Wydarzenia wokół tegorocznego Marszu Niepodległości potwierdziły jedno: sytuacja jest bardzo napięta, wręcz wybuchowa. Przez kilkanaście dni mieliśmy lewicową rebelię, „uświetnioną” atakami na kościoły. Teraz mamy zamieszki z udziałem czy to kibiców, czy też zwolenników prawicy. Jak to celnie ujął na naszym portalu Jakub Maciejewski:
Pandemia, pełzający lockdown i poczucie niepewności są niewidocznym paliwem polaryzacji.
CZYTAJ TAKŻE: „Strajk kobiet”, Marsz Niepodległości i policja. Kryzys po polsku w czasach zarazy
Z pewnością warto wyjaśnić wydarzenia związane z Marszem. Pytań jest kilka.
Czy policja popełniła błędy w zabezpieczaniu akcji?
Czy były w tym wszystkim elementy prowokacji - być może ze strony części środowisk siłowych?
Wreszcie: z czego wynikało zdecydowanie policji, którego nie widzieliśmy w czasie burd wywoływanych przez lewicę, a nawet na przestrzeni ostatnich paru lat?
Można też pytać, czy cała sprawa nie jest elementem jakiejś szerszej gry politycznej, choć dziś trudno tu stawiać jasne tezy. Z pewnością to, co się wydarzyło, w żaden sposób nie służy obozowi rządzącemu, oznacza bowiem dalsze bujanie łódką, i sugeruje kłopoty z panowanie nad (trudną) sytuacją.
Wreszcie, nie można wykluczyć, że burdy były rzeczywiście „autentyczne”; nie jest tak, że w Warszawie nie ma osób, które bitkę z policją uznają za atrakcję. A gdy lawina ruszy, trudno ją zatrzymać. I fakt, że przez ostatnie 5 lat było spokojnie, też w istocie niczego nie rozstrzyga. Bo pandemia nakręca różnego rodzaju frustracje, kumuluje energie, która nie ma gdzie ujść. Pamiętajmy, stadiony są zamknięte.
Te wszystkie wątpliwości trzeba wyjaśnić, o ile wyjaśnić je można, bo jest to sfera, w której wiele wydarzeń do końca zachowuje swoją wieloznaczność.
Najważniejszy wniosek jest jednak inny. Przede wszystkim: trzymajmy się mocno, bo zaczynają się potężne przesilenia. Już trwają. W obliczu prawdopodobnej zmiany warty w USA, w obliczu nadchodzącego przesilenia w relacjach z Unią Europejską, presja na zmianę w Warszawie będzie rosła. A że do wyborów daleko, stosowane będą - już są - naprawdę kreatywne sposoby obalenia rządu.
Pod tym kątem trzeba analizować sytuację, i pod tym kątem musi myśleć obóz rządzący. Kluczowe będą najbliższe miesiące. Jeśli ta ekipa wytrzyma, to ma szansę. Ale z pewnością trzeba uznać, że margines akceptowalnego błędu szybko się zmniejsza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/526107-presja-rosnie-bo-rzad-w-warszawie-coraz-bardziej-zawadza