Nie ma się co cieszyć ze słabszej frekwencji na czarnych marszach. Rebelia zwana operacyjnie „Strajkiem Kobiet” ruszyła, ujawniła prawdziwe cele, wskazała metody, jakimi będzie prowadzona dalsza walka i pociągnęła za sobą ludzi podatnych na antyklerykalne, antyprawicowe i antykonserwatywne nastroje. Pałeczkę przejęły liberalno-lewicowe media. Atak wymierzony jest jednocześnie w Kościół i Zjednoczoną Prawicę. Nie bez przyczyny te dwie rzeczywistości zszywane są w niemal każdym medialnym przekazie. Cele są jasne.
Lewica przez ostatnie lata zwierała szyki. Pracowała u podstaw, wychodziła ze swoimi postulatami do młodzieży, budowała struktury, pisała programy edukacyjne równościowo-genderowe, wchodziła w popkulturę, realizowała swoje projekty, promowała artystów, narzucała kanony estetyczne. Gender studies na wszystkich najważniejszych uczelniach w Polsce formowały własne elity, prowadziły badania „naukowe”, wyznaczały własne kierunki myślowe. Międzynarodowe wsparcie ideologiczne i finansowe było niemal nieograniczone. I tak w Polsce nie wiadomo kiedy rozsiadł się neomarksizm. Jest nim nasączona każda przestrzeń społeczno-polityczna. Nieobecna w Parlamencie lewica weszła do Sejmu szeroką ławą, zasiadła w Senacie i w Parlamencie Europejskim. A teraz realizuje najbardziej czerwone postulaty.
Zapowiedź świeckiego państwa, zerwania konkordatu, wyrzucenia religii ze szkół to tylko mała część. Chodzi o wprowadzenie nowego ładu społecznego, opartego na skrajne lewicowej wizji świata i człowieka. Już marksiści w 1922 roku wiedzieli, że żeby przeprowadzić skutecznie światową rewolucję, muszą uderzyć w Kościół i w rodzinę jako dwie fundamentalne przestrzenie kształtujące ludzką tożsamość i przynależność.
Trzeba zorganizować intelektualistów i wykorzystać ich w taki sposób, by z zachodniej cywilizacji zrobili odrażający smród. Tylko wtedy, kiedy już zepsują wszystkie jej wartości i uczynią życie niemożliwym, będziemy mogli narzucić dyktaturę proletariatu
— mówił Willie Münzenberg podczas spotkania w Instytucie Marksa–Engelsa w Moskwie, gdzie Komintern analizował koncepcyjny potencjał marksistowskiej rewolucji. Demoralizacja trwa nieustannie od wieków. Zmieniają się tylko metody, zasięgi, pole rażenia. Wdziera się w nasze życie codzienne, w edukację, w Kościół. Jedni działają na szkodę świadomie, inni z niemocy przeciwstawienia się złu. A proces niszczenia społeczeństwa postępuje coraz bardziej.
Dziś jesteśmy w momencie, w którym lewica czuje się silna. Z odzyskanego miejsca na politycznej scenie na pewno nie ustąpi. Zagarnia zdezorientowaną, słabo wyedukowaną młodzież, pogrążone w konsumpcjonistycznych egoizmach średnie pokolenie, ale ma też mocne wsparcie byłego PRL-owskiego aktywu. Stoją za nią silne środowiska biznesowe i medialne. Uderzy w struny antyklerykalizmu, podnosząc pojedyncze przypadki niewierności ludzi Kościoła do rangi ogółu. Już dziś mamy do czynienia z konsekwentnym utożsamianiem Kościoła z PiS, by wywołać wzmożony efekt jednoczesnego odrzucenia obu. Ataków, tych fizycznych ataków na kościoły, będzie pewnie więcej. Dzisiejsza konferencja prasowa Lewicy jest wskazówką w którą stronę to pójdzie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lewica idzie na konfrontację! Posłanki zniszczyły zdjęcie kard. Dziwisza. Żukowska: Rozdzielimy państwo od Kościoła katolickiego
Hasło „to jest wojna” powtarzane na ulicach każdego dnia nie jest pustym frazesem. Wiemy o tej wojnie od lat. Ale być może czas wejść w nią na poważnie. Musi to przyjąć zarówno Kościół (także świecki) jak i konserwatywni politycy. Kryzys wywołany rewolucją może mieć ogromny potencjał naprawczy. Od dawna wiadomo, że konieczne jest oczyszczenie struktur kościelnych i politycznych z tego, co szkodliwe. Skoro apostołów wybierał osobiście Pan Jezus, i na zaledwie dwunastu jeden okazał się zdrajcą, trudno spodziewać się, by w dzisiejszych czasach do Kościoła należeli tylko święci. Tak jak pierwszego Kościoła nie złamała zdrada Judasza ani krwawe prześladowania, tak i współczesny Kościół przetrwa. Ale to dobry czas, by na nowo zweryfikować własne działania i postawy. Bo przecież nikt chyba nie sądzi, że neomarksiści chcą oczyszczenia Kościoła po to, by ten stał się bardziej święty. Oni wykorzystają każde haniebne działanie ludzi Kościoła do tego, by go zniszczyć. Potrzebujemy więc (raz jeszcze powtórzę) jednoznaczności. W wierze, w działaniu, w ocenach, w decyzjach. Tych indywidualnych, ale i politycznych czy społecznych. Tylko tak można wygrać tę wojnę.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/525957-rebelia-dopiero-sie-zaczyna-bedzie-potezny-atak-co-zrobic