”Pamiętajmy, że trudno znaleźć przykład, żeby opozycja umiała definiować interesy swojego państwa i w sposób taki bardziej strategiczny być tym interesom wierna. Oni definiują swój interes partyjny, a jest on mniej więcej taki: trzeba obalić rządy PiS. Im wszystko jedno, czy to zrobią czarne marsze, czy to zrobi Angela Merkel lub Joe Biden. Wszystko jedno. W tym sensie skalkulowali że zwycięstwo Bidena wzmocni Niemcy, a więc osłabi rząd Zjednoczonej Prawicy” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, wykładowca KUL.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jeszcze nie ma oficjalnych wyników wyborów w Stanach Zjednoczonych, a już Joe Biden określa się mianem prezydenta-elekta. To dość dziwne zachowanie?
Prof. Mieczysław Ryba: Pamiętajmy, że mamy tam do czynienia z bardzo zaognionym konfliktem politycznym. Do tego stopnia, że w czasie przemówienia prezydenta Trumpa kilka stacji przerwało jego wystąpienie zarzucając mu mówienie nieprawdy. Czyli jest spór o wybory i ich uczciwość. W tym względzie wcześniejsze przemówienie Trumpa i Bidena to jest po prostu pewna gra psychologiczna, nabudowana na niezwykle głębokich podziałach, które się pojawiły w amerykańskim społeczeństwie, również w amerykańskim establishmencie.
Dlaczego wybory prezydenckie w USA budzą w Polsce tyle emocji?
Po pierwsze ciągle to jest mocarstwo globalne i najważniejsze państwo świata zachodniego mające wpływ na cały układ geopolityczny w naszym regionie, więc również na nasze bezpieczeństwo. Po drugie mają wpływ na to, co zwiemy kwestią ideową w świecie Zachodu. Przypomnijmy, że Trump starał się zahamować pewne procesy rewolucyjne, zwłaszcza kiedy mówimy o wspieraniu aborcji w świecie, różnych neomarksistowskich wstrząsach. W tym względzie był dla kręgów konserwatywnych w Polsce dość dobrze poczytywany. Natomiast Joe Biden – wręcz przeciwnie. W swoich deklaracjach idzie w zupełnie innym kierunku.
Z tego też powodu, że i od strony geopolitycznej i od strony ideowej Amerykanie mają potężny wpływ na to, co się dzieje w świecie, w szczególności w świecie Zachodu.
Czy to oznacza, że w sytuacji kiedy rzeczywiście to Joe Biden zostanie prezydentem a Kamala Harris – wiceprezydentem należy się spodziewać ogólnoświatowej, lewicowej ofensywy o zdecydowanie większym zakresie niż dotychczas?
Myślę, że tak. Proszę zwrócić uwagę, że zwycięstwo Bidena dzieje się w kontekście protestów „Black Lives Matter”, a więc bardzo rewolucyjnych ruchów, które przeszły przez całą Amerykę, bardzo często wspieranych przez Demokratów w różnych stanach – jeżeli nie w sensie organizacyjnym, to ideowym, lub propagandowym. Rewolucja postępuje w całym świecie zachodnim, w Unii Europejskiej – w sposób wręcz zatrważający. Natomiast Stany Zjednoczone były czynnikiem, gdzie te siły są jakoś zbalansowane. Ale proszę zwrócić uwagę, jak się zradykalizowała lewica w Stanach Zjednoczonych pod koniec rządów Trumpa, wykorzystując zamieszki rasowe wręcz do rewolucji. Tak to trzeba by czytać.
Tyle tylko, że nadal jest dosyć liczna grupa Amerykanów, która tej rewolucji się sprzeciwia. Na ile w Pana ocenie jest prawdopodobne, że może to doprowadzić do zbrojnego konfliktu wewnętrznego, do rozlewu krwi?
Wszystko jest możliwe, bo ostatnie protesty miały tak brutalny charakter, że jeśli obywatele nie będą czuli wsparcia instytucjonalnego państwa czyli siły państwa, również siły fizycznej, to mogą używać siły własnej. W USA mamy do czynienia ze swobodą dostępu do broni. Wiele rzeczy może się zatem wydarzyć. Oby nie, natomiast wewnętrzne, ideowe podziały w Stanach Zjednoczonych, jak i w całym świecie Zachodnim, są coraz większe. To z roku na rok się potęguje. Wystarczy przyjrzeć się, jak wyglądała Polska jeszcze kilka lat temu, na przykład dwa lata temu, kiedy były spory o to, czy mogą być tęczowe marsze. Dzisiaj mamy do czynienia z czarnymi marszami, skala nihilizmu których jest wręcz porażająca.
Opozycja z jednej strony zarzuca prawicy przywiązanie do Donalda Trumpa, z drugiej zaś sama jest przywiązana do Bidena, co widać po reakcjach na wydarzenia w USA. Z czego wynika taka postawa?
Nasza opozycja jest uzależniona czy uwikłana w relacje wasalistyczne w stosunku do Unii Europejskiej czyli realnie – do Niemiec. Stawiają na ten układ niemiecki. Trump oczywiście przeciwnie – osłabiał Niemcy, widział, że nie spełniają tej roli, którą powinny spełniać w NATO: weszły w Nord Stream wbrew interesom całego świata zachodniego. Parę rzeczy było takich. Liczą, że Biden ociepli stosunki z Niemcami i - reprezentując opcję niemiecką w Polsce – cieszą się z tego, bo to osłabi PiS. Pamiętajmy, że trudno znaleźć przykład, żeby opozycja umiała definiować interesy swojego państwa i w sposób taki bardziej strategiczny być tym interesom wierna. Oni definiują swój interes partyjny, a jest on mniej więcej taki: trzeba obalić rządy PiS. Im wszystko jedno, czy to zrobią czarne marsze, czy to zrobi Angela Merkel lub Joe Biden. Wszystko jedno. W tym sensie skalkulowali że zwycięstwo Bidena wzmocni Niemcy, a więc osłabi rząd Zjednoczonej Prawicy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/525594-prof-ryba-opozycja-liczy-ze-zwyciestwo-bidena-oslabi-pis
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.