Francja - ponad 50 tysięcy zakażeń dziennie. Niemcy przymierzają się do lockdownu. W Czechach znów ponad 15 tysięcy zakażeń.
Na Wyspach też niedobrze:
— wynika z opublikowanych w piątek dokumentów naukowej grupy doradczej ds. kryzysowych SAGE.
Jak widać, nie ma mądrych w sprawie epidemii, nie ma też bogatych**. Większość analiz, szacunków, bierze w łeb. Największe pieniądze nie załatwiają problemu. Rządy szarpią się pomiędzy pragnieniem normalności, presją obywateli, a koniecznością utrzymania przepustowości systemu ochrony zdrowia, zapewnienia miejsc w szpitalach wobec lawinowo rosnących potrzeb.
Zapadające decyzje niosą coraz poważniejsze konsekwencje. Ale ich zaniechanie oznacza również potężne skutki. Co ma zrobić premier, jeśli otrzymuje szacunki, że masowe rodzinne spotkania na cmentarzach, zwłaszcza w kontekście bomby epidemicznej spuszczonej właśnie przez manifestującą opozycję na Polskę, oznaczać będą katastrofę?
Tak, zamknięcie cmentarzy zabolało. Uderzyło też w firmy, które pracują cały rok, by w tych dniach sprzedać swój urobek. Rozumiem wściekłość. Lepiej, by można to ogłosić wcześniej. Ale - jak mówił premier:
„czekaliśmy z tą decyzją ponieważ cały czas mieliśmy nadzieję, że liczba zakażeń będzie malała”.
Dobrze, że samorządy i rząd uruchamiają pomoc dla dotkniętych restrykcjami przedsiębiorców.
CZYTAJ WIĘCEJ: Premier: Terenowe oddziały ARiMR i KOWR odkupią od producentów i sprzedawców kwiaty i rośliny
To nie są łatwe dni.
Ale musimy sobie powiedzieć otwarcie: może być znacznie, znacznie gorzej. Możemy być świadkami sytuacji przy których obecne dni będziemy wspominać jako całkiem znośne.
Naprawdę ktoś nie dostrzega grozy sytuacji?
Może dojść do braku miejsc w szpitalach, zwłaszcza jeśli opozycja jeszcze trochę poszaleje na ulicach. Może dojść do poważnych perturbacji gospodarczych. Pogorszenie jakości życia wielu Polaków wskutek światowego hamowania gospodarczego wydaje się nieuniknione. Oby była to jak najmniejsza skala - jak na razie Polska radzi sobie nieźle na tle innych. Także dzięki tarczom antykryzysowym, które nie są wcale oczywiste, nie każdy rząd byłby w stanie je zmontować, wprowadzić, sfinansować.
Musimy stawić czoła potężnym wyzwaniom w sytuacji, gdy większość opozycji myśli wyłącznie kategoriami interesu publicznego, napuszcza jednych Polaków na drugich. Musimy mieć świadomość, jak cynicznie i nieobiektywnie zachowuje się duża część mediów.
Nie piszę tego, by straszyć. Ale by zaapelować do wszystkich ludzi dobrej woli, do każdego dla kogo dobro Polski jest najważniejsze, o trzymanie nerwów na wodzy, o ochronę stabilności politycznej, która jest dziś naszym dużym atutem.
To nie jest żadna wojna, jak głoszą ekstremiści lewicowi. To po prostu i aż potężne wyzwanie dla całego obozu patriotycznego. To, jak z tego wyjdziemy, rozstrzygnie o przyszłości Rzeczypospolitej być może nawet na dekady.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524507-naprawde-ktos-nie-dostrzega-grozy-sytuacji