Polscy celebryci często i chętnie kwestionują istnienie epidemii i licytują się na coraz głupsze wypowiedzi i deklaracje w tej sprawie. Ostatnio opinię publiczną zelektryzowała piosenkarka Edyta Górniak, która stwierdziła, że w szpitalach leżą statyści, a nie pacjenci chorzy na COVID-19.
Gwiazda pewnie uwierzyła w któryś z debilnych filmików krążących po społecznościówkach, przekonujący, że epidemii nie ma, a wszystko to wymysł światowego rządu, który chce przejąć kontrolę nad ludzkością.
Uważam za słuszną reakcję prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, które chce ścigania za tak głupie wypowiedzi. Dobrze, że zareagował śląski poseł Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Polaczek.
Są wśród nas nie tylko statyści, ale wręcz aktorzy, które odgrywają sceny ataków duszenia się, niemożności zaczerpnięcia powietrza czy sceny śmierci i pakowania do worków
— napisał na TT.
Brawo dla byłego głównego inspektora Sanitarnego, Marka Posobkiewicza, który nagrał piosenkę z dedykacją dla Edyty Górniak.
Każdy może sobie oczywiście wierzyć w co mu się żywnie podoba i nic mi do tego, o ile to nie szkodzi społeczeństwu i państwu. A zapatrzone w nasze gwiazdki dzieciaki gotowe są wierzyć, ze nic złego się nie dzieje, unikać restrykcji, maseczek, dystansu, dezynfekcji czy izolacji i nieszczęście gotowe.
Propozycja dla covidosceptyków
Mam taką propozycję dla wszystkich covidosceptyków: zgłoście się na wolontariat na najbliższy SOR, zobaczcie jak wygląda pacjent, który się dusi, zobaczcie te karetki, szukające miejsca dla ludzi, których COVID pozbawił możliwości oddychania. A jeśli się boicie (bo zakładacie, że Sars-Cov-2 jednak może być groźny), to chociaż popytajcie znajomych czy nie znają jakiegoś ratownika medycznego czy lekarza z SOR i poroście, żeby wam opowiedzieli o codziennej walce o życie i zdrowie ludzi. O tym, że chorują kolejni lekarze, ratownicy, pielęgniarki i reszta personelu medycznego. Niektórzy umierają, bo wcześniej ratowali życia różnych sceptyków. Zobaczcie, że rąk do pracy brakuje na każdym odcinku, a chorych wciąż przybywa. Może wtedy przestanie wam być do śmiechu. I módlcie się o łagodny przebieg choroby, byście na własnej skórze nie musieli się przekonać, jak to jest nie móc złapać oddechu i unikać najmniejszego nawet ruchu, by się nie udusić.
Mówi pani, że niektórzy porównują COVID 19 do grypy… Niektórzy pacjenci w jednej chwili całkiem normalnie mówią, a za 15 minut umierają. To zaskakuje najbardziej doświadczonych lekarzy, to wynik tzw. burzy cytokinowej, która jest wynikiem nadmiernej reakcji układu immunologicznego na wirus. Cytokiny zwalczają komórki organizmu, bo wirus je do tego prowokuje (to w takim uproszczeniu). My nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć, że ta burza nastąpi i człowiek odejdzie. Dochodzi do nagłego zatrzymania krążenia i koniec. To jest dla nas niepojęte. Poza tym mamy wielonarządowe powikłania. Wielu ozdrowieńców, to później osoby niepełnosprawne. Już powstają poradnie leczenia powikłań. Znam pacjentów, którzy pół roku po chorobie nie są w stanie wrócić do aktywności zawodowej
— tak, to co dzieje się z chorym pacjentem relacjonował mi Krzysztof Tyburczy, specjalista medycyny ratunkowej, każdego dnia w pierwszej linii frontu. (Cała rozmowa z nim ukaże się w najbliższym numerze tygodnika „Sieci”).
Zupełnym nieporozumieniem są już antypaństwowe postawy niektórych polityków, którzy podczas wczorajszego Marszo-przejazdu Niepodległości występowali bez maseczek, atakując obostrzenia wprowadzane przez rząd. Część młodych ludzi także ostentacyjnie zdejmowała maseczki.
A co powiecie, gdy służba zdrowia się załamie? Gdy już nie będzie w stanie nikomu pomóc? Pewnie powiecie, że to wina rządu. Jakże by inaczej!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526163-koniec-z-bajkami-o-covidowych-statystach-dosc-bredzenia