Znamy już przypadek Uniwersytetu Jagiellońskiego, na którym - m.in. dzięki Katarzynie Jurzak, Kierowniczce Działu ds. Bezpieczeństwa i Równego Traktowania, transpłciowi studenci mogą na zajęciach online występować pod swoim imieniem. Każdy normalny człowiek nad takim pomysłem może się tylko zaśmiać, bo „Dział ds. Bezpieczeństwa” w dobie największej fali pandemicznej stulecia ostatnią rzeczą jaką powinien się zajmować to używanie imion innych niż w dokumentach.
Studenci nie mają dodatkowej pracy, pieniędzy na najem mieszkań, czasem odpowiedniego sprzętu do zdalnych zajęć, możliwości korzystania z bibliotek i archiwów, mają zawieszane praktyki, wzrasta niepewność młodego pokolenia - co więc robi uniwersytecki Dział ds. Bezpieczeństwa? Ano chce używać wymyślonych imion. Jeśli to nie zadziała, nie pomoże studentom w czasie światowej katastrofy pandemicznej to może wymyślą jeszcze noszenie uszu króliczków, a potem kocich ogonów, ewentualnie będzie trzeba sięgnąć po maski klaunów - to na pewno zwiększy bezpieczeństwo i równe traktowanie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Uniwersytet Jagielloński w „trosce” o transpłciowych studentów
CZYTAJ TAKŻE:
Ideologia w spocie promocyjnym Uniwersytetu Śląskiego
Politechnika Wrocławska w awangardzie
Szczególną powagą nie wykazały się także władze Politechniki Wrocławskiej. Uczelnia w dwójnasób wsparła „Strajk kobiet”. Z jednej strony ogłosiła godziny rektorskie dla studentów na dzień 28 października, aby ułatwić studentom obecność w dniu kulminacyjnym strajku kobiet. Także Pełnomocnik rektora ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji oficjalnie wyraziła swoje zaangażowanie dla demonstracji, a tymczasem rzecznik Politechniki, pani Agnieszka Niczewska odpowiedziała:
Politechnika Wrocławska nie zachęcała studentów do udziału w demonstracji. Pełnomocnik ds. przeciwdziałania dyskryminacji zapowiedziała swoje wsparcie dla protestu poprzez bycie off-line.
To sformułowanie dalekie jest od prawdy. Po pierwsze ogłoszenie czasu wolnego w najważniejszym dniu protestów nie było przypadkowe, co pani rzecznik sama przyznaje. Na pytanie „Co sprawiło, że akurat ten protest zyskał specjalne traktowanie przez uczelnię?”, odpowiada:
Głosy studentek i studentów, postawa samorządu Studenckiego. Było bardzo wiele próśb od nich o umożliwienie nieuczestniczenia w zajęciach w określonych godzinach.
Czyli jak? Uczelnia nie zachęcała studentów, jak twierdzi Pani Rzecznik, czy jednak specjalnie potraktowała protest, jak potwierdza - też przecież - Pani Rzecznik? Biedna Ty, Logiko, wyrzucana z uczelni, nie odwiedziłaś także władz Politechniki Wrocławskiej.
Pełnomocnik czy politruk?
A oto Pani Pełnomocnik ds. przeciwdziałania dyskryminacji, która nie tylko zapowiada, że będzie podczas protestów offline, ale całą sobą zapewnia o swoim zaangażowaniu, demonstrując symbol „strajku” - błyskawicę, a w dodatku robi to na oficjalnym koncie Politechniki Wrocławskiej w serwisie Youtube:
Pani prof. Karolina Jaklewicz jest jak najbardziej prawilną osobą na tym stanowisku, choć zajmuje się tym dopiero od trzech tygodni. Malarka, absolwentka wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, była tego dnia nie tylko „offline”, ale też osobiście na protestach. Błyskawicę „strajku kobiet” pokazała też w filmiku. W sumie nic dziwnego - jej twórczość artystyczna, jej obrazy, to często pokazywanie Krzyża w negatywnym świetle - a to ze swastyką, a to upadającego (Cóż za nowatorskie podejście, widziałem takie grafiki w bolszewickich pisemkach z lat… 30-tych), światopogląd więc jest jasno określony, tak jasno, że „oświeca” i swoje otoczenie, szkoda że za pieniądze podatnika. Czy prof. Jaklewicz krzyczała - wraz z resztą tłumu - „j.bać PiS” i „wyp…dalać”? Na pytanie czy uczelnia utożsamia się z takimi hasłami, bo przecież daje na te protesty czas wolny, a jej pracownicy angażują się w demonstracje oficjalnie, pani rzecznik Agnieszka Niczewska odpowiada nonszalancko:
Pytanie jest poniżej wszelkiego poziomu. Zatem odpowiedź: za kogo nas Pan redaktor ma?
Spieszę więc z odpowiedzią. Politechnikę Wrocławską mam za silnie upolitycznioną, a jej władze - za mało odważne. Bo jak popierać walkę o „prawa kobiet”, to czemu nie wprost, czemu nie z otwartą przyłbicą? Tak, popieramy protesty, uważamy, że demokracja jest zagrożona, wychodzimy na ulicę - to by było adekwatne do sytuacji. A tak - jedną ręką popierać, drugą się wzbraniać, a potem jeszcze się oburzać na pytania.
Narzucanie poglądów politycznych
Tymczasem władze Politechniki zlekceważyły głosy tych studentów i wykładowców, którzy nie popierali strajku. Nawet w komentarzach pod wystąpieniem pani prof. Jaklewicz w serwisie YT wypowiadają się studenci i pracownicy naukowi uczelni, a i do nas zgłaszali się zażenowani członkowie akademickiej wspólnoty.
Czy ktokolwiek poniesie odpowiedzialność za robienie z uczelni folwarku własnych poglądów politycznych?
Cóż, gdy we wrześniu 2016 roku zatrzymano prorektora tej uczelni, prof. Eugeniusza R. (dziś już zmarłego) z podejrzeniem o wyłudzanie wraz z innymi pracownikami ponad ćwierć miliona złotych, także wtedy poczucie odpowiedzialności było bardzo dalekie od ideału, a reakcja medialna - prawie żadna. Kto by się więc przejmował ułatwianiem organizowania koronadyskotek w centrum Wrocławia. Niech żyje bal - drugi raz nie zaproszą ich wcale.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/525687-daleko-od-rozwagi-politechnika-wroclawska-z-blyskawica
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.