Niemcy… - ach, to jest kraj, wzorzec wzorców! Wszystko u nich jest „naj”: najdłuższe, najwyższe, najszersze, najkrótsze, najniższe, najwęższe, w zależności czego dotyczy. W naszym kraju, w Polsce, dzieje się akurat odwrotnie, jest najgorzej, najgłupiej, najprymitywniej. Jeśli ktoś tego nie wie, niech zajrzy na polskojęzyczny portal Onet, po niemiecku rodzaju nijakiego: „das Onet”, ale najlepszego, bo de domo przecież Ringier Axel Springer.
W Niemczech jest tyle respiratorów, że chorzy mogliby je dostawać do domów
— wyczytałem właśnie w Onecie. Jest tak dobrze, że do każdego respiratora mogliby jeszcze dodawać po pielęgniarce czy pielęgniarzu do osobistego użytku, tabletce na zgagę, od bólu głowy, laxigenu, ecstasy lub viagry, w zależności od tego, co kto potrzebuje… Choć tu mogłoby się wkraść drobne niedopatrzenie - Niemcy powinni dostawać po dwie viagry, gdyż po zażyciu jednej podnosi im się prawa ręka do góry…
Że kpię, że się wyzłośliwiam i jestem germanofobem…? Owszem, kpię, czuję niechęć, pogardę, mam wręcz alergię, ale nie w stosunku do Niemców - ich rozumiem, dbają i walczą o własne interesy, żywię odrazę do kapciowych rodzimego chowu, którzy ze sprzedajnej służalczości na niemiecki użytek, z oczerniania własnego kraju i wszystkiego, co polskie, uczynili sobie sposób zarobkowania powyżej średniej krajowej… Zatem: brawo Niemcy! Zorganizowaliście to w naszym kraju perfekcyjnie, Hut ab! - kapelusz z głowy…!
Więc, gdyby ktoś nie wiedział, może poczytać w „das-Onecie”, co na przykład mówi wynaleziony w Herford polski, a właściwie już niemiecki lekarz, który skończył studia w Gdańsku, ale od lat mieszka i pracuje za Odrą. Niby tytuł przeprowadzonej z nim długiej rozmowy mówi wszystko, przypomnę:
W Niemczech jest tyle respiratorów, że chorzy mogliby je dostawać do domów.
Ale z treści wynika coś innego. W oparciu o jego relację nagłówek powinien raczej brzmieć: „Niemcy nie wychodzą na ulice”, bo „słuchają kanclerz Angeli Merkel”, która „apelowała: zamykamy restauracje, rezygnujemy z przyjemności, ale nie rezygnujemy z wizyt u lekarza”. Jednakże taki tytuł mógłby być odebrany, jako sugestia dla uczestników antyrządowych protestów w naszym kraju, a przecież nie o to chodzi, żeby przestali protestować… Poza tym, z niemieckim „naj” też jest różnie, cytuję za rozmówcą Onetu:
„Niemcy zmieniają właśnie strategię odnośnie testowania”, za „dużo testów daje fałszywie pozytywny wynik”, a „wiele laboratoriów jest tak przeciążonych pracą, że nie jest w stanie potwierdzać każdego pozytywnego testu”. Jest też o zakazach przestrzeganych przez Niemców: „w zeszłym tygodniu zamknięto wszystkie restauracje, hotele, studia fitness i siłownie, nie ma możliwości uprawiania sportu amatorskiego”, że była „panika” i w efekcie błędnych decyzji „wykonano o 40 proc. mniej zabiegów kardiologicznych, a liczba rozpoznanych zawałów serca w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku spadła o połowę”, że „słabym punktem tutejszej ochrony zdrowia może być jedynie personel” itd., ale mniejsza z tym. Pomijając nieścisłość, że według „das-Onet” „Niemcy z prawie 84 mln obywateli mają obecnie dzienny przyrost przypadków covid-19 na poziomie 11 tys.”, podczas gdy dziennik „Tagesschau” (telewizja publiczna ARD) melduje: „Corona-Pandemie 21.866 Neuinfektionen in Deutschland”, ale to po niemiecku, dla Polskich odbiorców najważniejsze, że… respiratorów mają pod dostatkiem, bo sami je produkują i mogliby dawać chorym do domów… Są jeszcze inne, równie ekscytujące teksty w mediach Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o, której polskie sprawy bardzo leżą na sercu, np.:
Rząd stawia maszty za pieniądze z funduszu na walkę z koronawirusem
— bije na alarm tenże Onet! To wczoraj, w tekście opatrzonym zdjęciem z biało-czerwoną flagą, powiewającą nad Warszawą… Na domiar złego, ten pisowski rząd zakazuje korzystania w tej naszej tak dramatycznej sytuacji z wsparcia tak życzliwych nam Niemiec:
Mazowsze chce skorzystać z pomocy Niemiec w walce z epidemią. W przeciwieństwie do rządu
— napiętnuje w tytule kolejnej publikacji polskojęzyczny portal. Jak można odmawiać…?!
