Szokujące praktyki niemieckich aktywistek aborcyjnych! Wychwalane przez „Gazetę Wyborczą” i portal Okopress.pl rozpoczęły akcję oczerniania i atakowania Prezes TK Julii Przyłębskiej oraz jej męża w dzielnicy Berlinia, gdzie mieszka prof. Andrzej Przyłębski, ambasador RP w Niemczech. Niemieckie sojuszniczki polskiego strajku kobiet chcą zamienić życie Przyłębskich w piekło. To odpowiedź na odwagę Prezes TK w kwestii wyroku nt. aborcji eugenicznej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Hucpa zwolenniczek aborcji przed domem prezes Trybunału Konstytucyjnego: „Jesteś sługą Jarosława”. Róża Thun przyklaskuje
„Berlińskie dziewuchy”, bo tak nazywa się lewacki „kolektyw”, który dręczy rodzinę Przyłębskich przygotował nawet ulotkę, którą chcą zohydzić Prezes TK i jej małżonka swoim niemieckim sąsiadom.
Nie da się zaakceptować tego, że osoba odpowiedzialna za niszczenie demokracji i łamanie praw człowieka w Polsce znalazła schronienie w otwartej na świat stolicy Niemiec
– czytamy w ulotce, której treść publikuje „Gazeta Wyborcza”.
Gdy czyta się ulotkę niemieckich ekstremistek lewicowych ma się wrażenie, że Julia Przyłębska ma być traktowana w Niemczech jak uciekający przed odpowiedzialnością zbrodniarz wojenny. To ohydna manipulacja i zwykłe kłamstwo. Prezes Przyłebska prężnie działa w środowisku polskiej Polonii w Niemczech, wspólnie z męże,m organizowali liczne spotkania i rozmowy, także o charakterze kulturalnym. Do dzisiaj nikt nie używał w Niemczech podobnej retoryki w kontekście małżeństwa Przyłębskich.
Bolszewickie metody
Działaczki z Niemiec używają obrzydliwych metod, by zaatakować Przyłebskich i ich relacje z sąsiadami.
Julia Przyłębska odpaliła bombę i natychmiast przeniosła się do Berlina. To, że kluczowa postać w procesie niszczenia demokracji i łamania praw człowieka schronienie znalazła akurat w otwartej na świat stolicy Niemiec, jest nie do przyjęcia. My, dumni obywatelki i obywatele Berlina, nie dopuścimy, by prowadziła wygodne życie w Niemczech, w czasie gdy nasz kraj trawi wywołany przez nią pożar
– GW cytuje ulotkę niemieckich lewicowców.
Pierwszy protest we wtorek zrobiłyśmy w tajemnicy, we własnym gronie 25-30 osób. Chodziło o to, by Przyłębską zaskoczyć, postawić pod murem. Żeby poczuła strach, który czują w Polsce dziewczyny, kiedy robią test ciążowy i widzą te czerwone kreski, albo gdy lekarz USG mówi, że wie pani, dziecko nie jest zdrowe. Żeby wyrwać ją z poczucia bezpieczeństwa
– szczują „berlińskie dziewuchy” w rozmowie z portalem Oko.press.
Pomysłodawczynie niebezpiecznej akcji nawet nie ukrywają, że ich protest otrzymuje wsparcie niemieckiego państwa, który zezwala na szczucie przeciwko polskiemu ambasadorowi i jego żonie - Prezes polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Policja berlińska jest po naszej stronie, podobnie władze miasta. Doskonale wiedzą, co się dzieje w Polsce
– podkreślają w rozmowie z Oko.press.
Czym to się skończy?
Próba zamienienia życia rodziny Przyłębskich w piekło, to w rzeczywistości dobrze koordynowana ze stroną polską, akcja, która ma na celu wyrugowanie znanego małżeństwa z Berlina i generalnie z Niemiec. Agresywne aktywistki nie spoczną, jeśli nie wykonają swojego planu. Pytamy więc, czy państwo niemieckie wie o tej akcji? Czy popiera wściekły atak na rodzinę polskiego ambasadora? Warto też spytać co robi polskie państwo, by przerwać ten nienawistny korowód. Inna sprawa, że niemieckie bojówki wzięły sobie do serca słowa Bartosza Kramka z Fundacji Otwarty Dialog, z lipca 2017 roku:
Presja społeczna w postaci protestów i manifestacji musi być ciągła i wysoka. Miasteczka namiotowe, czy też głośne i częste protesty mogą powstać i być prowadzone nie tylko pod Sejmem i Pałacem Namiestnikowskim, ale również Kancelarią Premiera i siedzibą PiS-u na Nowogrodzkiej oraz domem Jarosława Kaczyńskiego. Być może te obiekty i instytucje uda się z czasem całkowicie zablokować paraliżując ich pracę?
– pytał w punkcie nr 6 Bartosz Kramek.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524720-niemieckie-bojowki-przesladuja-prezes-przylebska-i-jej-meza