”Żyjemy w czasach, w których niestety coraz częściej mamy do czynienia z konfliktem prawa stanowionego i prawa moralnego, okazywanego przez sumienie, ale to świadczy o kryzysie naszej cywilizacji, a nie jej rozwoju” — mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, teolog moralny i etyk, wykładowca UAM w Poznaniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak Ksiądz Profesor ocenia inicjatywę prezydenta Andrzeja Dudy, aby zezwolić na aborcję dzieci w wadami letalnymi?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Staram się zrozumieć działania pana prezydenta, który niewątpliwie chciałby zażegnać toczący się spór polityczny. Niemniej uważam z punktu widzenia moralnego, że jest to propozycja nie do przyjęcia z tego względu, że ona nadal podtrzymuje sedno odrzuconej ustawy, jakim była eugenika. Eugenika, która określa, przypisuje człowiekowi wartość uzdalniającą go do życia, bądź pozbawiającą takiego prawa. I ten kompromis jest kompromisem w sferze zła, jest kompromisem, który przyzwala na eliminację, na zabójstwo dzieci głęboko upośledzonych. To jest kwestia w samym rdzeniu powiedziałbym fundamentów tego myślenia nie do przyjęcia. Natomiast myślę, że trzeba się też zastanowić nad sprawami praktycznymi, bo przecież może się okazać, że tak jak w przypadku całej diagnostyki prenatalnej, orzeczenia tej diagnostyki są niejednokrotnie wadliwe, więc przyzwolenie na jakąkolwiek uległość wobec nie zawsze sprawdzonych, nie zawsze wiarygodnych orzeczeń diagnostyki prenatalnej rodzi ogromną odpowiedzialność. Myślę, że po prostu jest to sprawa szalenie trudna.
Sądzę wreszcie, że z punktu widzenia politycznego – chociaż nie jestem tutaj upoważniony do takich uwag – poprzednie kompromisowe inicjatywy pana prezydenta, a więc ta, która dotyczyła zaniechania reformy sądownictwa, czy innej inicjatywy, może mniej spektakularne, one wcale nie przysporzyły zwolenników panu prezydentowi. Wręcz przeciwnie. Spotykały się z drwiną i szyderstwem ze strony opozycji, a jednocześnie z ogromnym zakłopotaniem ze strony obozu wspierającego pana prezydenta. Dlatego nie sądzę, żeby było to działanie, które buduje kapitał polityczny i które byłoby działaniem jednoczącym Polaków.
Mamy wprawdzie demokrację, ale czy parlamentarzyści mają w ogóle prawo zezwolić na aborcję dzieci z wadami letalnymi? Czy to, że mamy demokrację upoważnia nas do decydowania o czyimś życiu czy czyjejś śmierci?
To jest kluczowe, powiedziałbym fundamentalne pytanie, które powinno nieustannie towarzyszyć nam przy wypowiadaniu słowa „demokracja”. Demokracja to z jednej strony wybór większości, ale ten wybór większości może dotyczyć sfery interesów. Natomiast demokracja to także kwestia wartości, o których się nie decyduje, których się nie głosuje. Demokracja to także akceptacja sfery prawd i wartości. Nie można głosować nad prawami naukowymi, nie można przegłosować zmiany prawa ciążenia, nie można też przegłosować obowiązywalności prawa moralnego. Niezależnie od tego, czy stwierdzimy, że w takich czy innych przypadkach istnieje przyzwolenie na zabijanie nienarodzonych, to niezależnie od ilości głosów wspierających taką ustawę, to prawo, które jest wyrażone w sformułowaniu „nie zabijaj” ono będzie i tak obowiązujące. Okaże się po raz kolejny, że system polityczny dławi prawo moralne, a to jest oznaką totalitaryzmu. Święty Jan Paweł II mówił bardzo dobitnie w „Centesimus Annus”, a powtarzał to w polskim parlamencie, że demokracja oderwana od wartości bardzo łatwo przekształca się w system totalitarny.
