Klementyna Suchanow, jedna z liderek Strajku Kobiet, od dawna nie kryje, że protesty zwolenników aborcji mają tak naprawdę na celu obalenie obecnej władzy. W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” przekonywała, że „ludzie mają dość niekompetencji”, a aborcja była „katalizatorem protestu”. Co ciekawe, dodała, że ją samą cała sytuacja bardzo denerwuje, bo musiała przestać pisać swoją książkę.
CZYTAJ TAKŻE:
Beneficjenci covidowej frustracji
Zdaniem Suchanow rząd specjalnie wrócił ze sprawą zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji w czasie pandemii. Dodała, że nie chciano wzywać do masowych wyjść, ale ludzie sami uznali, że chcą swój sprzeciw wykrzyczeć na ulicach.
Stwierdziła również, że szukają takich form protestu, aby nie stwarzać ryzyka. Dlatego powołano radę.
By przerzucić trochę odpowiedzialności z ulicy na ekspertów i przenieść rozmowę z poziomu czysto emocjonalnego na poziom merytoryczny
– oświadczyła Suchanow.
Premier zaprasza do rozmów
Pytana o to, jak odpowiedzią na zaproszenie premiera Morawieckiego do rozmów, Suchanow stwierdziła, że wszyscy usłyszą głośne słowo na „w”. Oceniła, że nikt nawet nie wątpi w to, że rząd nie jest zdolny do rozmów.
Teraz pan Kaczyński ma być złym, Morawiecki dobrym policjantem – mogą tylko chcieć wykonać kolejny ruch na politycznej szachownicy, ale na pewno nie chodzi im o dialog
– przekonywała zwolenniczka zabijania nienarodzonych dzieci.
Stwierdziła, że teraz jest za późno na rozmowy, bo teraz to ulica mówi „wyp…dalać”, a „niekompetencja w czasie pandemii diametralnie zmieniła stosunek do rządu”.
Forsowanie nierealnych postulatów
Jednym z postulatów stawianych przez aktywistki Strajku Kobiet jest przekazanie 10 proc. PKB na służbę zdrowia. Suchanow próbowała tłumaczyć, że to oczekiwanie służby zdrowia, która taki ruch uznaje za logiczny. Ten postulat to 200 mld złotych. Na stwierdzenie, że oczekiwania są nierealne, Suchanow stwierdziła, że zdaniem lekarzy takie pieniądze są teraz potrzebne.
Zachwalała także działania Michała Boniego.
Boniemu wiele zawdzięczamy, dużo zrobił dla strajku jako europoseł, by nam pomóc w strukturach międzynarodowych i po prostu doceniamy to. (…) Nas interesują ludzie, a nie polityczne metki
– mówiła aktywistka.
Suchanow „trochę zdenerwowana”
Pytana o to, czy chce wejść do polityki, Suchanow odrzuciła taką opcję przekonując, że jest pisarką, a cała ta sytuacja „trochę ją denerwuje”.
Spadła na mnie, gdy zaczęłam pisać. Pracuję nad nową książką. Dobrze mi szło i musiałam przerwać.
Dopytywana o finansowanie działalności, Suchanow wymieniła zrzutki, z których środki są przeznaczane na plakaty, nagłośnienie czy flagi i prawników. Wsparcie finansowe otrzymują także „działaczki”. Z kolei prowadzony przez aktywistki Instytut Praw Człowieka korzysta z grantów, głównie zagranicznych.
Zdanie większości się nie liczy?
Po zwróceniu uwagi na fakt, że większość społeczeństwa nie jest ani za zaostrzeniem, ani za liberalizacją przepisów dotyczących aborcji, Suchanow oświadczyła, że „nie zgadzają się na triki stosowane przez rządzących”.
W Polsce wielu ludzi skłania się już teraz ku liberalizacji, ale w sensie uznania, że człowiek powinien sam o sobie decydować
– stwierdziła aktywistka dodając, że jest przeciwko pomysłowi referendum.
Relacje z partiami opozycyjnymi
Suchanow stwierdziła również, że partie lubią się uwłaszczać na takich ruchach jak Strajk Kobiet, więc będą „bronić się przed próbą wykorzystania”. Liczy również na to, że opozycja się przetasuje i zmieni priorytety.
Jeśli ludzie dołączają do protestów, to widać uznają, że jest coś ważniejszego niż strach przed chorobą i śmiercią
– oświadczyła, pytana o to, czy protesty podczas szalejącej pandemii nie wiążą się ze zbyt wysoką ceną.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wkt/”DGP”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/525280-to-dopiero-dramat-suchanow-zdenerwowana-protestami