Marta Lempart, która nawołuje do bezprawia i domaga się niczym nieograniczonej możliwości zabijania nienarodzonych dzieci, już w 2017 roku oświadczyła w rozmowie z „Wysokimi Obcasami” - dodatkiem do „Gazety Wyborczej”, że woli psy niż dzieci, bo te są głośne, biegają i „nie umie z nimi rozmawiać”. Dziś przypominamy te absurdalne wywody, aby pokazać, co tak naprawdę stoi za protestami, które rzekomo są organizowane po to, aby walczyć o „prawa kobiet”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Lempart o posiadaniu dzieci
Zdaniem Marty Lempart rozmowa z dziećmi ma sens, kiedy te „zaczną rozsądnie gadać”. Dodatkowo nie podoba jej się, że są głośne i biegają.
Nie mam instynktu. Potwornie mnie nudzą. Nie umiem z nimi rozmawiać, dopóki nie zaczną rozsądnie gadać. Byłyśmy niedawno na wakacjach w hotelu, gdzie nie przyjmuje się rodzin z dziećmi. Nikt nie biegał z lodami między leżakami, nikt nie wrzeszczał w basenie. Ludzie byli tak szczęśliwi, że jest cicho, że rozmawiali ze sobą szeptem i nie gadali przez telefon
— mówiła w 2017 roku feministka.
Psy lepsze niż dzieci
Co więcej, stwierdziła, że psy to lepsza opcja niż dzieci.
Możliwe, że trochę traktujemy je (suczki - przyp. red.) jak nasze córeczki. Obie są ze schroniska. Po śmierci Zuzy zamiast płakać, oszalałam, zaczęłam robić rzeczy, których nigdy nie robię: zmywałam naczynia, sprzątałam, poprawiałam kubki, by stały równo, i nawet pomalowałam stołek. Po dwóch tygodniach uznałam, że chciałabym jednak być z powrotem normalna, i wzięłyśmy ze schroniska najpierw Bajkę, a potem Fraszkę
— oświadczyła Marta Lempart.
wkt/”Wysokie Obcasy”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524341-psy-zamiast-dzieci-dla-lempart-to-lepsza-opcja