Już wysłano pisma do Saksonii i Brandenburgii o rozważenie udzielenia takiej pomocy mieszkańcom województwa
— poinformowała Onet rzeczniczka Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Kto upoważnił „zarząd” nie tylko tego regionu do uprawiania polityki zagranicznej, w dodatku sprzecznej z postanowieniami rządu? - to pytanie nie padło. W Niemczech taka postawa jest nie do pomyślenia, ale wiadomo - Deutschland ist nicht Polen…
Marszałek woj. lubuskiego prosi Niemcy o pomoc w walce z pandemią
— to następny tytuł z tego cyklu, z pochwałą, że Niemcy tę „naszą prośbę traktują jako pilną” - tak już ponoć odpowiedzieli, nie wiadomo tylko jeszcze, „jaka to będzie forma pomocy”. Co prawda „wojewoda lubuski należący do ugrupowania PiS” zżyma się, że niczego tam nie brakuje, ale co on tam wie… Jest źle:
Polska w stanie pandemii. Kto rządzi krajem: koronawirus czy PiS?
— pyta Onet w publikacji sprzed trzech dni. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej.
Niestety od marca mamy w kraju stały rosnący trend liczby zachorowań na covid-19. Jedynie optymiści mogą sądzić, że kiedy w kalendarzu pojawi się grudzień sytuacja ulegnie poprawie
— wyjawia autor.
Jednym zdaniem:
W perspektywie zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, sytuacja zrobiła się poważna.
Jasne? Tu wszakże potrzebny jest wysiłek intelektualny odbiorców, którzy powinni rozróżniać, że co dobre dla Niemiec, nie oznacza, że będzie dobre dla Polski. Np. mianowanie sędziów przez polityków w Niemczech - gut, jakiekolwiek podobieństwa w Polsce – nicht gut… Ale trzymajmy się pandemii i fatalnej, ma się rozumieć, postawy rządu:
Przykładem tych działań było zamknięcie siłowni i restauracji. W obliczu utraty miejsc pracy, firmy te z pewnością przystosowałyby się do bardziej restrykcyjnych standardów sanitarnych. Podjęto jednak decyzję o zamknięciu, oferując przedsiębiorcom pewną formę pomocy finansowej, która zupełnie nie wystarczy do tego, aby przetrwać bez dochodów W myśl tej strategii rządzący nie zamknęli innych instytucji, w których o miejsca pracy nikt nie musi się obawiać. Mowa tu o kościołach. Tego rodzaju decyzja niosłaby za sobą duże koszty polityczne. Niestety jak pokazuje historia, władze są bardziej skłonne poświęcić gospodarkę i finanse publiczne, niż własne poparcie polityczne.
Że publicystyczne kuriozum? Oj tam, przecież odbiorcy są głupsi, niż mogłoby się wydawać, jak stwierdził Tomasz Lis. W tym samym czasie ów członek tej samej medialnej rodziny co „das-Onet”, tygodnik „Newsweek” - Ringier Axel Springer Polska, już bez żadnych ceregieli „wali dechą”, co znów wcześniej doradzał były prezydent Bronisław Komorowski: tygodnik Lisa opublikował w internecie instrukcję: „Idź do kiosku, kup >>Newsweeka<<, idź na spacer (w domyśle „na protesty” - dopisek mój), i podnieś >>Newsweeka<< do góry”…, z podobizną prezesa PiS, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego na okładce i hasłem „Odejdź!”.
A propos byłego prezydenta - tu do akcji wkracza tabloid „Fakt” - rzecz jasna, Ringier Axel Springer, który obok tekstów o „Czarnych strefach w Polsce – gdzie zostaną wprowadzone?” (że w razie rozprzestrzeniania się pandemii „mogą” gdzieś powstać), oraz o „pedofilii w Kościele” (to stały serial), tytułuje sensacyjne doniesienie:
Komorowski trafił do aresztu za 11 listopada! Kto go wysłał za kraty? O co chodzi? O to, że… „40 lat temu Bronisław Komorowski wraz z trzema innym działaczami opozycji wziął udział w manifestacji niepodległościowej, za co został skazany kilka miesięcy później na miesiąc aresztu”… Można rzec, dziennikarski Me̱i̱sterstück…! I to tylko nie tylko w tych paru przykładach z ostatnich dni.
Brawo Niemcy! Zorganizowaliście to sobie w naszym kraju perfekcyjnie, Hut ab! - czapka z głowy… Z mojego, polskiego punktu widzenia, zastanawia mnie tylko jedno - jak długo jeszcze polski rząd będzie samobójczo tolerował działalność tej współczesnej „piątej kolumny” obcego kapitału? Niewiedzącym wyjaśniam encyklopedyczne znaczenie tego określenia:
Piąta kolumna – określenie stosowane w opracowaniach historycznych i publicystyce, a także w propagandzie politycznej w odniesieniu do grup obywateli będących bądź uznawanych za wrogów wewnętrznych, dywersantów, sabotażystów, szpiegów.
Przyznaję, czuję pogardę, mam wręcz alergię na kapciowych rodzimego chowu, bez ambicji i honoru, którzy ze sprzedajnej służalczości na obcy użytek uczynili sobie sposób zarobkowania powyżej średniej krajowej.
Jak długo jeszcze, …do końca rządu PiS?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526252-niemieccy-kapciowi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.