Poszerzona polsko-amerykańska umowa o współpracy wojskowej wchodzi w życie. Dokument, który ratyfikował prezydent Andrzej Duda przetrwa zmianę w Białym Domu. Wiem, że rozczaruje to sporą część histeryzującej opozycji, ale tego typu umowy nawiązują ze sobą państwa, które mają w tym swój interes narodowy, a nie politycy działający tylko dla swojej partii. To spora różnica.
Z zażenowaniem spoglądam na euforię polityków opozycji, którzy traktują zwycięstwo Joe’go Bidena jak swoje własne. Ekscytacja rośnie, Amerykański prezydent jest o krok od złożenia podania o przyjęcie do PO… oh, wait! I obudziliśmy się… To trochę zabawne, ale bardziej żałosne.
Co więcej, liczą teraz na całkowite przebudowanie relacji polsko-amerykańskich, a w tle pobrzmiewa nadzieja, a może nawet żądanie, by zerwać wszelkie umowy, które zawiązano bez udziału polityków Platformy Obywatelskiej. No, cóż… Trzeba to powiedzieć jasno, takiej zmiany nie będzie. W otoczeniu Bidena nikt nie ostrzy szabli, którą miałby on przeciąć polsko-amerykańskie relacje zbudowane przez jego poprzednika Donalda Trumpa.
CZYTAJ TAKŻE: Halo, Ziemia! Ochłońmy. Wybory w Stanach Zjednoczonych to nie była kolejna tura starcia Duda-Trzaskowski
Prezydent Andrzej Duda ratyfikował umowę o poszerzonej współpracy wojskowej. Zakłada ona przede wszystkim stale rosnącą obecność wojsk US Army na wschodniej flance NATO. Przede wszystkim w Polsce, ale nie reprezentujemy tutaj tylko swojego interesu, na szali leży bezpieczeństwo całego regionu. Tak to należy traktować. Gdy Duda poleciał do Waszyngtonu w czerwcu, tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, podniósł się harmider, że to kampanijny lans. Otóż, nie. A napewno, nie tylko. Tę wizytę poprzedziła rozmowa z Sekretarzem Generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, polski przywódca poleciał tam jako przedstawiciel Europy i jako taki rozmawiał z Trumpem o relokacji amerykańskich wojsk.
Rozumiem frustrację opozycji, o polityce zagranicznej od lat mogą sobie poopowiadać. Trochę powspominać (legendarne spotkania Komorowski-Obama) i trochę poudawać, że wciąż są w światowej grze (Donald Tusk radzi sobie świetnie na coraz niższych stanowiskach). Realne ustalenia są poza ich zasięgiem. I teraz uwaga, nawet gdy Joe Biden zostanie już zaprzysiężony, to się nie zmieni. 46. prezydent Stanów Zjednoczonych nie odwiedzi w Polsce Borysa Budki, a traktaty polsko-amerykańskie wciąż będą obowiązywały.
CZYTAJ TAKŻE: Czy coś zmieni się w relacjach z USA? Soloch: „Nigdy nie było mowy, że powstanie baza o nazwie Fort Trump, to była metafora”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/525778-traktaty-silniejsze-niz-histeria-opozycji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.