Jestem zażenowany emocjami, jakie były i są w Polsce nakręcane w związku z wyborami w Stanach Zjednoczonych. Nie wiem, kto bardziej histeryzuje, politycy czy komentatorzy, ale mierzi mnie sytuacja, w której starcie Trump-Biden staramy się przełożyć na nasz grunt tak bardzo, że niemal traktujemy je jako kontynuację polskich wyborów. Halo, Ziemia!
Oczywiście, że mamy swoje sympatie, że interesujemy się tym, co słychać w największym mocarstwie świata, ale, na Boga, nie traktujmy porażki Donalda Trumpa jak klęski PiS. Po informacji, że Joe Biden uzyskał liczbę głosów elektorskich wystarczającą do zwycięstwa, pojawiło się ogromne wzmożenie wśród naszych domorosłych „demokratów” i kibicujących im „politologów”. Ekscytacja jest taka, jakby sami w tych wyborach startowali i jakby ich kandydat wygrał. Wygląda to na leczenie kompleksów po 12 lipca. Teraz się odegraliśmy! Serio?
Wybór Amerykanów to sprawa tego narodu, należy go uszanować. To po pierwsze. Tak wybrali, tak będą mieli. Jeżeli coś powinno budzić nasze zainteresowanie, to oczywiście relacje polsko-amerykańskie. Nie amerykańsko-pisowskie, jakby chcieli niektórzy. Dobre relacje prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejem Dudą są faktem. M. in. dzięki nim udało się załatwić między naszymi państwami pewne sprawy od dawna „niezałatwialne”. Od symbolicznych, jak zniesienie wiz dla Polaków, po konkretne kontrakty gospodarcze na dostawy gazu łupkowego, co daje nam możliwość dywersyfikacji dostaw, a więc energetyczną wolność. Zwiększona obecność wojsk US Army w naszej części Europy, w tym w Polsce, to też nasz zysk niezaprzeczalny. Nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa w obliczu coraz bardziej agresywnej Rosji.
Często podkreślał to prezydent Duda, głośno i dobitnie, nazywając Trumpa swoim przyjacielem, wyrażał dla niego sympatię. Czemu miałby tego nie robić, jeśli współpraca układała się po prostu dobrze. Polska plemienność polityczna nie pozwoli naszej opozycji tego przyznać, ale ta współpraca dawała profity Polsce, nie PiS-owi. I choćbyście nie wiem jak zaklinali rzeczywistość, nie będzie teraz tak, że Joe Biden, gdy już uzyska nominację od Kolegium Elektorskiego, przetnie wszystkie dotychczasowe umowy z Polską.
Wewnątrz Amerykańskiego społeczeństwa aż buzuje od emocji, w Polsce trudna nam się ze sobą zgodzić nawet w sprawach pozornie oczywistych. Między państwami natomiast przede wszystkim liczą się interesy, nie emocje. Na szczęście.
CZYTAJ TAKŻE: W poniedziałek prezydent Duda ratyfikuje umowę o współpracy z USA. Soloch: Będzie realizowana niezależnie od wyników wyborów
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/525611-wybory-w-usa-to-nie-byla-kolejna-tura-starcia-pis-po
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.