Sądziłem na początku, że to jakiś lapsus, ale to jednak metoda. Poniższy fragment artykułu omawiającego jakiś dziwny sondaż w jednej z licznych gazet opozycji powtórzyły bowiem ze smakiem wszystkie inne największe media III RP:
Dominujący wpływ na te oceny miały protesty, do których dochodziło na masową skalę, po orzeczeniu TK w sprawie zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Jarosław Kaczyński w wystąpieniach medialnych przyjął strategię „nie cofniemy się ani o krok” i wezwał do czynnej ochrony kościołów. Te jednak nie były w ostatnich dniach atakowane, za to skrajnie prawicowe bojówki kilkakrotnie zaatakowały pokojowe demonstracje. Tak jak w Warszawie, podczas największej, piątkowej manifestacji Strajku Kobiet. Odpowiedzialność za eskalację zagrożenia spadła w tej sytuacji na lidera PiS.
Trzeba przyznać, że to niezwykłe rozumowanie. Wynika z niego, że polityk, który w obliczu obserwowanych przez całą Polskę wulgarnych i coraz brutalniejszych ataków na świątynie katolickie i księży, wezwał swoich sympatyków do ich obrony (skąd się w artykule wzięły słowa „czynnej obrony”?), jest rzekomo odpowiedzialny za „eskalację zagrożenia”.
Było dokładnie odwrotnie: wezwanie prezesa Prawa i Sprawiedliwości okazało się skuteczne, tysiące Polaków się zmobilizowały (choć prawdą jest, że także opozycja przestraszyła się niekontrolowanego bolszewizmu swojej szpicy ze Strajku Kobiet) i w efekcie kościoły „w ostatnich dniach nie były atakowane”. W tej właśnie kolejności - a nie tak po prostu.
Inna sprawa, że gdyby były nadal atakowane, przeczytalibyśmy zapewne zarzut, że prezes nic nie zrobił. Jak nie kijem, to pałką.
Ale zostawmy te absurdy.
Fakty są takie, że prezes Prawa i Sprawiedliwości zrobił wszystko, co mógł, by zatrzymać wściekły atak na miejsca kultu i kapłanów i okazał się w tym działaniu skuteczny. Oczywiście, ma w tym udział wiele środowisk, o czym zresztą szerzej w dostępnym jeszcze wydaniu tygodnika „Sieci”:
CZYTAJ TUTAJ: Robert Bąkiewicz dla „Sieci”: Księża się boją, są zastraszeni, nieprzygotowani na te sytuacje, więc ich nie nagłaśniają
Serię tych ataków opisaliśmy dokładnie, opozycji nie uda się o tym zapomnieć, a opinia publiczna, wierzę, wyciągnie wnioski.
Po co zatem media III RP powielają takie absurdy? To proste: chodzi o uderzenie personalne w Jarosława Kaczyńskiego. Wiedzą, że dopóki ten polityk trzyma ster obozu propolskiego, dopóty przełamanie podwójnego demokratycznego wyboru Polaków (2015 i 2019/2020) będzie bardzo trudne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/525547-taki-absurd-mozliwy-tylko-w-mediach-iii-rp