Spójrzmy na kontekst obecnych wydarzeń: przed nami trzy lata bez wyborów, za nami duża wyborcza seria wygrana przez obóz Jarosława Kaczyńskiego. Dla opozycji szczególnie bolesna była porażka w wyborach prezydenckich, bo zanegowała podstawową tezę jej nachalnej propagandy: że PiS może i ma większość w Sejmie, bo tak działa ordynacja większościowa, ale w prezydenckim starciu jeden na jeden - polegnie. A jednak - wygrał obecny prezydent (co samo w sobie jest trudne), jednoznacznie w sferze wartości stojący po stronie życia. Choć wydaje się, że w sprawie tzw. kompromisu aborcyjnego podzielający chyba pogląd córki Kingi Dudy - że lepiej było sprawy nie ruszać.
Zarysowana wyżej perspektywa jest ważna, bo to kluczowy czynnik determinujący radykalizm opozycji i skupienie się przez nią na szukaniu nie programu, który przekona Polaków (średnio w to sami wierzą i nie mają cierpliwości), ale przesilenia, przełomu, momentu zwrotnego. Jakiegoś „polskiego Majdanu”, który wywróci wszystko do góry nogami, zdestabilizuje sytuacje i przywróci jej pełnię władzy. Opozycja wie przecież, że zagranica autoryzuje każdy, nawet najbardziej niedemokratyczny sposób odzyskania przez nią panowania nad Wisłą.
Momentów w którym takiego kramkowego przesilenia próbowano, było już kilka. Marsze KOD, pucz grudniowy, protesty przeciw reformie sądów. Te same twarze, te same media nakręcające histerię, ci sami komentatorzy dowodzący, że „koniec PiS-u” nastąpi dokładnie za chwilę.
I te same zagrywki, w postaci sondaży mających wywołać efekt paniki w szeregach PiS.
Dziś „Wyborcza” ma niezawodny Kantar (według którego wygrywał i Komorowski, i Trzaskowski), i który także i teraz pokazuje rzekomo skokowy spadek poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości.
Cóż, nie warto się podniecać, polecamy precyzyjne i regularnie przeprowadzane badanie Social Changes dla wPolityce.pl, w tym najnowszy, już po wyroku TK:
Ale przecież nie o cyferki chodzi, a o wywołanie w szeregach prawicy paniki.
Wszystko wskazuje, że korzystając z podglebia epidemii i społecznej nerwowości opozycja będzie dążyła do wywołania jak największego chaosu.
Jej zaplecze jasno wskazuje cel:
Apel do protestujących: nie dajcie się podpuścić Kaczyńskiemu. Nie idźcie pod kościoły, którymi się zasłania, idźcie lepiej pod siedziby PiS. I nie stosujcie przemocy, on chce byście jej używali
— doradza pan Bartłomiej Radziejewski z „Nowej Konfederacji”.
Ale w jednym się pan Radziejewski pomylił albo nie jest szczery: opozycja chce tej przemocy, chce chaosu, chce zmęczenia Polaków i dziesiątków tysięcy zakażeń - by zawaliła się służba zdrowia. Chce znowu, jak kiedyś doradzał w słynnym manifeście z lipca 2017 roku pan Kramek, wyłączyć prąd.
PAMIĘTACIE TO? UJAWNIAMY. 16 kroków, które mają sparaliżować Polskę i odsunąć PiS. Inżynierowie zbiorowej histerii mają chytry plan: „Wyłączmy rząd!”
Dziś znowu spróbują tego zabiegu. Znowu bajdurzą o „marszu na Warszawę”. Atakują księży. Celem jest jeszcze większy skok napięcia.
Rację ma wicepremier Jarosław Kaczyński przestrzegający opozycję: w imię swoich interesów rozwalacie Polskę, narażacie na śmierć ludzi. Jesteście przestępcami.
Dlatego obóz propolski, broniący życia musi dziś postąpić odwrotnie: szczególnie trzymać nerwy na wodzy, pilnować jedności.
Nie chodzi tylko o politykę. Żadne słowa, żadne protesty i żadna większość nie zmienią tego, czym jest aborcja. Ci, którzy tak głośno krzyczą, że niczym złym, często robią to właśnie dlatego, że doskonale to wiedzą. Sumienia nie da się zagłuszyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524110-wylania-nam-sie-juz-plan-opozycji-znow-sprobuja-majdanu