że zdecydowanie wzrasta ilość zakażonych i zmarłych studzi chęć do uczestnictwa w protestach.
3. Radykalizm i gwałtowność protestów wyzwoliła entuzjazm u organizatorów i wspierających je ośmiogwiazdkowych inteligentów. Jednak ataki na kościoły, wiernych, księży, zakłócanie Mszy Świętych i nabożeństw szybko zbudowało do protestujących co najmniej rezerwę, u ogromnej większości społeczeństwa. Wulgarny, ohydny język demonstrantów, którym tak bardzo zachwycają się inteligenci spod ośmiu gwiazdek, dla normalnego Polaka jest nie do zaakceptowania. W efekcie społeczne poparcie protestów stopniało bardzo wyraźnie. Tym bardziej, że wśród skandujących i wypisujących na tekturkach przekleństwa było bardzo wielu młodych ludzi.
4. Strajk Kobiet, wraz z innymi lewackimi organizacjami, stworzył na wzór bolszewicki alternatywę dla rządu – radę konsultacyjną. Jednak nie zaprosił do niej przedstawicieli parlamentarnej opozycji. Wszak nie ma co dzielić się z potencjałem społecznym, którym dziś Panie spod znaku błyskawicy zawładnęły. Łatwo przewidzieć, że działania pozbawione perspektywy sukcesu z czasem skierują energię aktywistek i aktywistów na radykalizację programu i wewnętrzne walki o przywództwo, a w efekcie dalszą marginalizację. Podział pieniędzy płynących na wsparcie rewolucyjnych kadr pogłębi ten proces. (proces walki o przywództwo, kłótni w obozie już się rozpoczął -jak informuje twój Kurier Olsztyński administratorki facebookowej grupy Strajku Kobiet w Olsztynie zrezygnowały ze swojej funkcji. W oświadczeniu napisały, że nie odpowiada im radykalizowanie form protestów, ataki na policję i kościoły-dopisek redakcji).
5. Zmiana rządu- odsunięcie od władzy Prawa i Sprawiedliwości, w obecnym Sejmie nie jest możliwa. Wymagałoby to bowiem porozumienia nie tylko całej opozycji, ale również części posłów Zjednoczonej Prawicy. Do zmiany rządu potrzebne jest skutecznie przeprowadzone konstruktywne wotum nieufności, czyli głosowanie za odwołaniem obecnego rządu i jednocześnie powołaniem nowego Premiera, który tworzyłby nowy rząd. Za taką zmianą musiałoby zagłosować minimum 231 posłów. Inne drogi zmiany rządu są znacznie trudniejsze do przeprowadzenia. Uzgodnienie wspólnego kandydata na Premiera i jednocześnie spisanie umowy koalicyjnej, a co za tym idzie – ustalenie podziału stanowisk w rządzie przerasta możliwości dzisiejszej sejmowej opozycji i dodajmy części posłów Zjednoczonej Prawicy (gdyby przyszła im na to ochota).
6. Zagrożenie COVID-19 staje się coraz bardziej odczuwalne. Opinia publiczna domaga się od rządu skutecznych działań ograniczających rozprzestrzenianie wirusa. Inne sprawy schodzą na dalszy plan.
7. Kluczową i najbardziej aktywną grupą demonstrantów była młodzież. To oczywiście wywołało euforyczny stan wśród organizatorów i przekonanie, że „przyszłość narodu” ich popiera. Jednak kilka długich i bez określonego celu spacerów ulicami miasta na tyle znudziło uczestników, że pozostali już tylko najbardziej zagorzali. Szczególnie wyraźnie widać to w Olsztynie, gdzie marsze przez tydzień swoją skala robiły wrażenie, ale później wyraźnie gasły.
8.Inteligencja spod ośmiu gwiazdek wpadła w euforię, gdy usłyszała skandowanie ….. … i inne wulgaryzmy skierowane do rządzących. Jednak oprócz zachwytów nad postawą i zagrzewania do boju nie potrafiła z siebie nic wyartykułować. Ośmiogwiazdkowców nie stać było na zdefiniowanie choćby zalążku programu, który mógłby stać się celem dalszych protestów. Spisane na kolanie tezy programowe Strajku Kobiet nie stały się w ogóle przedmiotem dyskusji ze względu na ich fanatyzm i całkowite oderwanie od rzeczywistości. Mimo tego, że część mediów kierujących opozycją, nieustannie przedstawiała kolejnych celebrytów deklarujących poparcie dla protestów.
9. Wśród demonstrantów funkcjonowały lewackie bojówki, przygotowywane od wielu lat do robienia zadym. To one atakowały kościoły, wiernych, księży, zakłócały nabożeństwa. Szybko zostały okiełznane, gdy okazało się, że ich działanie budzi zdecydowany sprzeciw w społeczeństwie i źle wygląda w telewizji.
10. Problemy jakie wywołała Piątka dla zwierząt i zamieszanie aborcyjne spowodowało obniżenie sondażowego poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości. Takie wahnięcie nastrojów nie dziwi. Najważniejsze jest czy i w jakim stylu, kierownictwo PiS potrafi wyjść z tych kryzysów. Odłożenie publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego, zatrzymanie procesu legislacyjnego i praca nad nową Piątką dla zwierząt a także przesunięcie posiedzenia Sejmu wskazują, że polityczne rozwiązania są przygotowywane. Poparcie społeczne, które dzisiaj można mierzyć tylko sondażami może wrócić do poziomu 40 % – jeżeli nie ulegniemy radykałom.
Październikowe protesty pokazały, że zagrożenia i napięcia wywołane przez COVID-19 doprowadziły nastroje społeczne do stanu, w którym bardzo jest wywołać uliczne protesty. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego okazał się najskuteczniejszym zapalnikiem. Ale ten zapalnik nie doprowadził do obalenia rządu.
Walka z ulic wraca do sejmowych i rządowych gabinetów.
PS. Czy uczestnictwo młodego pokolenia Polaków w ulicznych protestach odłoży się w ich świadomości? Napiszę następnym razem.
Artykuł ukazał się także na stronie OPINIE OLSZTYN. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526555-rewolucji-nie-bedzie-ale-kilka-wnioskow-trzeba-wyciagnac