Chciałbym jeszcze przypomnieć, że w latach 90., kiedy toczyły się te pierwsze spory o ustawę aborcyjną, zostało sformułowane takie określenie, ukute chyba przez ks. prof. Stycznia, następcę Karola Wojtyły na katedrze etyki na KUL-u, stwierdzenie, które brzmiało: „nienarodzony miarą demokracji”. Właśnie człowiek nienarodzony, najbardziej bezsilny, najsłabszy, pozbawiony nawet możliwości głosu czy płaczu we własnej obronie, ten człowiek powinien być podstawowym kryterium prawdziwie rozumianej demokracji.
Dlaczego tak ważne jest, aby pozwolić narodzić się dziecku z wadami letalnymi?
Sądzę, że to jest sprawa, która – może to zabrzmi bardzo trudno, ale… - ma charakter decydujący dla naszego humanizmu, dla naszej wrażliwości humanistycznej. Jeżeli chcemy być w pełni sobą, to znaczy ludźmi otwartymi na drugiego człowieka, liczącymi się z rzeczywistością cierpienia, także własnego, i potrafiącymi nadać sens temu cierpieniu, powinniśmy przyjąć, choć jest to bardzo trudna rzeczywistość, bardzo trudny dar. Powinniśmy przyjąć ten dar cierpienia nieuleczalnego, cierpienia, które przypomina nam o sensie naszego życia. W obliczu tego cierpienia najpełniej odnajdujemy siebie. Sądzę, że wszelkie słowa są tutaj bardzo ułomne, natomiast chyba największy argument pokazują ci rodzice, którzy właśnie potrafią przyjąć to cierpienie i okazać wtedy miłość.
Dokładnie 23 października jeden ze znanych na polskiej scenie prawnej, politycznej obrońców życia poinformował na portalu społecznościowym, że w tym dniu przyszło na świat i zmarło jego oczekiwane dziecko, o którym rodzice wiedzieli od jakiegoś czasu, że urodzi się z wadą, która uniemożliwi mu dalsze przeżycie. Ten ojciec wraz ze swoją żoną dzielili się niezwykłą i trudną do zrozumienia z racjonalnego punktu widzenia radością możliwości przeżycia porodu i tych narodzin. Myślę, że to świadectwo, wyrażone własnymi słowami tego człowieka o wiele lepiej mówi niż jakiekolwiek moje ułomne słowa.
Czy to nie jest tak, że prawo powinno kształtować sumienia?
Powinno niewątpliwie wspierać te sumienia. Kiedy dotykamy tematu prawa i tematu sumień, które powinny być zakorzenione w prawie naturalnym, sięgamy do samych prapoczątków naszej cywilizacji europejskiej, zachodniej. Przecież konflikt Antygony i Kreona u Sofoklesa to jest konflikt prawa stanowionego w sposób legalny i sumienia, które jest wyznacznikiem prawa, czy jest czytnikiem prawa naturalnego. Antygona mówi w pewnym momencie do Kreona: „Nie mniemałam, by ukaz twój ostry tyle miał władzy i siły w człowieku, aby mógł łamać święte prawa boże, które są wieczne i trwają od wieku”. Właśnie ten konflikt, ta opozycja, w której sumienie koryguje prawo, stanowi wyznacznik dla prawa stanowionego – sumienie oczywiście prawe i prawdziwe, czyli takie, które jest zakorzenione w prawie naturalnym – staje się kryterium prawa. Żyjemy w czasach, w których niestety coraz częściej mamy do czynienia z konfliktem prawa stanowionego i prawa moralnego, okazywanego przez sumienie, ale to świadczy o kryzysie naszej cywilizacji, a nie jej rozwoju.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524514-ks-bortkiewicz-to-swiadczy-o-kryzysie-naszej-cywilizacji