„Pan gen. Różański jest już działaczem politycznym, więc tę nazwę „generał” powinien sobie darować. Teraz głównie zajmuje się polityką. Dziwię się natomiast generałom, którzy dotychczas nie wsławili się działalnością polityczną, że się tam znaleźli. Pewnie zadziałała solidarność grupowa” - tak prof. Romuald Szeremietiew, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej, w rozmowie z portalem wPolityce.pl komentuje list generałów w stanie spoczynku ws. protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
wPolityce.pl: Jak ocenia pan list generałów w stanie spoczynku, którzy straszą „rozlewem krwi” w związku z protestami i apelują do rządzących o uwzględnienie „woli większości społeczeństwa”?
Prof. Romuald Szeremietiew: Oczywiście apel generałów w stanie spoczynku, aby uniknąć rozlewu krwi jest ze wszech miar chwalebny. Natomiast twierdzenie, że rząd ma ustępować w obliczu żądań większości społeczeństwa jest o tyle dziwne, ponieważ – jak rozumiem – panowie generałowie przyjęli za większość społeczeństwa tych, którzy demonstrują na ulicach. Otóż myślę, że nawet generał w stanie spoczynku powinien wiedzieć, że większość do rządzenia krajem zyskuje się w wyniku wyborów. Ostatnio mieliśmy takie wybory i w nich wyłoniona została większość, która ma prawo legalnie rządzić krajem – to większość Zjednoczonej Prawicy z Prawem i Sprawiedliwością na czele. I taki rząd aktualnie mamy. W związku z tym, gdyby panowie generałowie np. wystąpili z apelem, aby zorganizować wybory, bo ich zdaniem zmienia się sytuacja, to można byłoby to jeszcze zrozumieć, ale domaganie się, aby rząd abdykował w obliczu demonstracji, nawet w przypadku generałów, wydaje się działaniem i żądaniem bezsensownym. Jest to zachowanie, którego obywatel, przestrzegający prawa i reguł demokratycznych, zrozumieć nie może – bo jak mówię – to wyborcy w wyborach rozstrzygają o tym, kto rządzi w państwie. Poczekajmy – za trzy lata będą wybory i wtedy okaże się, kto będzie miał prawo państwem polskim rządzić. Natomiast, że mówią to emerytowani generałowie, to jest jeszcze dziwniejsze. Kto jak kto, ale generał, wojskowy powinien zdawać sobie sprawę z tej zależności, że państwo jest rządzone przez tych, którzy mają legitymację prawną, aby tym państwem rządzić.
Trzeba jeszcze spojrzeć na wymiar historyczny. Jeżeli patrzymy na prawie wszystkich tych, którzy podpisali się pod tym apelem, to ich kariery zaczynały się wtedy, kiedy była Polska Rzeczpospolita Ludowa, którą rządził rząd, którego Polacy nie wybierali, tylko który był wykonawcą poleceń Moskwy – byliśmy państwem satelickim. Wtedy, zdaje się, że żaden z tych panów wojskowych nie protestował – nie mówił, że ten rząd nie ma prawa rządzić. Przypominam tylko, że w tamtych czasach, kiedy niektórzy z tych panów, znanych mi osobiście, np. wykonywali stan wojenny, to ja siedziałem w więzieniu i nie słyszałem, żeby którykolwiek z nich domagał się w publicznym apelu, aby reżim PRL mnie i moich kolegów zwolnił. To jest trochę tak, jak się mówi: diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni. Akurat nie ci panowie powinni odzywać się w takiej sprawie jak demokracja.
A sam fakt wystosowania takiego apelu? Zaangażowanie wojskowych w politykę nie kojarzy się zbyt dobrze.
Odbieram to jako element toczącej się wojny kulturowej – której podobno nie ma – i tym listem ci panowie pokazują, że są w obrębie całkiem innej cywilizacji niż cywilizacja polska, do której z kolei przynależą tacy jak ja. Na tym polega cały problem. Oni nie zrozumieli, że Rzeczpospolita Polska, państwo polskie i wszystko to, co polskość stanowi, to jest jednak coś innego. Okazuje się, że im nie przeszkadza, że np. ci demonstrujący obrażają nasze uczucia patriotyczne, narodowe. Przypomnę jak spaskudzono Pomnik Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, jak wywieszano hasła typu „Bób Hummus Włoszczyzna” – oczywiście chodzi o dewizę, którą Wojsko Polskie ma na sztandarach: „Bóg Honor Ojczyzna”. To nie przeszkadza? To można zaakceptować? Należałoby zapytać sygnatariuszy tego apelu, kiedy czują się dobrze – wtedy, kiedy widzą powiewające sztandary wojskowe z napisem „Bóg Honor Ojczyzna”, czy teraz, kiedy widzą te wszystkie rzeczy, które wyprawiają aborcjoniści. Niektóre nazwiska na tej liście mnie zdziwiły. Część z tych panów znam i miałem o nich dobre mniemanie. To akurat mnie bardzo zasmuciło.
Ten list promuje gen. Mirosław Różański, który jest również doradcą Szymona Hołowni, więc mamy też wyraźny wątek polityczny.
Pan gen. Różański jest już działaczem politycznym, więc tę nazwę „generał” powinien sobie darować. Teraz głównie zajmuje się polityką. Dziwię się natomiast generałom, którzy dotychczas nie wsławili się działalnością polityczną, że się tam znaleźli. Pewnie zadziałała solidarność grupowa.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524713-wywiad-list-generalow-prof-szeremietiew-inna-cywilizacja