Wkraczamy w trudną epokę. Od 1989 roku minęło 30 lat, a to był okres, który możemy nazwać epoką wolności. Lecz historia ma swój rytm. Epoka wolności się kończy. Unia Europejska staje się organizacją opresywną i zideologizowaną
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Komisja Europejska przedstawiła strategię UE na rzecz równości osób LGBTIQ. Mówi ona m.in. o rozszerzeniu katalogu przestępstw w UE o „homofobiczną mowę nienawiści” oraz o uznawaniu rodzicielstwa „tęczowych” par. Co można o tym sądzić? Jakie niesie to ze sobą zagrożenia?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: To samo w sobie jest rozszerzeniem kompetencji Komisji i Unii Europejskiej poza wszelkie ustalenia traktatowe. Przyznała to sam przewodnicząca Jourová, gdy wczoraj mówiła o tej nowej strategii, stwierdzając, że sprawy polityki rodzinnej są w wyłącznej kompetencji praw członkowskich. Ale to nie przeszkadza Komisji do podjęcia działań zmierzających do poddanie tej polityki swemu nadzorowi. Dzisiaj używa się „praw człowieka” i bardzo ogólnie sformułowanych wartości europejskich z art. 2. Traktatu o Unii Europejskiej, po to, żeby powołując się na nie, ingerować w życie społeczne czy etyczne wszystkich Europejczyków, lekceważąc przy tym prawa państw członkowskich.
I to jest dosyć wyraźny trend ostatnich lat. UE wchodzi swoimi działaniami w sferę edukacji i kultury, w sferę etyki i religii. Narzuca swoje interpretacje tego, czym jest dyskryminacja, homofobia czy mowa nienawiści. Jest także bardzo selektywna w ich stosowaniu, bo jeśli chodzi o jakiekolwiek demonstracje i wypowiedzi ze strony konserwatywnej, prawicowej, czy skrajnie prawicowej, natychmiast są one potępiane jako mowa nienawiści. Z drugiej strony, gdy są agresywne demonstracje ze strony lewicowej, mieliśmy ostatnio przykład tzw. strajku kobiet, to traktowane to jest wyraz słusznego i uzasadnionego oburzenia. Najczęściej nawet nie podaje się informacji o tych aktach agresji, nie tylko przecież werbalnej.
My w Polsce również zgadzamy się co do tych wartości, które są wymienione w art. 2., potępiamy także dyskryminację i prześladowanie osób o odmiennej orientacji seksualnej. To jest zupełnie oczywiste! Ale chodzi tutaj o coś zupełnie innego – próbę zmiany charakteru tak podstawowych instytucji społecznych jak małżeństwo, rodzina czy rodzicielstwo. Narzucenie nam – wbrew woli Polaków – pewnych regulacji prawnych. Chodzi np. o to, że Polska będzie zobowiązana do uznawania małżeństw homoseksualnych zawartych w innych krajach. Ponadto mamy się także poddać monitorowaniu w dziedzinie komunikacji i edukacji ze strony Komisji, która czuje się w prawie, by - naruszając zasadę praworządności - ingerować w sprawy w ogóle nie należące do jej kompetencji.
To bardzo niebezpieczna tendencja. Można powiedzieć, że na naszych oczach Unia przemienia się organizm polityczny narzucający innym swoją doktrynę ideologiczną - tak jak Związek Radziecki miał swoją doktrynę dyktatury proletariatu i narzucał ją państwom satelickim. Już nikt w UE nie zważa, że KE ma ściśle wyznaczone granice kompetencji i ma być bezstronna politycznie.
Czy Komisja Europejska ma rzeczywiście taką siłę, by narzucać państwom członkowskim takie prawa?
Strategia jest ogólnym wytyczeniem kierunku i zapowiedzią podjęcia działań. Aby być obowiązująca musiałaby zostać przełożona na twarde prawo. Jednak sądząc po większości, zarówno Radzie UE, jak i Parlamencie, jest to kwestia tylko czasu. Można oczekiwać, że wkrótce pojawi się także odpowiednia legislacja. Zasada pomocniczości nie jest przestrzegana, gdyż twierdzi się, że kraje członkowskie muszą przestrzegać ogólnych norm europejskich i prawo europejskie jest ponad prawem państwowym. Także nad naszą konstytucją. Proszę zauważyć, że strategia ws. osób LGBT jest sprzeczna z konstytucją RP, której małżeństwo jest zdefiniowane jako związek kobiety i mężczyzny i na którą się ciągle powoływano w procesie badania naszej praworządności, utrzymując, że rzekomo ją łamiemy.
W Polsce otwarcie i jednoznacznie mówimy o pewnym starciu ideologicznym. Jednak komisarz ds. równości Hellena Dalli uciekała od takiego rozumienia tej kwestii, mówiąc o tym, że „to jacy urodziliśmy się nie jest ideologią”. Będzie więc ciężko przełożyć nasze argumenty, dotyczące ideologii LGBT czy ideologii gender, na grunt brukselski?
Nikt nie powiedział, że będzie lekko… Moim zdaniem wkraczamy w trudną epokę. Od 1989 roku minęło 30 lat, a to był okres, który możemy nazwać epoką wolności. Lecz historia ma swój rytm. Epoka wolności się kończy. Unia Europejska staje się organizacją opresywną i zideologizowaną. W jej ideologii ogromną rolę odgrywa biopolityka - kwestia płci, praw reprodukcyjnych bez względu na orientację, o LGBT, tzw. fundamentalne prawa kobiet (polegające na tym, że wszędzie powinna obowiązywać aborcja na życzenie jako jedynie zgodna z „wartościami unijnymi”. Za chwilę będzie się narzucać tzw. „aktywną pomoc w umieraniu” i inne jeszcze tego rodzaju etyczne innowacje. I wcale nie chodzi o to, „jacy się urodziliśmy”, lecz o wolny wybór bez ograniczeń, w tym wybór płci niezależnie od tego, jacy się urodziliśmy, i o charakter naszych instytucji. Z drugiej strony mamy coraz większą polaryzację społeczeństw, związane z piętnowanie i wypychaniem ze sfery publicznej ludzi o innych poglądach, pozbawianiem ich możliwości demokratycznego uzyskiwania i sprawowania władzy. Ta liberalna demokracja, będąca zaprzeczeniem wolności narodów jest dzisiaj filozofią praktykowaną przez opanowane przez dekadenckich liberałów instytucje unijne, które starają się ją narzucać na całym obszarze UE. A skoro Polska wyróżnia się na tym tle dzisiejszej Europy jako ostatni już kraj katolicki, to nie należy się dziwić, że staliśmy, jak to zdarzało się bardzo często w przeszłości, obiektem ataku i nienawiści - krajem, któremu trzeba odebrać mu polityczną wolność i którego kulturę, również polityczną, trzeba „zmodernizować”, czyli przekształcić zgodnie z unijną recepturą.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526428-krasnodebski-ue-zaczyna-narzucac-swoja-doktryne-jak-zsrr