„Dotychczas było tak, że instytucje unijne zawsze starały się wypracowywać kompromis, więc zakładam, że będzie jakaś próba podjęcia rozmów. Być może tę próbę będą również starały się wymusić państwa, które bardzo chcą skorzystać – szczególnie na Funduszu Odbudowy” - tak o negocjacjach ws. budżetu unijnego mówi europoseł PiS Witold Waszczykowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Co w praktyce oznaczałoby polskie weto ws. unijnego budżetu?
Witold Waszczykowski: Mogłoby oznaczać dwie rzeczy. Po pierwsze, jeśli pozytywnie podeszliby nasi partnerzy, to renegocjacje tzw. mechanizmu praworządności, bo to jest daleko bardziej wykraczający poza praworządność mechanizm – to mechanizm kontroli państwa demokratycznego, państwa członkowskiego Unii Europejskiej i opracowanie mechanizmu, który dotyczyłby – tak jak proponowaliśmy od lat – kontroli wydawania tych pieniędzy pod kątem ochrony antykorupcyjnej. Wtedy są odpowiednie instytucje europejskie, jak Trybunał Obrachunkowy, który mógłby kontrolować, czy fundusze są wydawane zgodne z zasadami ekonomicznymi. Jeśli nie będzie pozytywnej reakcji i chęci renegocjacji tego mechanizmu, to w takim razie te budżety nie zostaną uchwalone i od początku przyszłego roku wejdzie prowizorium, czyli budżet 2021-2027 będzie wydawany na poziomie z tego roku. Z tego punktu widzenia dla Polski jest to korzystne rozwiązanie. Natomiast budżet na odbudowę gospodarek po pandemii wtedy w ogóle nie powstanie, bo Komisja Europejska nie uzyska zgody na to, aby go stworzyć, a ma go stworzyć poprzez opodatkowanie państw członkowskich i zewnętrznych – jeśli chcą handlować z Europą – oraz poprzez możliwość zaciągania pożyczek. Jeśli zawetujemy ten budżet, to Komisja Europejska nie będzie miała tych uprawnień, czyli znowu będzie musiała z nami i ze wszystkimi rozmawiać na temat stworzenia nowego budżetu odbudowy gospodarek po pandemii.
Spodziewa się pan kompromisowej propozycji ze strony niemieckiej prezydencji czy dążenia do zwarcia i ewentualnej próby obarczenia Polski i Węgier odpowiedzialnością za brak budżetu?
Dotychczas było tak, że instytucje unijne zawsze starały się wypracowywać kompromis, więc zakładam, że będzie jakaś próba podjęcia rozmów. Być może tę próbę będą również starały się wymusić państwa, które bardzo chcą skorzystać – szczególnie na Funduszu Odbudowy. Myślę np. o Włoszech. Jest w tej chwili czas i możliwość. Pytanie czy jest wola, determinacja polityczna, czy będą państwa i prezydencja niemiecka kierować się pragmatyką i ekonomią czy przesłankami ideologicznymi.
Pojawiają się głosy, że formalnie jest możliwość uchwalenia Funduszu Odbudowy bez Polski i Węgier. Czy to prawda?
Nie ma takiej możliwości, bo ten fundusz ma być oparty o pieniądze, które KE ma zdobyć dzięki pożyczkom i podatkom. Żeby Komisja uzyskała zdolność zaciągania pożyczek i nakładania podatków musi uzyskać zgodę wszystkich państw członkowskich. Jeśli tym funduszem objętych zostałoby tylko kilka państw, to wtedy tylko one będą ten budżet spłacać. Teoretycznie można to sobie tak wymyślić, ale nie można dać KE nowych prerogatyw tylko przez grupę państw.
Wtedy zapewne Niemcy i Francja musiałyby wziąć na siebie długi państw Europy Południowej, co nie byłoby dla nich korzystne.
Tak, oczywiście. Biorąc pod uwagę, że kiedyś Francja proponowała wypuszczanie euro obligacji w imieniu Unii Europejskiej, które potem cała UE musiałaby spłacać, czyli Niemcy, i to zostało zablokowane, to w tej chwili trudno sobie wyobrazić, że taki fundusz stworzy tylko grupa państw.
A czy stanowisko Węgier w sprawie budżetu UE może również przekuć się w formalne weto? Premier Orban stosuje ostrą retorykę, ale pojawia się pytanie czy zdecyduje się na taki krok.
Ich zapowiedzi są bardziej stanowcze. W naszym liście premiera Morawieckiego nie ma oczywiście zapowiedzi weta, jest tylko zapowiedź, że parlament potem może nie zaakceptować niekorzystnego rozwiązania, natomiast Węgry od razu mówią, że się nie zgadzają. Problem polega na tym, że definicja praworządności przygotowana przez Komisję Europejską jest niezwykle rozległa. Nie dotyczy ona tylko ustroju sądowniczego, wymiaru sprawiedliwości, ale dotyczy sfer zupełnie nieobjętych żadną współpracą europejską, żadnym traktatem – sfer społecznych, światopoglądowych czy wręcz intymnych, jeśli mówimy np. o kwestiach LGBT. To nawet za czasów Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej komunistom się nie śniło, żeby w takie sfery życia wkraczać, jak w tej chwili chce wkraczać ze względów ideologicznych, bo tu nie ma żadnego uzasadnienia prawnego, tym bardziej gospodarczego, żeby regulować kwestie homoseksualistów w krajach członkowskich. W takie intymne tematy nie wkraczała nawet RWPG czy Komintern. Mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznym momentem w rozwoju Unii Europejskiej. Komisja domaga się – i jest wspierana przez niektóre państwa – otrzymania prerogatyw rządu, czyli zdolności nakładania podatków i zaciągania pożyczek i poprzez tzw. mechanizm praworządności – bardzo szeroko definiowanej – zdolności monitorowania i oceniania rządów w krajach europejskich, a – mając uprawnienia do zabierania czy do zatrzymywania im funduszy – zdolności obalania tych rządów. To znaczy, że KE uzyskałaby prawo weta, niezgadzania się na realizację przez rząd państwa członkowskiego jego programu wyborczego, z którym ten rząd zdobył władzę. Rozumiemy to? Uznałaby: wygraliście wybory, ale nie macie prawa wykonywać tego programu, bo nie damy wam pieniędzy. To jest ingerencja w proces demokratyczny w państwach członkowskich.
A jak zachowanie niemieckiej prezydencji wpływa na pozycję Niemiec i zaufanie w ramach Unii Europejskiej? Wiemy, że co innego zostało ustalone na szczycie Rady Europejskiej, a inny – znacznie radykalniejszy – mechanizm praworządności forsują teraz Niemcy.
Oznacza, że łuski z oczu spadają. Już nie ma mowy o tym, żeby wierzyć Niemcom, że oni dbają o jakieś interesy wspólnotowe. Dbają o swoje hegemonistyczne interesy w Unii Europejskiej. Takim przykładem wcześniej był Nord Stream i takim przykładem w tej chwili jest forsowanie tych rozwiązań. Uzależniona od nich w dużej mierze Komisja Europejska, kierowana przez niemiecką polityk Ursulę von der Leyen, popartą przez największe państwa UE, zmierza do takich rozwiązań, które doprowadziłyby do hegemonii tego państwa w Unii Europejskiej.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526378-wywiad-waszczykowski-niemcy-chca-hegemonii-w-ue