Dr Elżbieta Morawiec i prof. Andrzej Nowak rozmawiają o - nazwijmy to - prehistorii polskiego teatru, bo o latach 60-tych czy 70-tych, wchodząc i we współczesność, a jest tak, jakby rozmawiali o kondycji młodego pokolenia Polaków w XXI wieku, właśnie o ostatnich protestach ulicznych, choć wywiad przeprowadzony był na miesiąc przed wspomnianymi wydarzeniami. Po raz kolejny widać jak ryba psuje się od głowy, jak najpierw elity zabawiają się w bogów, a potem ten wzorzec spływa przez celebrytów, liderów opinii, do mas społecznych, naśladujących ślepo i pokracznie - i tak już pokracznych członków establishmentu.
Aktorzy szczekają, młodzież także
Przeczytajcie Państwo te kilka słów od dr Elżbiety Morawiec, wybitnej krytyk literatury i wieloletniej dyrektor kilku ważnych teatrów w Warszawie, Wrocławiu i Krakowie.
Aktorzy już nie mówią - oni bełkoczą, szczekają itd. Po drugie: nastąpiło złamanie jakiejkolwiek treści przekazu - o co chodzi w danym przedstawieniu…. Wszystko składa się, jak w kalejdoskopie, z takich szkiełek, które kręcą się w kółko i na tym wszystko się kończy. Teatr przestał pełnić swoją podstawową misję, nie daje żadnego przekazu myślowego, nie daje materiału do refleksji dla widza, nic. Po wyjściu z teatru absolutnie nic nie zostaje.
-mówi publicystka w znakomitym wywiadzie dla Dwumiesięcznika Arcana, przepytywana przez profesora Andrzeja Nowaka.
„Szczekający” aktorzy to zapewne pewna egzageracja, publicystyczny pazur krakowskiej humanistki, ale przecież tak dobrze oddaje dosłowność tego, co dzieje się na dole tej lewicowo-liberalnej struktury.
ZOBACZ NA WŁASNE OCZY JAK SYMPATYCY LGBT SZCZEKAJĄ NA KATOLIKÓW:
Zatem „szczekanie” spływa ze szczytów intelektualnych, gdzie jeszcze odbywa się metaforycznie, do stóp swego gmachu, gdzie już wybrzmiewa dosłownie. Dziś nawet gorzej niż szczekanie - bo wulgarne hasła wypełniające ulice polskich miast, są kontynuacją tej degradacji kulturowej mainstreamu.
Herbert nazywał ją „amazonką”
Elżbieta Morawiec nigdy nie przebiera w słowach, to jej list otwarty do Ministra Kultury Bogdana Zdrojewskiego, opisujący fatalny stan teatrów polskich, odbił się szerokim echem w prasie krajowej. Cóż to była za publiczna chłosta Tuskowego oficjela! O profanacji Krzyża w Centrum Sztuki Współczesnej (instalacja Jacka Markiewicza), dodawaniu wątków homoseksualnych do dramatów przez Jacka Poniedziałka, skandale Jana Klaty - i wiele, wiele innych. Elżbieta Morawiec podsumowała swoją prokuratorską filipikę nie mniej ostro:
Zapewne wybiera się pan z delegacją rządową na kanonizację Jana Pawła II. Zanim pan się tam wybierze, proszę poczytać do czego wzywał Jan Paweł II, mówiąc : „Pilnujcie mi tego dziedzictwa, któremu na imię Polska, pilnujcie mi tego Krzyża”. Złoży pan rączki w małdrzyk i buzię w ciup. W Watykanie. A potem wróci do Warszawy i jakby nigdy nic – będzie pan kontynuował dzieło zniszczenia w myśl założeń „jedynie słusznej partii”. Najwyższy czas, aby sam podał się pan do dymisji… Inżynierze dusz ludzkich wg starej recepty.
Być może ta wojowniczość doktor Morawiec sprawiła, że jeszcze w latach 90-tych Zbigniew Herbert nazwał ją „amazonką”. Nie znam dokładnie kontekstu, bo pytana o to osobiście, teatrolog zbywała mnie grzecznie z uśmiechem, jakby stała za tym jakaś drapieżna anegdota, niemniej trafności sądów po prawej stronie nigdy nie sposób było jej odmówić.
Lepienie człowieka świętego bez Boga
Wywiad Andrzeja Nowaka z Elżbietą Morawiec to historia życia znanej krytyk literackiej, z licznymi przystankami wśród elit artystycznych PRL i III RP - środowiska Teatru Starego w Krakowie z jego dyrektorem Zygmuntem Hübnerem na czele czy środowiska filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rozmowa odsłania mniej znane, albo nieznane w ogóle, wątki rozkładu tożsamości w polskiej sztuce, które były podejmowane nawet w opozycji do PRLowskiego mainstreamu. Morawiec obszernie opowiada o Jerzym Grotowskim, reżyserze teatralnym, który - odrzucając komunizm - tworzył własną wersję kościoła świeckiego.
Dopiero po latach, kiedy w 1979 roku do Polski przyjechał po raz pierwszy Jan Paweł II< radykalnie „wyleczył” mnie z Grotowskiego. Wtedy zobaczyłam cały fałsz tej pseudo-charyzmy, tej próby (…) stworzenia człowieka świętego, ale świeckiego bez Boga. To była nowa próba, podobna do tego, co chcieli bolszewicy zrobić - ulepienia nowego człowieka, całkowicie stanowiącego o sobie, odrzucającego Boga.
Jan Paweł II obiektem drwin
Nie trzeba dodawać, że lepienie tego człowieka nadal trwa i być może udaje się znacznie lepiej niż w czasach PRL, ale - znowu - zestawiając kondycję dawnego teatru z dzisiejszą młodzieżą widać te same analogie - włącznie z szyderstwami z Jana Pawła II. Morawiec wspomina, że
Kiedy Karol Wojtyła został wybrany papieżem, to kiedy przyszłam do redakcji „Życia [Literackiego - red.]” byłam oburzona. Śmiano się z tego wydarzenia, wręcz nabijano.
Niech więc drwi sobie kto chce, ale trudno o mocniejszy dowód, że dzisiejsi antyklerykałowie to zwyczajni duchowi następcy PRLowskich poputczików i ich prymitywnych czytelników oraz wyznawców. Potwierdza się zresztą i inna literacka prawda, z „Potęgi smaku” Herberta, że wybór dobra jest kwestią estetyczną. Sama Morawiec przyznaje, że „nie wyniosła z domu bardzo katolickiej formacji”, ale przecież wobec Jana Pawła II czy PRL-u stosunek jej nie mógł kształtować się inaczej jak podziw do tego pierwszego i obrzydzenie do tego drugiego.
Zresztą Jan Paweł II przewija się w tej rozmowie kilkukrotnie, ale nie w cukierkowo-nabożnej formie, lecz w kontekście siły jego przekazu, intelektu i twórczości artystycznej. Także i opowieść o samym teatrze jako formie wyrazu pasuje do dzisiejszych wydarzeń - choć może obecnie nie mamy do czynienia ze sceną zamkniętą w dostojnych murach placówki kulturalnej, ale raczej teatrem ulicznym czy nową wersją cyrku.
Cały wywiad dostępny jest w 155 numerze Dwumiesięcznika ARCANA
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524682-a-jesli-ten-tlum-odpowiada-najwyzszym-aspiracjom-salonow