Z innych miast, z samej Warszawy, tysiące nastolatków zjechało na proaborcyjną dyskotekę.
Na Rondzie Dmowskiego Klementyna Suchanow próbowała zarysować ostrzejszą wymowę ideologiczną - prosiła by wyświetlić na telefonach tekst jakiejś konkretnej piosenki, traktowanej jak hymn antypisowski, ale entuzjazmu nie było. Gdy zaś puszczono muzykę taneczną, tłum się rozszalał w podskokach i zabawie - byłoby to nawet sympatyczne, gdyby nie mordercze cele organizatorów i gdyby nie zagrożenie koronawirusem. Ale co tam - zabawa trwała na całego.
Na protesty chodzę od pierwszego dnia. Byłem pod sejmem, pod budynkami rządowymi, na Żoliborzu, pod kościołami - byłem po obu stronach cywilizacyjnego sporu. Nie rozumiem, jak dziennikarze, nawet ci umiarkowani, centrowi, mogą pomijać w relacjach zagrożenie pandemiczne imprezy, albo znajdować uznanie dla wulgarnych haseł, antykatolickich inicjatyw, nawoływania do przemocy. Faktem jest, że uczestnicy protestów widzą tylko wycinek wydarzenia, może więc akurat trafiamy na inne odcinki strajków. Ja staram się być blisko organizatorów, bo to ich zachowanie i intencje jest tu najważniejsze - to oni sondują, na ile mogą sterować tłumem, jakie hasła chwytają, a jakie przechodzą bez echa. Obecnie więc „wolny wybór”, melodyjne „j.bać PiS” i dobra zabawa po zamknięciu dyskotek, pubów i restauracji, dominują przy samochodowej platformie liderów ruchu.
Bezlitośnie nieświadomość tego, w czym nastolatkowie biorą udział, demaskuje Patryk Sykut, bloger i satyryk, publikujący uporczywe próby sformułowania choćby jednego poprawnego zdania przez uczestniczki „strajku kobiet”.:
Oczywiście nie wszyscy są tam tylko klientami darmowej koronadyskoteki - oprócz posłów, dziennikarzy, publicystów i - o zgrozo - wykładowców akademickich - jest tam wiele osób sprzeciwiających się wyrokowi Trybunału Konstytucyjnemu czy zwolenników aborcji na życzenie. Ale to nie takie idee napędzają liczbę protestów - chęć zabawy w dobie częściowego lockdownu, niepewności zamykania gospodarki, wreszcie młodzieżowe „dzieje się”, „dobra muzyka za free” i możliwość wrzucenia foteczek na instastory to główny wypełniacz tłumów. Jednoczesnie w social mediach trwa nieformalny konkurs na najzabawniejszy transparent - zazwyczaj największą popularność zyskują wulgarne teksty, ale są i łagodne: „PiS gotuje herbatę na wodzie po parówkach” raczej nie zionie nienawiścią i chamstwem.
To nie antyPiSowska, lecz kontrkulturowa rewolucja. PiS, czy raczej Jarosław Kaczyński, jest jedynie personifikacją kulturowych ograniczeń. Aborcja jest jedynie pretekstem, gniewem przeciwko ograniczeniom wygody, która zobowiązania i obowiązki kojarzy m.in. z Kościołem.
Tak, te tłumy są wielkie, energia i dynamika - niebagatelna, nienawiść do konserwatyzmu - pulsująca, miłość do siebie - bezgraniczna. Ale też nie ma co dygotać ze strachu, nie jest to ideowy przeciwnik, który coś trwałego zbuduje, utrzyma ruch, zrealizuje prośbę od wczorajszych szefów zabawy: „godzinkę tygodniowo poświęćcie troszeczkę na jakieś działanie”.
To tłum, który przyszedł na igrzyska. Na każdym takim widowisku musi polać się krew, choć nieoczekiwanie koszt w zdrowiu i życiu mogą ponieść nie tylko „j.bani PiSowcy”, ale także imprezowicze.
No ale Covid rozwija się czasem do dwóch tygodni. A więc zabawo trwaj, do śmierci jeszcze czeka nas z dziesięć głośnych wieczorów.
ZOBACZ KONIECZNIE. ZDRADZAMY JAKA JEST STRATEGIA STRAJKU KOBIET:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524505-koronadisco-bawi-sie-jakby-mialo-nie-byc-jutra-tak-bedzie