W historiach emigrantów opisanych w książce „Emigracja ambicji” powtarzał się jeden schemat. Kobieta zachodzi w ciążę i musi zadecydować, gdzie urodzić swoje dziecko. Najczęściej wybierały zagranicę. Właśnie ze względu na lepszą opiekę okołoporodową, lepiej działającą służbę zdrowia i system socjalny.
W Polsce przyszłe matki muszą toczyć bój o wizyty u ginekologa, badania swoje i dziecka, ludzkie traktowanie w szpitalach w czasie porodu. Boją się, że nie dostaną znieczulenia, że położna nie pomoże przy pierwszym karmieniu. I te wszystkie obawy są uzasadnione. Takich obaw nie mają kobiety na zachodzie. A dzieci niepełnosprawne mają dużą socjalną pomoc od państwa.
Dlatego, jeśli szukać dobrego w całej awanturze o aborcję eugeniczną, należy skupić się na dostępności badań prenatalnych, których przecież wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie zakazuje. Na rozszerzeniu świadczeń także na młodsze kobiety. Trzeba poprawić opiekę okołoporodową, upowszechnić znieczulenie w czasie porodu. Pomóc przyszłym mamom nie bać się rodzić.
I pomóc, jeśli zdecydują się urodzić niepełnosprawne dziecko. Tu także potrzebna jest większa dostępność do badań, turnusów rehabilitacyjnych, codziennej opieki medycznej, wczesnej diagnostyki schorzeń. Na to wszystko rodzice chorych dzieci przez cały czas pieniądze muszą zbierać na charytatywnych zrzutkach. Niedawno powołany fundusz medyczny dopiero raczkuje, a o pomocy trzeba mówić już.
Do tego warto zauważyć poważne problemy społeczne, z którymi się borykamy. Mówić o tym, że strach przed urodzeniem dziecka w Polsce wynika z problemów finansowych, ale także z osamotnienia kobiet, z braku oparcia w partnerze, czy rodzinie. Z tego, że często, niestety, zdarza się, że mężczyźni opuszczają swoje kobiety, namawiają do aborcji. Zwłaszcza, kiedy usłyszą, że będą one niepełnosprawne. Nie chcą dzieci i kobiety, to prawda.
Pora jednak przyznać, że mamy do czynienia nie tylko z kryzysem małżeństw, ale i kryzysem męskości. Chwała mężczyznom, którzy odpowiedzialnie biorą na siebie ciężar wychowania dziecka. Są oni jednak w mniejszości. Dotąd mówiły o tym lewicowe parlamentarzystki. Ale to, że winni aborcji bywają mężczyźni nie jest przejawem feminizmu, a faktem. W tym kontekście aborcja to także sprawa mężczyzn. I przyznaje to także parlamentarzysta tak prawicowej partii jak Konfederacja, Robert Winnicki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524111-wykorzystajmy-ten-spor-dobrze-do-dyskusji-o-pomocy-matkom